To już ostatnia recenzja w tym roku. Co prawda kończę kolejną książkę, ale jej recenzję zostawię sobie na jutro. Stary rok kończę z przytupem, bo książką mojej ulubionej autorki, Magdaleny Kordel i powrotem do Malowniczego, do którego przyznam szczerze tęskniłam. To już szósty tom z serii, ale myślę, że jeśli nie znacie poprzednich części to i tak możecie się skusić, bo książka jest przecudna i przemagiczna,
Już okładka sugeruje, że tym razem Pani Magdalena zabierze nas do jednego z najpiękniejszych miesięcy w roku, a mianowicie do grudnia. A wiadomo, że jak grudzień to święta, a jak święta to cud i magia. Ja lubię jak książka ma w sobie to coś, ale Bo nadal Cię kocham jest cała czymś i myślę, że z przyjemnością będę do niej wracać i to niekoniecznie podczas świąt. Książkę kupiłam jakoś na początku grudnia i może to głupio zabrzmi, ale było mi żal ją zaczynać. I tak sobie stała na półce, a ja napawałam się okładką, wąchałam papier i cierpliwie czekałam do drugiego dnia świąt. Czekałam celowo, bo przyjemności należy sobie dawkować.
W Bo nadal Cię kocham autorka skupia naszą uwagę na pani Leontynie. Pamiętacie z pewnością starszą panią, która prowadzi w Malowniczem sklepik ze starociami. To nie jest jednak zwykły sklepik, bo do Leontyn owszem możecie wejść prosto z ulicy, ale czy uda Wam się coś kupić to inna sprawa. Mimo, iż Leontyna jest specyficzna to cechuje ją dobroć i życzliwość. Stara się uśpić demony z czasów wojny i zapomnieć, ale czy jej się to uda? Zaczyna się grudzień, gdy nasza bohaterka zaczyna otrzymywać tajemnicze list. Tajemnicze dla czytelnika, bo ona doskonale wie kto jest ich nadawcą. Odkłada je na kupkę nieczytane, a jak nie czytane to może dadzą o sobie zapomnieć. Leontyna wie, że otwarcie listu będzie jak otwarcie zapomnianej szuflady, zburzy poukładany świat i wrócą wspomnienia z czasów wojny i wrócą te niesamowicie niebieskie oczy, o który nie może całe życie zapomnieć. Czy istnieje miłość taka na całe życie? Sięgnijcie koniecznie po Bo nadal Cię kocham i poznajcie losy Leontyny. Zobaczcie, że prawdziwa miłość nie tylko nie zna wiek, ale i granic. Dla niej czas się zatrzymał i nie ważne, że skóra na twarzy nam się sfilcowała, patrząc na ukochaną osobę nie widzimy zmarszczek czy starczych plam, widzimy młodego chłopaka z niebieskimi oczami i dziewczynę z długim warkoczem.
Autorka po raz kolejny stworzyła historię, która chwyta za serce. W tej świątecznej powieści nie znajdziecie pogoni za prezentami, wymyślnych gadżetów czy dekoracji, których zazdroszczą wszyscy dookoła. W książce znajdziecie natomiast ludzi, ich uczucia i emocje. To książka, w której współczesne losy Leontyny przeplatają się z tymi wojennymi, tu miłość wychodzi z każdej strony. Miłość przez duże M, bo chociaż trudna to potrafiąca przetrwać przeszkody i upływający czas.
Ta książka uczy i wzrusza, chwyta za serce i powoduje uśmiech na twarzy. Magdalena Kordel stworzyła powieść, o której nie sposób zapomnieć i nie sposób pokochać jej całym sercem. Jednego czego mi brakowało w książce to pana Miecia. No co ja poradzę, że stęskniłam się za chłopem, ale może kiedy, w kolejnej książce.....
W Bo nadal Cię kocham znalazłam wszystko to za co uwielbiam książki: teraźniejszość i przeszłość, które tworzą spójną całość i przepiękną świąteczną opowieść.