Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl
Choć brytyjska rodzina królewska cieszy się niesłabnącą popularnością, niedawna śmierć Elżbiety II i koronacja Karola III przyczyniła się chyba do wzrostu zainteresowania. Ludzie śledzą z zapartym tchem problemy, skandale, ale także działalność rodziny w ogóle. Skutkuje to wydawaniem co i rusz nowych pozycji książkowych, najczęściej biograficznych. Na szczęście na rynku od czasu do czasu pojawiają się i powieści fabularne.
Jedną z nich jest „W służbie królowej” autorstwa Tessy Arlen. Przybliża nam ona postać, o której zazwyczaj się nie mówiło lub zapominało – Marion Crawford, guwernantki a zarazem powierniczki i przyjaciółki przyszłej królowej oraz jej siostry.
Marion poznajemy w chwili, w której otrzymuje pracę jako guwernantka dwóch dziewczynek, o których jeszcze nikt nie wiedział, że kiedyś jedna z nich zasiądzie na tronie. Ich ojciec bowiem jest młodszym synem. Jego starszy brat abdykuje jednak na rzecz swojej amerykańskiej ukochanej i tak rozpoczyna się przygoda Marion (zwanej „Crawfie”) na angielskim dworze. Guwernantka towarzyszy dziewczynkom (a później także dorastającym pannom i dorosłym kobietom) w każdej sytuacji. Pomaga im rozwiązywać problemy, wysłuchuje sekretów, udziela porad. To ona kibicuje Elżbiecie i Filipowi w ich drodze do szczęścia i to ona poniekąd rezygnuje z życia prywatnego dla królewskiej rodziny.
Książkę czytało mi się świetnie. Sympatyzowałam zarówno z Crawfie, jak i z obojgiem dziewczynek a nawet z Filipem. Nie sądziłam, że matka Elżbiety była taką apodyktyczną osobą, (za zasłoną dobrych manier i pozornej sympatii do innych), ale może to akurat wymysł Autorki. A jeśli nie to będę musiała zgłębić temat, gdyż Elżbieta, Królowa Matka kojarzy mi się raczej z poczciwą starszą panią, która dożyła setki.
Postać Elżbiety została przedstawiona jako skromna, ale inteligentna dziewczyna, która nie ulega emocjom, (gdyż tego wymagać będzie od niej późniejsze stanowisko). Małgorzata natomiast to istny wulkan, zmieniający nastroje co pięć sekund. Żadna jednak z podopiecznych Marion nie była dla czytelnika wykreowana uciążliwie. Sama Marion była wierna rodzinie królewskiej do bólu. Dla współczesnych może była nieco zbyt naiwna, może niektórzy prędzej od niej postawiliby na własne szczęście. Myślę jednak, że jej poczucie obowiązku było całkiem zrozumiałe, w końcu była jedną z tych pracownic, znajdujących się najbliżej króla. Szkoda tylko, że wierność Marion została narażona na szwank, w efekcie czego guwernantka rozstała się z podopiecznymi na kilka lat przed objęciem tronu przez Elżbietę.
Żałuję też, że dzieciństwo księżniczek zostało przedstawione tak pobieżnie, zaledwie na kilku stronach by zaraz przeskoczyć do wydarzeń II wojny światowej, a po niej skupić się na miłości Elżbiety do Filipa, którego nie aprobowała jej rodzina. Księżniczki jako początkujące uczennice to mógł być uroczy i interesujący temat.
Ciężko jest pisać recenzję książki, która tak bardzo się podobała, że wydaje się, jakby nie miała wad. Znacznie łatwiej poprzeć krytykę argumentami. Powieść Tessy Arlen była wciągająca i dobrze napisana. Nie zbezcześciła legendy królowej Elżbiety. Wręcz przeciwnie, po lekturze można spojrzeć na nią bardziej ludzko. Cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Z radością podzielę się nią z innymi.