Piotr i Anna są zwykłym młodym małżeństwem, mieszkającym w Gdyni. Sielanka kończy się, gdy kobieta po urodzeniu córeczki, zapada w depresję poporodowa. Mężczyzna dwoi się i troi, aby jakoś wspomóc swoją żonę w tym ciężkim okresie. Niestety, pewnego dnia Anna niespodziewanie znika. Ktoś znajduje jej porzucone na plaży ubrania, które jednoznacznie sugerują, że popełniła samobójstwo i taką wersję przyjmuje również policja. Piotr jest święcie przekonany, że zna swoją żonę na tyle, by mieć pewność, że nie mogła się ona targnąć na własne życie. Ale czy faktycznie? Zaraz po jej zniknięciu, znajduje schowanego pod łóżkiem laptopa, którego zawartość szybko wyprowadza go z błędu. Okazuje, że przeszłość Anny jest dużo bardziej mroczna i zawisła, niż mógłby przypuszczać.
Czy jesteśmy w stanie poznać na wylot osobę z którą dzielimy życie na co dzień? Czy tylko w takim stopniu na ile na pozwoli? Ewa Przydryga zabiera nas wraz z Piotrem w meandry przeszłości głównej bohaterki. Trudne dzieciństwo, burzliwa młodość i wielka kariera w teatrze, którą niespodziewanie przerywa podejrzane zniknięcie koleżanki z grupy. Czy jego żona miała coś z tym wspólnego? Piotr szybko przekonuje się w jak niewielkim stopniu znał kobietę, którą poślubił i z którą założył rodzinę, a praktycznie cała ich relacja była zbudowana na kłamstwie. To jeszcze bardziej determinuje go, by odkryć co naprawdę stało za przyczyną nagłego zniknięcia Anny.
“Zatrutka” to najnowsza powieść Ewy Przydrygi o której ostatnio zrobiło się bardzo głośno w książkowej społeczności. Jako że ja od jakiegoś czasu hołduję myśli, że polscy autorzy niczym nie ustępują swoim zagranicznym kolegom, z wielkim zainteresowaniem sięgnęłam po tę powieść. I po raz kolejny zostałam utwierdzona w przekonaniu, że na naszym rodzimym podwórku również można znaleźć sporo dobrych autorów, zasługujących na taką samą uwagę jak ich zagraniczni koledzy.
Jak na rasowy thriller psychologiczny przystało, “Zatrutka” jest pełna napięcia, niepokoju i zaskakujących wydarzeń. Mamy tutaj dosłownie wszystko, czego moglibyśmy oczekiwać od tego gatunku- zbrodnię, skomplikowaną przeszłość i tajemnice, które wypływają na powierzchnię po latach. Autorka stopniowo odkrywa przed nami kolejne elementy układanki, które stopniowo zaczynają się nam układać w całość. Główna bohaterka zaczyna się nam jawić jako kobieta skrzywdzona przez trudne dzieciństwo a jednocześnie gotowa dosłownie na wszystko, by chronić swoich najbliższych. Ewa Przydryga na przykładzie Anny i Piotra pokazuje jak wiele jesteśmy w stanie ukryć nawet przed najbliższymi nam osobami. Możemy się również przekonać, że nie warto uciekać przed problemami z przeszłości, bo one i tak nas dogonią na jakimś etapie naszego życia. “Zatrutka” to także historia o skomplikowanych i trudnych relacjach rodzinnych oraz o tym jak bardzo dzieciństwo rzutuje na nasze dorosłe życie. O miłości, poświęceniu, zemście i zawiści tak wielkiej, że aż popycha człowieka do zbrodni.
To było moje pierwsze spotkanie z autorką i z pewnością nie ostatnie. Jedyne co mogę “Zatrutce” zarzucić to momentami zbyt przydługie opisy oraz nieco nierówne rozłożenie tempa akcji- mozolny początek i wielkie przyspieszenie na sam koniec. Wszystkie wątki zawiązały się dopiero na kilka stron przed końcem, prowadząc do bardzo pośpiesznego finału, ale reszta zdecydowanie rekompensuje te wpadki. Jeśli szukacie klimatycznego thrillera psychologicznego, to “Zatrutka” zdecydowanie powinna znaleźć się na waszej liście do przeczytania.