Z ogromną przyjemnością cofnęłam się w czasie o jakieś plus minus 25 lat i na nowo przypomniałam sobie i powtórnie przeżyłam niezapomniany rok w Bullerbyn. I to w jeden dzień! Z rozkoszą powróciłam do tej uroczej szwedzkiej wioski i z nie mniejszą rozkoszą znów przypomniałam sobie przygody sześciorga przyjaciół. A było co wspominać, oj było...
"Dzieci z Bullerbyn" to powieść powstała w 1947 roku. Dziś, w dobie internetu, komputerów, tabletów i smartfonów lektura ta wydaje się wręcz archaiczna, dlatego z tym większym sentymentem i uśmiechem na twarzy postanowiłam do niej wrócić i przypomnieć sobie własne, beztroskie dzieciństwo. Bo kto z nas nie chciał być najlepszą przyjaciółką Lisy lub najlepszym kumplem Lassego? Każdy z nas chciał mieszkać w Bullerbyn i mieć takie przygody jak tamte dzieciaki. Ale oprócz przygód i beztroski na bohaterów książki czekały też obowiązki. Ale od początku...
Bohaterami książki są kolejno: rodzeństwo - Lisa (7 lat), Lasse (9 lat) i Bosse (8 lat) - mieszkają oni w Zagrodzie Środkowej; siostry Britta (10 lat) i Anna (7 lat), mieszkanki Północnej Zagrody oraz Olle (8 lat) zamieszkały w Zagrodzie Południowej. Narratorką powieści jest Lisa. Książka opisuje życie sześciorga dzieci z malutkiej szwedzkiej wioski Bullerbyn. Poznajemy ich codzienne życie, widzimy, jakie mają obowiązki domowe, jak pomagają rodzicom, uczą się w szkole, opiekują się zwierzętami. Autorka poświęciła też wiele miejsca zabawom dzieci - często bawią się razem, ale czasami chłopcy rywalizują z dziewczynkami i płatają im figle (dziewczynki zwykle odpłacają tym samym), zdarza się też, że mali bohaterowie psocą i denerwują dorosłych. Nie jest to jednak zamierzone, wszystkie dzieci bowiem są sympatyczne, uczynne i nie chcą nikomu sprawiać przykrości ani kłopotów. Bardzo kochają swoich rodziców i wielokrotnie dają dowody tego przywiązania. Choć współczesnej młodzieży może być trudno w to uwierzyć, to tak kiedyś wyglądało życie dzieciaków - bez telefonów i internetu, ale za to z dobrą zabawą i beztroską dziecięcych lat, które niestety już do nas nie wróci.
Akcja powieści trwa około rok - zaczyna się tuż przed wakacjami, może w czerwcu, może pod koniec maja a kończy się latem następnego roku wyprawą na raki.
Powieść pokazuje czytelnikom jak wyglądało życie dzieci na wsi w latach 40./50. XX wieku. Było to życie pełne obowiązków i pracy, ale dla małych bohaterów nie są one ciężarem, ponieważ wszystkie swoje zadania wykonują chętnie i z uśmiechem, ciesząc się, że mogą pomagać rodzicom. Wiedzą, że ich praca jest nie tylko konieczna, ale przede wszystkim pożyteczna i służy innym. Mają także mnóstwo czasu na zabawy i dziecięce psoty, które umacniają przyjaźń między nimi. Oczywiście zdarza im się pokłócić i obrazić, ale ponieważ ta przyjaźń jest bardzo ważna w ich życiu, nigdy nie trwa to długo.
Powieść pokazuje także współczesnym czytelnikom, jak żyło się dawniej, ponad siedemdziesiąt lat temu, gdy nie było jeszcze telewizji, komputerów, internetu. Możemy się dowiedzieć, jak wtedy bawiły się dzieci, jak spędzały czas wolny, ale także zobaczyć, jak obchodzono wówczas święta - Boże Narodzenie, Wielkanoc, Noc Świętojańską, niektóre zwyczaje nie zmieniły się do dziś, ale niektórych już nie znamy, dlatego jest to bardzo ciekawe.
Czy polecam "Dzieci z Bullerbyn"? Oczywiście! I to zarówno młodym jak i dojrzałym czytelnikom. To jedna z moich ulubionych szkolnych lektur i z przyjemnością mogę stwierdzić, że moim synom również się podoba. To ponadczasowa piękna opowieść o dziecięcej beztrosce, którą z pewnością będziemy hołubić. Wspaniały powrót do dziecięcych lat.