"Wszyscy kiedyś wyszliśmy ze wsi do miast. Po drodze do wymarzonych miejsc każdy z nas musiał pokonać jakieś wały. Jedni zrobili ten wysiłek wczoraj, drudzy tysiąc lat temu, ale w każdym wypadku musieliśmy przekroczyć jakąś granicę."
W dzisiejszych czasach przeprowadzka z miasta na wieś uważana jest za luksus, na który mogą sobie pozwolić wyłącznie najbardziej zamożni ludzie. Nie jest to jednak taki obraz wsi, o jakim pamiętają starsze pokolenia. Wieś ewoluuje i zmienia swoje oblicze. I właśnie nad tym zjawiskiem w głównej mierze pochyla się autorka książki "Mrówki w płonącym ognisku".
Teresa Oleś-Owczarkowa, psycholog, autorka wierszy i fragmentów prozy publikowanych na łamach "Gościa Niedzielnego", "Źródła" czy "Lamelli". Autorka debiutowała powieścią pt. "Rauska", mieszka obecnie w Krakowie.
Druga powieść Teresy Oleś-Owczarkowej to wielowymiarowa podróż przez przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Autorka jako dziecko pozostawiona przez dorabiających się rodziców u babci, wychowała się w Blanowicach, niewielkiej powojennej wsi. Tereska była bardzo ciekawskim dzieckiem, zaglądającym do chałup innych mieszkańców, obserwując ówczesne życie. Dziś, nie ma już wsi Blanowice, jest za to dzielnica Zawiercia – większego miasta. Autorka poprzez swoją wędrówkę, obnaża własne przemyślenia, obawy i nadzieje.
Teresa Oleś-Owczarkowa cofa się w przeszłość, ukazując w dość chaotyczny sposób zapamiętane fragmenty z życia na wsi. Czytelnik zostaje zasypany wieloma fragmentami opisującymi codzienne życie prostych ludzi. Autorce udało się w trafny sposób sportretować wielu mieszkańców, którzy mogliby uchodzić za ówczesnych przedstawicieli wiejskiej społeczności. Wspomnienia małej Tereski to obraz polskiej wsi, której już nie ma. Obraz, w której lampa naftowa służyła za źródło światła, a religia i pobożność odgrywały niebagatelną rolę w codziennym życiu. To również obraz biedy, ubóstwa ciemnoty i zacofania ludzi tworzących lokalną społeczność. Autorka nie bawi się w zachowanie chronologii, jej wspomnienia nie są usystematyzowane. Paradoksalnie, nie przeszkadza to w odbiorze książki, gdyż cała jej koncepcja fabularna opiera się właśnie na takich luźnych wspomnieniach i przemyśleniach.
Powrót autorki do dzieciństwa, powoduje w konsekwencji zasypaniem czytelnika wieloma przemyśleniami natury filozoficznej i metafizycznej. Teresa Oleś-Owczarkowa snuje swoje rozważania na temat roli religii w życiu człowieka, postępu cywilizacyjnego czy obecnych stosunków międzyludzkich, wypieranych przez wirtualną rzeczywistość. Zadaje pytanie dotyczące zmian na świecie i wewnątrz ludzkich dusz Porównuje dawną mentalność mieszkańców wsi i dzisiejszą anonimowość tłumu. Co ważne, wiele refleksji odnosi do własnego życia i własnych przekonań. Mówi wprost o tym, czego się boi i co ją wzrusza. Wszystko to ubrane w lekki, gawędziarski styl. Jej wspomnienia wraz z przemyśleniami dotyczącymi teraźniejszości i przyszłości nakładają się na siebie.
"Mrówki w płonącym ognisku" to również zbiór wielu fragmentów ludowych piosenek czy pieśni religijnych. W przywoływanych wspomnieniach, autorka używa dialogów napisanych ówczesną gwarą, co niejednokrotnie zwalnia pęd czytelniczy odbiorcy książki. To dobry zabieg, który pozwala jeszcze bardziej poczuć specyficzny klimat ówczesnej wsi i mentalności ludzi w niej mieszkających.
W książce Teresy Oleś-Owczarkowej znalazłam również pewne przemyślenia i aluzje, które były ostatnią rzeczą jakiej mogłabym się spodziewać po tego typu publikacji. Autorka bowiem odnosi się do kwestii pobożności i roli religii, cofając się do wierzeń pogańskich i idzie jeszcze dalej. W kilku jej wywodach zauważyć można bowiem echa teorii paleoastronautyki. Są to bardzo delikatne nawiązania, których czytelnik nie wprawiony i nie obeznany z tym tematem, może nie zauważyć. Przyznam szczerze, że to największe zaskoczenie podczas czytania tejże lektury.
"Uwierzyłam, jak każdy, niepełnym przekazom i opartej na nich nauce, myląc Boskie nakazy moralne z tym niby-Boskim prawem. Bo to prawo nie pochodziło do Boga. Wszystko wskazuje na to, że stworzyli je opisani w Księdze tajemniczy przybysze, uznani za bogów."
Publikacja Teresy Oleś-Owczarkowej to krótkie i dłuższe fragmenty, brak rozdziałów i widocznej chronologii. To książka, którą nazwałabym mocno osobistą, gdyż odsłania pewne niewidoczne dla innych, zakamarki duszy autorki. Tytuł to metafora, w której ludzie są przyrównywani do mrówek, a płonące ognisko może być interpretowane na wiele sposobów. Autorka w swojej książce umożliwia czytelnikowi szerokie spektrum polemiki z jej własnymi przekonaniami. To również dawno zapomniany obraz wsi, który być może przywoła w was dawno zapomniane zapachy i smaki. Lektura mocno refleksyjna i filozoficzna.
"Nie, jeszcze się nie poddaję. Mrówki w płonącym mrowisku też nie tracą nadziei."