John ma prawie szesnaście lat. Minęło kilka miesięcy odkąd rozprawił się z demonem, a tak przy okazji również swoim sąsiadem i tym samym zakończył brutalną serię zbrodni w Clayton trwającą blisko pięć miesięcy. Tymczasowy spokój w mieście zostaje zakłócony przez kolejne morderstwa. Natomiast John z coraz większym trudem powstrzymuje drugą stronę swojej osobowości. Pozostaje tylko kwestią czasu kiedy w końcu Pan Potwór przejmie nad nim kontrolę.
Po przeczytaniu „Nie jestem seryjnym mordercą” miałam same dobre wrażenia, więc z tym większą ciekawością sięgnęłam po kontynuację. Przyznam, że początek trochę mnie nużył, ponieważ przez dużą część przywoływane były wydarzenia z poprzedniego tomu, które przecież doskonale pamiętałam a John po raz kolejny opowiadał o sobie. I oczywiście o Panu Potworze. Akcja rusza z miejsca gdy rozpoczynają się morderstwa. A im dalej tym jest mroczniej, groźniej i brutalniej. Nie ma co ukrywać, że pod tym względem „Pan potwór” zdecydowanie przewyższa pierwszą część. Opisy są bardziej drastyczne, chwilami budzą wręcz obrzydzenia. Nawet ja, która przesadnie wrażliwa pod tym względem nie jestem, musiałam kilka razy oderwać na moment wzrok od książki, bo aż się wdrygałam gdy zbyt dobitnie to sobie wyobraziłam. Wada to czy zaleta? Myślę, że to drugie. Od samego początku było wiadomo, że nie jest to seria dla osób o słabych nerwach, dlatego więc moim zdaniem to, że nie straciła na brutalności świadczy na jej korzyść.
Spotkałam się z mnóstwem opinii, według których „Pan potwór” jest lepszy od pierwszej części. Ja jednak wyróżnię się w tej kwestii. Owszem poziom obydwu książek jest równy. Lecz mnie bardziej podobało się „Nie jestem seryjnym mordercą”. Tutaj zabrakło mi tego psychologicznego aspektu, który poprzednio tak przypadł mi do gustu. Szczególnie rozmów Johna z terapeutą, które moim zdaniem dodawały całej historii pewnego „smaczku” (Zabrakło ich ze względów oczywistych, dla tych którzy mają za sobą tamtą część. Niemniej jednak - szkoda.) czy choćby analiz psychologicznych zachowań różnych seryjnych morderców i większego zwrócenia uwagi na socjopatię głównego bohatera oraz jego kontakty ze społeczeństwem. Pojawiają się za to inne wątki, jak chociażby relacja Johna z Brooke, która zaczyna się powoli rozwijać mimo ciągłej niepewności i wielu wątpliwości chłopaka. Większość uwagi zwrócona jest, zresztą zgodnie z tytułem, na zmagania Johna z Panem Potworem. Główny bohater za wszelką cenę próbuje przestrzegać ustanowionych przez siebie rygorystycznych zasad. Ale czy tak naprawdę chce dłużej powstrzymywać swoje drugie ja? Czy może łatwiej byłoby się poddać, w końcu to przecież o torturowaniu i mordowaniu śni co noc i wie, że choćby nie wiadomo jak usilnie się starał, nigdy tego pojedynku nie wygra. No bo w jaki sposób można wykorzenić coś co od zawsze jest częścią jego osobowości?
Mimo iż nie mam zbyt dużego doświadczenia z serialem „Dexter”, czytając w pewnym momencie nasunęło mi się kolejne podobieństwo z tą serią. A właściwie jej bohaterem i Dexterem. Otóż obydwojgu zdarzało się zastanawiać czy być może morderca poprzez zbrodnię nie chciał im czegoś powiedzieć, czy nie przekazał im jakiejś wiadomości poprzez samą ofiarę. To jeszcze bardziej utwierdziło mnie w przekonaniu, że ta seria na pewno przypadnie do gustu fanom „Dextera”.
Cała intryga po raz kolejny została bardzo dobrze skonstruowana i opisana, jak już chyba można z czystym sumieniem stwierdzić, w charakterystyczny dla Dana Wellsa sposób. Główna zagadka, czyli to kto jest tym razem mordercą, jest bardziej zawiła niż poprzednio. A samo jej rozwiązanie o wiele bardziej zaskakujące i niespodziewane. Zakończenie jest zdecydowanie mocniejsze i zwiastuje czego można się spodziewać po „Nie chcę cię zabić”. Bez wątpienia będzie jeszcze ostrzej.
Mimo iż zarzuciłam tej książce pewne braki, nie zrażajcie się tym za bardzo, bo to prawdopodobnie trochę przesadzone zważywszy na to, że trochę interesuję się psychologią i lubię odnajdywać tego rodzaju wątki w czytanych książkach. Jednak jeśli spodobało się wam „Nie jestem seryjnym mordercą”, zdecydowanie powinniście sięgnąć również po „Pana Potwora”. A jeśli nie mieliście jeszcze do czynienia z tą serią, a lubicie mocne historie i oryginalnych, nieszablonowych bohaterów - także zachęcam! Mnie tymczasem pozostaje czekać na „Nie chcę cię zabić”.