W moim domu zawsze były koty. Choć mówi się, że to indywidualiści, samotnicy, do tego dość powściągliwi w uczuciach - to ja mam odmienne zdanie. Mój pierwszy kot, o wdzięcznym imieniu Filemon, codziennie czekał na mnie na ławce przy domu. Kiedy wracałam ze szkoły siadałam na niej, a on wpychał mi się na kolana i łasił tak mocno, aż ścierał mi kolor z oprawek okularów.
Autorka książki "Sekretny język kotów" Susanne Schötz jest profesorem fonetyki i wykłada na Uniwersytecie w Lund. Swoją wiedzę i doświadczenie odnośnie mowy wykorzystuje w badaniu kocich odgłosów. Analizuje je w podobny sposób, w jaki odbywa się to w przypadku ludzkiej mowy.
Książka jest podzielona na działy, w których autorka wyjaśnia nam dlaczego koci język nadal pozostaje tajemnicą. Dowiemy się co nie co o jej kotach, następnie delikatnie wprowadzi nas do "kociego dla początkujących". Potem omawia najbardziej znane dźwięki z repertuaru kocich śpiewów, by przejść do ludzko-kociej udanej komunikacji i opowiedzieć o możliwych problemach codziennego życia z kotem. Poznamy też jej projekty i dowiemy się nad czym pracuje obecnie. Publikację zamyka dodatek, który pewnie zdziwi niejednego właściciela miauczącego milusińskiego - m. in. zapis kocich wypowiedzi z odpowiednią transkrypcją fonetyczną.
Nie wyobrażam sobie domu bez kota, dlatego większość omawianych przez autorkę spostrzeżeń znam i jak się okazuje - dobrze interpretuje. Mimo wszystko dobrze było się utwierdzić w swoim przekonaniu. Dowiedziałam się też wielu ciekawych rzeczy, o tym jak koty "mówią" swojego rodzaju dialektami, jak potrafią nam podpowiadać o co im chodzi mową ciała, która zawsze współgra z tym, co wydobywa się z ich gardła.
Autorka tłumaczy jakim to cudem koty mruczą i które wielkie koty potrafią to samo, co nasi kanapowicze.
Na stronie internetowej
MEOWSIC (od meow i music) można odsłuchać nagrania autorki i skonfrontować je z dodatkiem do książki, w którym opisuje w jakich okolicznościach dźwięki zostały nagrane i co najprawdopodobniej kot chciał Susanne Schötz przekazać.
W każdym z działów poświęconych kocim dźwiękom dokładnie je opisuje i zaznacza podczas jakich czynności można te tony usłyszeć.
Niesamowite jest to, że koty miauczą do ludzi. Udomowiły nas chyba bardziej niż my je. Choć leżą na łóżkach i jedzą w porcelanowych miskach, to nadal pozostają drapieżnikami. Można się również zdziwić jak wiele mamy z kotami, w odniesieniu do mowy - wspólnego i jak wcale nie tak trudno jest ich mowę interpretować.
Autorka czasem odbiega trochę od samej fonetyki i przemyca treści odnośnie obserwacji kotów i ich stanów zdrowia oraz problemów behawioralnych, które wynikają często z błędnego przeświadczenia o złośliwości zwierząt lub też pochłonięcia właściciela przez codzienne obowiązki i niezauważania kiełkującego problemu. Nawiązuje również do bezdomności kotów, która zdaje się być w Szwecji dużo lepiej rozwiązywana jak w Polsce. U nas koty nazywa się zwierzętami
wolno żyjącymi, bagatelizując podstawowy problem: nie posiadania przez nie domu. Kot wolno żyjący jest kotem BEZDOMNYM.
Książka jest napisana w dość naukowym tonie, ale takie jest jej założenie. W końcu autorka - profesor fonetyki - to naukowiec i podeszła do tematu jak do typowego badania.
Dla niektórych czytelników zasady transkrypcji, czy odnajdywanie w kociej komunikacji samogłosek i spółgłosek może być męczące, toteż autorka zaznacza, które informacje można pominąć.
Muszę wspomnieć jeszcze o wydaniu tego poradnika. Jest estetyczne i po prostu ładne (w środku znajdziemy wiele kocich ilustracji).
To specyficzna książka, z dość mylącym tytułem. Koci język jest bardzo zawiły i nie wiem czy uda się kiedykolwiek sprowadzić naszą wspólną komunikację, na choćby taki sam poziom jak w przypadku psów. Jeżeli interesuje Was naukowe podejście do kociej fonetyki - to z pewnością się Wam spodoba. Z niektórych fragmentów trochę nauki w rozumieniu kotów mogą wynieść osoby rozpoczynające życie z
władcą salonów. Jednak nie wydaje mi się, aby był to dobry poradnik do poprawy jakości naszego wspólnego życia z miauczącym pupilem - na pewno na rynku wydawniczym można znaleźć prostsze w odbiorze ludzko-kocie słowniki, z których wyniesie się więcej nauki.