"Mów do mnie" Michaliny Kowolik, to książka, która rozrywa serce na strzępy. Jest dosłownie naładowana emocjami tak, by czytelnik nie był w stanie nad nimi zapanować. Gdy słuchałam audiobooka w pracy, musiałam powstrzymywać się przed pęknięciem, szloch próbował wyrwać się z mojego gardła, a łzy nabiegały do oczu. W pewnych momentach z moich ust wychodził wręcz błagalny jęk, by to wszystko już się skończyło. Miałam szczęście, że nikt akurat obok nie pracował, bo zaczęłyby się pytania, co mi jest. Ta historia rozwaliła mnie emocjonalnie na wszystkie możliwe sposoby. Aż brak mi słów, by to opisać...
Zaznaczę, że "Mów do mnie" to debiut Autorki i właśnie ta informacja zachęciła mnie do sięgnięcia po książkę. Nie sądziłam jednak, że zrobi ze mną coś takiego. Liczyłam na przyjemną lekturę, na jakieś niedociągnięcia, bo nie oszukujmy się, nie mogłam mieć za dużych oczekiwań. Także to, co tam się podziało, gdy tylko wkroczyłam do świata bohaterów rozwaliło mnie i sprawiło, że jeszcze bardziej pokochałam debiuty. Nie było nic, do czego mogłabym się przyczepić, no może poza informacją, by nie czytać w miejscach publicznych i zawsze mieć przy sobie chusteczki. No jak można było o tym nie wspomnieć?!
Historia na pierwszy rzut oka wydaje się być czymś lekkim, może troszkę pikantnym, zważywszy na okładkę, ale nic mylnego! Ona jest bombą z opóźnionym zapłonem! Mimo, że opis mówi nam czego możemy się spodziewać, to nie oddaje w pełni tego, co dzieje się z nami wraz z przewróceniem pierwszej strony.
Więc tak w skrócie, by nakreślić Wam fabułę - główna bohaterka znajduje się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie, przez co budynek się zawala, a ona zostaje pod nim uwięziona. Pierwsze co przychodzi jej do głowy, to nie jest dzwonienie po pomoc, a do kogoś, kto był jej całym światem i komu musi wreszcie wyznać, że dalej go kocha. Ma ostatnią szansę, by to zrobić, ponieważ już pogodziła się z tym, że może tego nie przeżyć, a rozmowa z ukochanym jest ostatnią rzeczą, która daje jej siłę, by wytrzymać jak najdłużej. Podczas czytania dowiadujemy się, jak potoczyły się losy bohaterów, do momentu w których ich poznajemy na początku książki. Wszystkie te wspomnienia, jak i rozmowa wywołują całą masę emocji i sprawiają, że nie idzie się oderwać od tej historii nawet na moment. Autorka chciała pokazać tą książką, że zawsze musimy być szczerzy ze sobą, swoimi uczuciami, że lepiej wyznać komuś miłość będąc przeświadczonym, że druga osoba może ich nie odwzajemnić, ale lepiej zrobić to tu i teraz, nim będzie za późno. Przecież nie zawsze musimy mieć rację, a może okazać się, że cały ten czas żyliśmy w błędzie, cierpieliśmy z powodu miłości, z tęsknoty, która powoli zabijała w nas radość, a przecież tak nie musiało być.
Dziękuję serdecznie Wydawnictwu oraz Autorce za egzemplarz recenzencki. Brak mi słów by opisać te wszystkie emocje, które kłębiły się we mnie podczas słuchania tej historii. Jestem zauroczona tym debiutem!! Gratuluję Ci droga Autorko tak udanego debiutu i już nie mogę się doczekać kolejnych historii, które napiszesz! Ze swojej strony gorąco polecam, jeśli lubicie książki, które wyciskają nam łzy z oczu!