Zapewne wiecie, że bardzo lubię książki o tematyce fantasy, jeżeli połączyć to jeszcze z romansem to jest to zdecydowanie coś dla mnie :) Jednak mimo wszystko temu gatunkowi jest potrzebna jakaś mała odmiana. Autorzy prześcigają się w coraz to nowych i bardziej wymyślnych opowieściach na przykład o wampirach. Nie powiem, sama bardzo lubię ten temat, ale nie znaczy to, że czytam wszystkie takie książki, sądzę, że wiele jest do siebie bardzo podobnych i stąd moje zdanie, że od czasu do czasu jest jednak potrzebna jakaś odmiana w tematyce fantasy. I ta książka właśnie jest czymś takim. Nowością, odmianą, takim powiewem świeżości, a nawet morskim powiem świeżości :) Może i nie znam się za bardzo, ale ja jak dotąd nie czytałam jeszcze książki o miłości dziewczyny i niksa czyli morskiej istoty wyglądającej jak chłopak... Ale do rzeczy...
Główną bohaterką jest 17-letnia Elodie - niemka mieszkająca w Lubece. Ojciec dziewczyny zginął niedawno. Nie mogąc dojść do siebie po stracie postanawia zmienić coś w swoim życiu, najlepiej zacząć od otoczenia. Wraz z mamą dochodzą do wniosku, że dobrym pomysłem będzie wyjazd dziewczyny do ciotki, która mieszka na jednej z Wysp Normandzkich. Elodie ma spędzić tam pół roku, ma nadzieję, że to jej pomoże choć trochę uporać się jej ze stratą ukochanego taty. Choć czy dobrym pomysłem jest zamieszkanie na wyspie, gdzie wszędzie dookoła jest mnóstwo wody, kiedy dziewczyna bardzo się jej boi? Na miejscu poznaje ona Ruby, od razu się zaprzyjaźniają. Jej nowa koleżanka przedstawia jej również swoją paczkę, a w niej pewnego niezwykłego przystojniaka, któremu i ona wpadła od razu w oko. Jednak wbrew pozorom Elodie śni o kimś zupełnie innym. Miewa przedziwne sny dotyczące chłopaka z morza. Więc kiedy poznaje go naprawdę wie już kto jest jej przeznaczony. Niestety od razu po jej przybyciu na wyspę zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Zjawia się grupka nieznajomych chłopaków, dwie dziewczyny zostają zabite... Elodie czuje, że to może mieć coś wspólnego z chłopakiem z jej snów i mimo, że rozum podpowiada, że może być on niebezpieczny, serce czuje zupełnie coś innego...
Powiem Wam, że główna bohaterka ma nie lada problem. Większość osób po odkryciu takiej szokującej prawdy od razu uciekłaby gdzie pieprz rośnie, ona jednak nie potrafiła, Co więcej pomimo tego, że nie znała praktycznie wcale Gordiana, postanowiła mu zaufać, postanowiła oddać mu swoje serce, nie potrafiła bez niego wytrzymać. Co nieco mnie dziwi, bo jak to tak nagle, obsesyjnie wręcz można się zakochać? I to na dodatek w nieludzkiej istocie? A na dodatek ich związek był praktycznie niemożliwy, nie było szans, aby kiedykolwiek mogli stworzyć normalną parę... Czy Elodie dobrze postępuje słuchając swojego serca? Czy jest ona po prostu naiwna? Powiem Wam, że sama jestem tego strasznie ciekawa i dlatego już teraz nie mogę doczekać się kolejnej części tej morskiej trylogii :)
A co sądzę o książce? Hmm jest ona zdecydowanie inna niż to co dotychczas czytałam. Temat jest jak najbardziej oryginalny i ciekawy. Podczas czytania widziałam oczami wyobraźni te piękne widoki... To morze, te klify, tą plażę. Wraz z główną bohaterką jeździłam rowerem po wąskich uliczkach tego nadmorskiego miasteczka. Moja wyobraźnia zdecydowanie się ożywiła kiedy mogłam sobie to wszystko wyobrażać :) Powiem Wam, że książka jest ciekawa, wciągająca, wzbudza zainteresowanie, cały czas czuć dreszczyk emocji i napięcia. Jest to takie połączenie mrocznej tajemnicy z młodzieńczą miłością... Chociaż autorka kazała dosyć długo czekać nam na rozkręcenie się akcji to i tak nie narzekam. Nie nudziłam się przy tej powieści, nie miałam ochoty przeskakiwać do przodu, wręcz przeciwnie rozwiązanie tej tajemniczej zagadki było dla mnie jeszcze bardziej interesujące. Sądzę, że jest to taka typowa młodzieżowa powieść, która spodoba się pewnie niejednej starszej czytelniczce lubiącej taki gatunek i taką tematykę. Ja jestem ciekawa kolejnych części tej trylogii...