Jest sierpień 1988 roku. W Jarocinie trwa właśnie rockowy festiwal i młodzież z całej Polski zjechała do tego niewielkiego małopolskiego miasteczka, aby zasmakować wolności i dobrze się bawić. Jest głośna muzyka, alkohol i narkotyki. Narkotyki głównie te rodzimej produkcji czyli tzw. kompot, ale zażywający jakoś na to nie narzekają. Pomimo, że festiwal obstawiają milicjanci zarówno mundurowi, jak i po cywilnemu, swoboda jest dość duża. Zwłaszcza na ogromnym polu namiotowym, gdzie w praktyce nie ma żadnej kontroli. Właśnie tutaj jeden z imprezowiczów, niejaki Gucio, odkrywa w jednym z namiotów zwłoki młodej dziewczyny. Szybko okazuje się, że padła ofiarą brutalnego morderstwa - została zatłuczona najprawdopodobniej młotkiem, a ewentualne ślady zostają zadeptane przez ciekawską młodzież oraz miejscowych milicjantów. Na szczęście na miejscu jest chorąży Mariusz Blaszkowski, który dzięki sprytowi i drobnemu kłamstwu chwilowo przejmuje śledztwo. Widząc niekompetencję miejscowych glin, natychmiast dzwoni po pomoc do kolegów z Poznania. Wkrótce do Jarocina przyjeżdżają kapitan Brodziak i porucznik Olkiewicz. Okazuje się, że tym morderstwem mocno interesuje się także miejscowe SB, które ewidentnie chce ukręcić sprawie łeb. Poznańscy śledczy nie dają się jednak spławić, czym mocno narażają się niejakiemu kapitanowi Galasiowi.
Tymczasem w Poznaniu w podobny sposób, co dziewczyna w namiocie, ginie bliski współpracownik króla miejscowych cinkciarzy Ryszarda Grubińskiego. Gruby Rychu rozpoczyna swoje prywatne śledztwo.
"Mocne uderzenie" to czwarty tom serii Milicjanci z Poznania. Nie mylcie proszę z kolejnością chronologiczną, bo ta z każdym tomem ulega zmianie. Zresztą chronologia nie jest tu najważniejsza. Owszem, Ryszard Ćwirlej czasami nawiązuje do poprzednich części, ale nie są to odniesienia, które uniemożliwiają ogarnięcie fabuły jednej książki, bez znajomości innej. Aby zanadto nie komplikować sobie życia, serię "milicyjną" czytam w kolejności, w jakiej została wydana, tym bardziej, że od czasu do czasu pojawia się kolejna część, która tak czy inaczej zaburzyłaby mi tę chronologię. Wróćmy jednak do "Mocnego uderzenia"...
Ryszard Ćwirlej, jak zawsze zresztą, znakomicie oddaje klimat epoki. Tutaj szczególnie mocno daje się wyczuć powiew wolności i nadchodzących przemian politycznych, mamy wszak rok 1988 czyli schyłek PRL. Ale to wszystko, łącznie z jarocińskim festiwalem, jest jedynie tłem do kolejnej intrygującej zagadki kryminalnej, która w "Mocnym wydarzeniu" okazuje się być wielopłaszczyznowa, przez co jeszcze bardziej zagmatwana, a dzięki temu ciekawa. Śmierć dziewczyny na polu namiotowym w Jarocinie i człowieka Grubego Rycha w Poznaniu nie łączy właściwie nic poza sposobem dokonania morderstwa, do tego dochodzi jeszcze dziwne - nawet jak na "standardy" SB - zachowanie kapitana Galasia.
Książki Ćwirleja cenię m.in. ze niezwykłą lekkość narracji i poczucie humoru, a także nietuzinkowych bohaterów, z których moim ulubionym nie jest bynajmniej żaden z milicjantów, lecz Gruby Rychu, czyli człowiek z półświatka. W "Mocnym uderzeniu" dostałem więc to, czego oczekiwałem, plus to, czego się spodziewałem czyli dobrej zabawy i permanentnego łojenia gorzały. Urodziłem się w '87 roku, więc świadome życie w PRL na szczęście mnie ominęło, mimo to odnoszę wrażenie, że akurat aspekt alkoholowy jest tu mocno przerysowany. Wiadomo, że jak na scenę wkraczają milicjanci z Poznania, to... będzie pite. ;) Zresztą, pije tu prawie każdy, może dlatego, żeby widzieć świat bardziej kolorowo lub w ogóle go nie widzieć.
Ćwirlej znakomicie oddaje klimat i realia Polski lat '80. Chyba w tym właśnie tkwi tajemnica sukcesu tej serii: młodzi mogą poznać świat, którego nie ma, a starsi trochę powspominać. Kolejki do sklepów, puste półki, bary śmierdzące potem, kiepskimi fajami i wódą, wszechobecne układziki i kolesiostwo, cinkciarze i subkultury młodzieżowe, knowania esbecji, plus kilku poczciwym milicjantów - takich, no wiecie, ostatnich sprawiedliwych. Czy można chcieć więcej? Pewnie wielu z Was powie, że tak. I być może ma racje, jednak to, co dostajemy w "Mocnym uderzeniu" w zupełności wystarczy, abym uznał lekturę za bardzo dobrą. Jeśli dotąd nie poznaliście tej serii, spokojnie możecie zacząć właśnie od tego tomu, bo jak już wspomniałem wcześniej, to nie jest saga, więc chronologia nie jest tu ważna. A zatem: polecam i życzę przyjemnej lektury.
https://mroczne-strony.blogspot.com/