"Nie ma uzależnienia trudniejszego do przezwyciężenia niż relacja miłosna".
Literatura to bezcenne dobro ludzkości, której wartości chyba nikt nie kwestionuje. Książki bowiem potrafią burzyć wszelkie mury i zbliżać ludzi, jak nic innego na świecie. Jak jednak w każdym aspekcie naszego życia, istnieje również ciemna strona miłości do słowa pisanego – inspiracja fikcją literacką, która może przerodzić się w obsesję niszczącą z wielką siłą ludzką duszę. To zagrożenie, które jak udowadnia książka "Co mówią umarli" - jest jak najbardziej realne.
Rafael Estrada to hiszpański debiutant, który swoją karierę zawodową rozpoczął od tworzenia komiksów i rysunków satyrycznych, a także okładek. Od ponad dziesięciu lat prowadzi zajęcia z rysunku i malarstwa w madryckich szkołach średnich. Obecnie wolny czas poświęca szkicowaniu i literaturze. Jego debiut "Co mówią umarli" to pierwsza część planowanej trylogii kryminalnej.
Niedaleko Kartageny, na jednej z plaż zostają znalezione zmasakrowane zwłoki trzynastoletniej Susany. Kawałek dalej, funkcjonariusze znajdują także nieprzytomnego, umazanego krwią młodego chłopaka. Szef policji wierząc, że to prosta sprawa, powierza jej rozwikłanie niedoświadczonemu inspektorowi Juanitowi Proazie. Młody policjant kierując się wrodzoną intuicją, wpada na trop sugerujący, że sprawa ma o wiele głębsze dno, niż dotychczas sądzono. Trop, który kieruje go do zrzeszenia miłośników powieści Nabokova nazwanego "Klubem Lolita".
Muszę przyznać, że autor kryminału hiszpańskiego "Co mówią umarli" miał nieszablonowy pomysł na fabułę swojej książki. Pomysł, który wybija się ponad przeciętność, stając się najciekawszym elementem całej historii. Wyobraźcie sobie bowiem tajemniczy klub miłośników Nabokova, opierający swoją działalność głównie na analizie najsłynniejszej powieści pisarza, czyli "Lolity". Klub, którego członkami są mężczyźni w podeszłym wieku – pozornie miłośnicy literatury i pasjonaci. Poprzez działalność klubu i toczące się śledztwo, Rafael Estrada wplata w fabułę kryminału liczne komentarze i przypuszczenia odnoszące się do życia Nabokova w powiązaniu z jego skandaliczną powieścią. Zadaje pytania o skłonności pisarza, zmusza czytelnika do chwilowego zastanowienia się nad tym nierozstrzygniętym do dzisiaj problemem. A osobom, które nie czytały "Lolity" fabuła powieści Estrady robi z pewnością niemałą ochotę na poznanie tego dzieła. Płaszczyzna ta więc niewątpliwie zasługuje na uwagę. Do tego wszystkiego, czytelnik dowiaduje się o skali zaginięć nieletnich w kontekście szerzącej się pedofilii, co zatrważa i jednocześnie przejmuje strachem.
Intryga kryminalna w wykonaniu Estrady okazała się niestety słaba i muszę powiedzieć, że z pewnością nie zadowoli wyrobionych gustów czytelników, którzy nagminnie zaczytują się w kryminałach. Praktycznie w połowie książki wiedziałam, kim okaże się morderca, co niestety obniżyło moją przyjemność z zagłębiania się w tę historię. Autor w zakończeniu niczym mnie nie zaskoczył jeśli chodzi o rozwiązanie śledztwa - nie pojawił się żaden suspens, nad czym ubolewam. Rafael Estrada pospieszył się z odkrywaniem tajemnicy, odbierając tym samym czytelnikom tę możliwość.
Podczas lektury, ku mojemu zdziwieniu, szczególną uwagę zwróciła kreacja postaci drugoplanowej, czyli patologa Luzona, który pomagał Juanitowi w śledztwie. Człowieka, który swoją inteligencją i ciętymi ripostami zdobył moje serce, i wydawał się najbarwniejszym bohaterem całej książki. Inspektor Proaza natomiast ujął mnie swoją miłością do książek detektywistycznych i specyficznym stylem bycia. Mam nadzieję, że w kolejnej części Juanito jeszcze bardziej rozwinie swoje skrzydła, jako kryminalny policjant.
Pierwsza część trylogii Rafaela Estrady okazała się kryminałem z dość przeciętna intrygą, ale za to z interesującym pomysłem na fabułę. Liczę na to, że przy kolejnej części autor zbuduje nastrój napięcia i zadowoli swoich czytelników. Potencjału warsztatowego bowiem z pewnością autorowi nie brakuje - brakuje natomiast jeszcze swoistego wyczucia fabularnego.