"Wszyscy w coś gramy. Życie jest jedną wielką grą. I wszyscy chcemy wygrać."
Praca w policji, w szczególności w specyficznym wydziale kryminalnym, odciska piętno na życiu prywatnym. Trudno bowiem oddzielić potworności, które ukazują do czego zdolny jest człowiek od codziennego życia. Gorzej, gdy praca ta staje najważniejszą rzeczą, ważniejszą nawet od rodziny. Po lekturze książki "Naśladowca" wiem jedno - trudno w zawodzie policjanta kryminalnego zachować równowagę. Złoty środek chyba w tym przypadku po prostu nie istnieje.
Erica Spindler to znana szerokiemu gronu czytelników głównie z thrillerów romantycznych, amerykańska autorka. Pisarka studiowała na Delta State University i University of New Orleans, chciała zostać malarką. Jednak w 1982 r. dzięki przeziębieniu i przeczytanej książce, postanowiła stworzyć własne dzieło. Obecnie mieszka w stanie Luizjana wraz z mężem i dwoma synami. "Naśladowca" to pierwsza część serii, w której kolejnym tomem jest "Złodziej tożsamości".
W 2001 r. w małym miasteczku Rockford w Illinois, dochodzi do trzech makabrycznych zbrodni dziesięcioletnich dziewczynek. Zabójca dusi dzieci podczas snu, a następnie maluje im usta szminką. Detektyw Kitt Lundgren, borykając się z białaczką limfatyczną własnej córki, stara się za wszelką cenę schwytać Mordercę Śpiących Aniołków. Sprawa jednak nie zostaje rozwiązana. Pięć lat później, morderca uderza na nowo. Śledztwo zostaje przekazane w ręce ambitnej detektyw M. C. Riggio, jednakże żądanie mordercy nie pozostawia policji żadnej alternatywy, muszą do sprawy włączyć Kitt. Policjantkę, która po śmierci córki i rozwodzie z mężem, popadła w alkoholizm i dopiero wraca do dawnego życia. Niezbyt zgrany duet dwóch policjantek, musi wygrać wyścig z czasem. Wyścig, którego stawką jest życie niewinnych dzieci.
Kryminał powinien przede wszystkim posiadać dobrze skonstruowaną intrygę, która do ostatnich stron książki czeka na rozwiązanie. I na tym tle Erica Spindler plasuje się w czołówce autorów, którzy w umiejętny sposób planują, kawałek po kawałku intrygę kryminalną by w końcowym efekcie zaskoczyć czytelnika. Co ciekawe, w toku rozwoju fabuły autorka zgrabnie podrzuca fałszywe tropy. W powieści pojawia się podejrzany za podejrzanym, trop za tropem. Wartka akcja to niewątpliwie czynnik zachęcający do lektury. Z tą książką nie sposób się nudzić, cały czas coś się dzieje.
Erica Spindler poruszyła również ciekawy motyw, mianowicie specyficznej pracy w zawodzie detektywa kryminalnego. Nie jest to bowiem zawód, w którym po ustalonym czasie pracy, można spokojnie iść do domu. O ryzyku na jakie nastawiony jest człowiek wykonujący taką profesję, świadczy kreacja głównej bohaterki – Kitt. Policjantka, niegdyś pewna siebie i ambitna, pod wpływem niemożności schwytania mordercy, który nie zostawia żadnych śladów, załamuje się. Co więcej, osobista tragedia popycha ją w kierunku kieliszka. Trudno bowiem w takiej sprawie zachować dystans, oddzielić życie prywatne od zawodowego.
"Naśladowca" to prawie pięćset stron naturalnych dialogów, wartkiej akcji oraz realizmu pracy policji kryminalnej. Dzięki lekkiemu stylowi autorki i prostemu językowi, książkę czyta się szybko. To idealna lektura, która może stanowić przerywnik między obyczajowymi i psychologicznymi powieściami. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Erici Spindler uważam za nadzwyczaj udane. Wpisuje się więc w poczet jej fanów. Jeśli macie ochotę na kryminał z lekką nutą sensacji, to polecam wam "Naśladowcę". Rozrywka gwarantowana.