Wiek XIX to epoka formowania się państw narodowych. Jednak dopiero następny wiek przyniósł ‘populizm’ jako polityczną metodę szukania zwycięstwa politycznego. Pozornie dziwne jest to, że tak późno został ‘odkryty’. Jeśli jednak przyjmie się definicję historyka i politologa Jana-Wernera Müllera, to paradoks znika. Po prostu w dobie walki o prawo do samostanowienia narodowości zależnych i państw redefiniujących swoje granice etniczne, wszystkie ugrupowania były populistyczne, a do tego demokracja nie istniała, jako ponadnarodowy konsensus. To moja obserwacja , która nie jest przedmiotem analizy Müllera w krótkim tekście „Co to jest populizm?”. Jego zasługą jest bardzo trafne zdefiniowanie słowa ‘populizm’ w duchy XXI-wiecznej polityki infekowanej przez generowane lub wskrzeszane demony napięć wewnętrzno-zewnętrznych. Książka jest spisanym i uzupełnionym wykładem Müllera z 2013 roku. Zawiera kilka przykładowych analiz doprowadzonych do 2016 roku.
Nie da się nie zdradzić puenty, bo sam autor już we wstępie nakreśla istotę tematyczną książki i odpowiedź na tytułowe pytanie:
„Każdy populista, podobnie jak uczynił to Trump, przeciwstawia „lud”, względnie „naród” skorumpowanej, interesownej elicie. Nie każdy jednak, kto krytykuje możnych tego świata, jest populistą. Tym, co naprawdę wyróżnia populistę – to główna teza tej książki – jest jego bądź jej roszczenie do wyłącznego reprezentowania prawdziwego narodu. Jak wyjaśniał Trump, skoro teraz on kontroluje władzę wykonawczą, to znaczy, że rządy sprawuje sam naród. W konsekwencji, wszelka opozycja jest nieprawowita – jeśli sprzeciwiasz się Trumpowi, jesteś przeciw narodowi. To głęboko autorytarny wzorzec, znany od takich przywódców jak Hugo Chávez, sam nazywający siebie „nieliberałem” węgierski premier Viktor Orbán czy prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan. Jaśniej więc nie mógł Trump pokazać światu, jak bardzo jest niebezpieczny dla demokracji.”
Książka jest właściwie rozwinięciem tej myśli w ustrukturyzowany wykład. Przykłady na poparcie konkretnych tez pobiera historyk głównie z ‘aktywności politycznych bohaterów cytatu’. Pojawiają się też politycy z Francji, Włoch, Austrii i oczywiście Polski. Bardzo klarowna definicja współczesnego populizmu pozwala autorowi oddzielić sprawnie niepopulistów od populistów. Ci ostatni, muszą być antypluralistyczni, z jasnymi moralnymi ‘wyższościowymi’ przekonaniami, definiujący ‘nie nas’ jako elity szkodzące ‘prawdziwemu narodowi’. Populiści tworzą z siebie ‘zdrowe ramię prawdziwego narodu’, który reprezentują wykonując jego wolę w sposób, który z definicji nie może być nieodpowiedni. Müller w istocie dokonuje separacji na jeszcze subtelniejszym poziomie. Bardzo czytelnie rozgranicza nieudolnych, czasem skorumpowanych, ale demokratów, od populistów. Balansuje między syntezą i analizą. Z jednej strony dokonuje teoretycznego ekstraktu populizmu z codzienności życia politycznego, z drugiej mocno trzyma się zasady by podawać przykłady ‘z życia’. Ciekawe przywołanie pierwotnego sensu słowa ‘populizm’ oddaje jego niespójny sens między historycznym rozumieniem amerykańskim (nie tylko w USA), a współczesnym europejskim, które Trump również realizuje z pewnymi odstępstwami w postaci nawiązań do pierwotnego znaczenia, jako ludowego ruchu antyestablishmentowego.
Jeśli wczytać się w sedno definicji populizmu autorstwa Müllera, to istniejące zjawiska ułożą się w oczywisty ciąg. Myślenie spiskowe, odwoływanie się do ‘zmitologizowanego narodu o jednej moralności’, specyficzne nawiązania historyczne, obronny mechanizm przed innością, ‘totalność’ przeciwników politycznych, redefinicja zasad konstytucyjnych, odrzucanie klasycznych technik uprawiania polityki – debaty i kompromis przestają być potrzebne, wręcz byłyby zdradą ideału pełnego reprezentowania ‘prawdziwie moralnego narodu’.
Publikacja jest bardzo zwarta, to taki ekstrakt wymagający trochę wysiłku intelektualnego od czytelnika. Niektóre fragmenty wypada czytać kilkukrotnie, by z jednej strony wyłapać istotę myśli autora i często przywoływanych innych teoretyków polityki, a z drugiej odnieść to do obserwowanej wokół siebie codzienności. Z przeprowadzonego u mnie tak procesu wynika, że niestety jesteśmy zanurzeniu po uszy w populizmie polskim, europejskim – w różnym stopniu. Okazuje się, że populizm na tyle stał się atrakcyjny jako metoda uprawiania polityki (a raczej zdobywania i utrzymania władzy), że wygrywa z demokracją rozumianą jako ponadnarodowy pomysł Świata Zachodu na różnorodność i integracje wokół prawa i wspólnego rynku. Ekskluzywne definiowanie ‘autentycznego narodu’, który jako jedyny zasługuje na wsparcie rządu populistów realizuje się, według Müllera, trzema technikami:
„(…) poprzez pewien typ kolonizacji państwa, poprzez masowy klientelizm i „legalizm dyskryminacyjny”, oraz przez systematyczną represję społeczeństwa obywatelskiego. Znowu, nie tylko populiści stosują takie praktyki; wyróżnia ich jednak to, że mogą to robić w sposób otwarty.”
Subtelne, choć zasadnicze, rozróżnienie między populistami i niepopulistami, z reguły tkwi nie tylko w twórczym rozwijaniu metod budowania napięć, ale i sposobie komunikacji społecznej, z przekonywaniem go, że jawność stanowi certyfikat moralności i słuszności wyboru niedemokratycznych metod rządzenia. Sądownictwo, struktury pozarządowe, mniejszości – wszystko to albo wpasowuje się w model ‘populistycznej woli narodu‘, albo traci legitymizację. Druga część wykładu jest w istocie rozwinięciem tych myśli z ciekawymi przykładami współczesnej polityki. Zdrowy konflikt ideologiczny, spory gospodarcze, rywalizacja na wolnym rynku stają się w populizmie czarno-białym zespołem zjawisk, które nabierają ponadludzkiego znaczenia w wyniku świadomego obudowania ich językiem symboli.
Z perspektywy kilku dni od lektury widzę, że warto książkę przeczytać jeszcze raz. Sięgając do niej podczas pisania opinii, wyłapuję kolejne warstwy, trafne obserwacje, wyjaśnienia zjawisk codzienności, które wydawały się wcześniej sprzeczne, nielogiczne. Pozostaje tylko narastający smutek i strach, że populizmem nie obronimy nie tylko demokracji ale i realnie granic świata, który zamarzył sobie budować wspólnie dobrobyt.
BARDZO DOBRE – 8/10