𝐶𝑧𝑎𝑠𝑒𝑚 𝑙𝑒𝑝𝑖𝑒𝑗 𝑤𝑖𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒ć 𝑜 ś𝑤𝑖𝑒𝑐𝑖𝑒 𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗, 𝑏𝑜 𝑡𝑜 𝑧𝑚𝑛𝑖𝑒𝑗𝑠𝑧𝑎 𝑟𝑜𝑧𝑐𝑧𝑎𝑟𝑜𝑤𝑎𝑛𝑖𝑒, ż𝑒 𝑛𝑖𝑒 𝑤𝑠𝑧𝑦𝑠𝑡𝑘𝑖𝑒𝑔𝑜 𝑏ę𝑑𝑧𝑖𝑒𝑚𝑦 𝑚𝑜𝑔𝑙𝑖 𝑠𝑝𝑟ó𝑏𝑜𝑤𝑎ć.
Kasia Magiera już na samym początku uprzedza, że ta książka jest zupełnie inna od tych, które napisała wcześniej. 𝑀𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡 𝑝ę𝑘𝑛𝑖ę𝑐𝑖𝑎 zawiera mniej elementów kryminalnych, autorka bowiem bardziej skupia się na aspektach psychologicznych i obyczajowych. Przedstawiła historię kobiet, ich życiowe wybory i konsekwencje różnych decyzji. Moim zdaniem wyszło jej to znakomicie, z zapartym tchem śledziłam Historię Oli i Anny. Pewnego dnia obie postanawiają żyć inaczej. Czy będzie im dana możliwość nowego startu? Czy będą miały taką szansę?
Anna i Igor spotykają się przed pubem Antrakt w Słupsku. Ance utknęły kółka walizki w szczelinach metalowej wycieraczki, a Igor pojawił się niczym rycerz na białym koniu, by pomóc damie w potrzebie. Dziwne było to spotkanie w strugach deszczu, ona wyglądała jak zmokła kura z rozmazanym makijażem, a on wprost przeciwnie. Potem postawił jej drinka, bo bezsprzecznie tego potrzebowała, pomógł dotrzeć do mieszkania, a ona… zatrzasnęła mu drzwi przed nosem, czego młody mężczyzna w ogóle się nie spodziewał. Kobiety zwykle tak go nie traktowały, to on w związkach damsko męskich narzucał reguły gry. Ania przyjechała do Słupska, by żyć na własnych warunkach, sama. Nie oczekiwała i nie chciała pomocy. Czuje, że tu znalazła swoje miejsce na ziemi. Cieszy się, że miała tyle odwagi, by zmienić swoje życie. Uwolniła się z układu, który ją więził i odebrał marzenia. 𝑁𝑖𝑘𝑡 𝑑𝑙𝑎 𝑑𝑟𝑢𝑔𝑖𝑒𝑗 𝑜𝑠𝑜𝑏𝑦 𝑛𝑖𝑒 𝑝𝑜𝑤𝑖𝑛𝑖𝑒𝑛 𝑏𝑦ć 𝑝𝑟o𝑑𝑢𝑘𝑡𝑒𝑚 𝑧𝑎𝑠𝑡ę𝑝𝑐𝑧𝑦𝑚.
Igor żyje z dnia na dzień w luźnym związku z Gają znaną influencerką, dla której w życiu najważniejszy jest wygląd, dobra zabawa i ilość lajków pod postami. Przystojny Igor mający świetny zespół muzyczny, interesującą pracę, pochodzący ze znanej i szanowanej rodziny w mieście, dla dziewczyny jest idealnym sposobem zbierania polubień i obserwatorów. On też korzysta na zasięgach dziewczyny, a także jego zespół, który wcześniej nie grał tylu koncertów, co teraz. Oboje wiodą sztuczne życie na pokaz. Dla młodych świat wirtualny i to, co się w nim działo, było po stokroć ważniejsze niż rzeczywistość, która ich otaczała.
Anna przyglądała się temu, czym ekscytuje się młodzież i z punktu swoich doświadczeń dziwiła, że świat rzeczywisty i relacje w nim miały dla młodych drugorzędne znaczenie. 𝐿𝑖𝑐𝑧𝑦ł𝑎 𝑠𝑖ę 𝑝𝑜𝑝𝑢𝑙𝑎𝑟𝑛𝑜ść 𝑤 𝑠𝑜𝑐𝑖𝑎𝑙 𝑚𝑒𝑑𝑖𝑎𝑐ℎ. 𝑇𝑜 𝑙𝑖𝑐𝑧𝑏𝑎 𝑜𝑏𝑠𝑒𝑟𝑤𝑢𝑗ą𝑐𝑦𝑐ℎ 𝑑𝑒𝑓𝑖𝑛𝑖𝑜𝑤𝑎ł𝑎, 𝑘𝑡𝑜 𝑗𝑒𝑠𝑡 𝑤𝑎𝑟𝑡 𝑢𝑤𝑎𝑔𝑖, 𝑎 𝑘𝑡𝑜 𝑛𝑖𝑒. 𝐶𝑖, 𝑐𝑜 𝑛𝑖𝑒 𝑚𝑖𝑒𝑙𝑖 𝑝𝑟𝑜𝑓𝑖𝑙𝑖, 𝑝𝑜 𝑝𝑟𝑜𝑠𝑡𝑢 𝑛𝑖𝑒 𝑖𝑠𝑡𝑛𝑖𝑒𝑙𝑖. Młodym się wydaje, że wolność i swoboda, to wartości najważniejsze w życiu, ale to właśnie to życie często weryfikuje taką postawę. Narastające obowiązki odbierają stopniowo im tę niezależność. 𝘔ł𝘰𝘥𝘻𝘪 𝘯𝘪𝘦 𝘳𝘰𝘻𝘶𝘮𝘪𝘦𝘫ą, ż𝘦 ż𝘺𝘤𝘪𝘦 𝘯𝘪𝘦 𝘫𝘦𝘴𝘵 𝘳𝘦𝘭𝘢𝘤𝘫ą 𝘯𝘢 𝘮𝘦𝘥𝘪𝘢 𝘴𝘱𝘰ł𝘦𝘤𝘻𝘯𝘰ś𝘤𝘪𝘰𝘸𝘦.
Igor to niebieski ptak, który lubi się bawić i korzystać z życia, ile się da, natomiast Anna ma własne przeżycia, doświadczenia i oczekiwania. 𝘒𝘢ż𝘥𝘺 𝘸𝘪𝘦𝘬 𝘳𝘻ą𝘥𝘻𝘪 𝘴𝘪ę 𝘸ł𝘢𝘴𝘯𝘺𝘮𝘪 𝘱𝘳𝘢𝘸𝘢𝘮𝘪. Anna oczekuje zupełnie czegoś innego niż Igor. Chce zacząć wszystko od nowa, bo właśnie w tym celu tu przyjechała. Igor bawidamek żyjący z dnia na dzień wiąże się z młodymi dziewczynami tylko na chwilę, bo nie widzi siebie w stałym związku. Znajomość z Anną, pierwszą kobietą, która na dzień dobry nie uległa jego urokowi, powoli przewartościowuje jego światopogląd. Dotąd zachowywał się jak niedojrzały dorosły, żył w przekonaniu, że nie musi się liczyć z niczym i z nikim, ale nadejdzie czas, gdy zrozumie, że nie jest samotną wyspą.
Anka była wyjątkowa, mądra i potrafiła słuchać. Przy niej każdy miał ochotę się zwierzać ze swoich myśli, a ona z kolei lubiła rozmawiać o życiowych sprawach i potrafiła udzielać dobrych rad. Z ogromnym zaciekawieniem obserwowałam rozwój relacji tej dwójki. Fascynująca była przemiana Igora pod wpływem Anny, miło było obserwować, jak z Piotrusia Pana zmieniał się w poważnie myślącego mężczyznę. Oboje są po przejściach, które skrzywiły im obraz postrzegania rzeczywistości. Może mieliby szansę zbudować poważny związek, ale skutecznie im w tym przeszkadza przeszłość.
Równolegle policja w Krakowie poszukuje zaginionej Oli, żony szanowanego i znaczącego obywatela. Kobieta pewnego dnia zniknęła z domu, ale nie przejęli się tym, ani jej małżonek, ani syn. Nikomu nie mieści się w głowie, by stateczna mężatka, matka, odpowiedzialna kobieta mogła tak po prostu zniknąć bez słowa w tajemniczych okolicznościach. Ola to obraz wszelkich cnót, ale jak ma się później okazać po przeczytaniu jej pamiętnika, który odnaleźli policjanci, Aleksandra w ogóle nie była szczęśliwa, jak mogło się wydawać. Mąż ją lekceważył, a nastoletnie dzieci nie okazywały matce należnego szacunku. To ile jej zawdzięczali każdego dnia, dopiero się przekonali, gdy zniknęła.
Śledczy szybko orientują się, że rodzina nie wiele wie o Aleksandrze, może z wyjątkiem córki, która faktycznie przejęła się zniknięciem matki. Postawa Emila jest dla policji zdumiewająca. Mężczyzna zachowuje się tak, jakby to pracownik porzucił pracę, a nie zaginęła jego żona. Nie martwi się tym, że coś złego mogło się jej stać, ale że nie ma kto sprzątać i gotować. Pracownicy i sąsiedzi nie wyrażają się o Emilu zbyt pochlebnie, natomiast Ola postrzegana jest jako empatyczna i pomocna osoba i nikt nie wierzy, że dobrowolnie bez uprzedzenia opuściła rodzinę, która była dla niej wszystkim.
Śledztwo wyklucza możliwość popełnienia samobójstwa przez Olę. Nic nie wskazuje na to, żeby kobieta targnęła się na swoje życie, chociaż jak się okazało, miała wiele powodów, żeby to zrobić. Dzieci, dla których zrobiłaby dosłownie wszystko, zachowywały się wobec niej agresywnie, nie okazywały szacunku, mąż osaczał i stosował przemoc psychiczną, a ona nie miała do kogo się zwrócić o pomoc, chociaż sama udzielała jej innym. Matka nie wierzyła jej słowom, a przyjaciółka upokorzyła w najgorszy z możliwych sposobów. Zawiedli ją dosłownie wszyscy.
W trakcie śledztwa wychodzą na jaw ciemne sprawki Emila i to, jak źle traktował żonę. Zdradzał, ją na prawo i lewo, a gdy miała dość i chciała go opuścić, on posłużył się szantażem i zmusił do pozostania. Ona bała się utraty dzieci, a on swojego idealnego wizerunku wśród wysoko postawionych znajomych. Z jej pamiętnika jasno wynika, że Emil i jej dzieci nie wiele o niej wiedzieli, natomiast ona całkiem sporo wiedziała o nim. Wszystkie ślady znalezione przez policję wskazują, że za zniknięciem żony stoi Emil, który był tak pewny swego, że nie starał się nawet zacierać śladów.
Jak na początku zaznacza autorka, 𝑀𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡 𝑝ę𝑘𝑛𝑖ę𝑐𝑖𝑎 nie jest typowym kryminałem, lecz powieścią obyczajową z wątkami kryminalnymi. Przyznaję, że ta odsłona autorki bardzo mi się podobała, no może jedynie miałabym małe zastrzeżenie do zakończenia, które było zbyt uładzone, ale ogólnie mój odbiór całości jest bardzo pozytywny. Podobała mi się wnikliwa analiza portretów psychologicznych bohaterów i świetna zagadka kryminalna. Ta powieść może być historią wielu kobiet, pokazuje, że nikogo nie można być pewnym i o nikim nie można powiedzieć, że dobrze się go zna. To historia o skomplikowanych ludzkich relacjach, tajemnicach i walce o szacunek dla siebie. Opowiada o tym, że wybór niewłaściwego partnera życiowego może odbić się na całym późniejszym życiu, bo toksyczny człowiek nie tylko dręczy swoją ofiarę, ale daje zły przykład dzieciom, które z jego zachowania czerpią niewłaściwe wzorce. Ta historia także uświadamia, jak bardzo ludzie, a zwłaszcza młodzi uzależnieni są od internetu i z jaką łatwością wirtualny świat kreuje rzeczywistość młodego człowieka.
𝑀𝑜𝑚𝑒𝑛𝑡 𝑝ę𝑘𝑛𝑖ę𝑐𝑖𝑎 to powieść, która do cienkich nie należy, ale to wcale nie przeszkadzało mi w jej lekturze. Świetny styl pisania autorki, ciekawa fabuła, w której dwie intrygujące historie splecione są w jedną całość, sprawiają, że powieść czyta się jednym tchem. Kasia Magiera zręcznie balansuje pomiędzy obiema wątkami, pozwala śledzić, co dzieje się w życiu Anny i równocześnie snuć teorie spiskowe, co naprawdę stało się z Olą
Po zakończonej lekturze uświadomiłam sobie, że każdy może mieć taki swój moment pęknięcia, bo tłumienie trudnych emocji na dłuższą metę nie pozostaje bez konsekwencji.
𝐽𝑎𝑘𝑖 𝑐𝑖𝑜𝑠 𝑏𝑜𝑙𝑖 𝑛𝑎𝑗𝑏𝑎𝑟𝑑𝑧𝑖𝑒𝑗? 𝑍𝑎𝑑𝑎𝑛𝑦 𝑝𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑝𝑟𝑧𝑦𝑗𝑎𝑐𝑖𝑒𝑙𝑎. 𝑃𝑟𝑧𝑒𝑧 𝑐𝑧ł𝑜𝑤𝑖𝑒𝑘𝑎, 𝑑𝑙𝑎 𝑘𝑡ó𝑟𝑒𝑔𝑜 𝑏𝑦ł𝑜𝑏𝑦 𝑠𝑖ę 𝑤 𝑠𝑡𝑎𝑛𝑖𝑒 𝑠𝑘𝑜𝑐𝑧𝑦ć 𝑤 𝑜𝑔𝑖𝑒ń, 𝑎𝑏𝑦 𝑔𝑜 𝑟𝑎𝑡𝑜𝑤𝑎ć, 𝑗𝑒ś𝑙𝑖 𝑧𝑎𝑠𝑧ł𝑎𝑏𝑦 𝑡𝑎𝑘𝑎 𝑝𝑜𝑡𝑟𝑧𝑒𝑏𝑎.