Twórczość Szczepana Twardocha już od lat była dla mnie ogromnym wyrzutem sumienia. Jednak dopiero ostatnio odważyłam się sięgnąć po jedną z jego książek. Jako pierwszą przeczytałam "Pokorę" - historię Aloisa Pokory; człowieka, który wychował się w rodzinie, z którą mieszkał na śląskiej wsi. Człowiek, którego uważał za ojca był górnikiem, a matka zajmowała się domem i dziećmi. Mały Alois jako jedyny z rodzeństwa dostał szansę, aby pójść do lepszej szkoły niż ta, do której chodziły wszystkie dzieci z jego otoczenia. Później poszedł również na studia. Poza tym pewnego dnia postanowił na ochotnika zgłosić się do wojska i wyszkolił się na leutnanta. Wydawałoby się, że chłopiec zyskał niezwykłą szansę na lepsze życie, w którym czeka go coś więcej niż praca w kopalni. Jednak Alois wszędzie spotykał się z pogardą i odrzuceniem oraz tak naprawdę nigdzie nie mógł zapuścić korzeni. Samotny i prześladowany, wierzy tylko w toksyczną relację z perwersyjną, dominującą Agnes. Jednak im bardziej zagłębiamy się w fabułę, tym wyraźniej widzimy, że w jego świecie tak naprawdę nic nie jest prawdziwe. Pod koniec wojny mężczyzna zostaje ranny, a kiedy wychodzi ze szpitala na ulice Berlina świat, w którym żył do tej pory się skończył. La Belle Époque umarła w okopach I wojny światowej, a nowy świat rodzi się w bólach - na froncie zachodnim oraz podczas rewolucji, która przetacza się przez pokonane Niemcy.
Mężczyzna nie należał do starego świata, nie należy też do nowego, dlatego też od momentu wyjścia ze szpitala będzie mu jeszcze trudniej żyć w rzeczywistości, która wciąż nie będzie mu przychylna. Alois nigdzie nie może zapuścić korzeni, a tym bardziej odnaleźć się w świecie, do którego nie pasuje - chociaż mimo wielu trudnych sytuacji, spotykają go również chwile, które faktycznie mogłyby być furtką do lepszego i wygodniejszego życia.
~*~
Powyższa powieść to nie tylko historia o mężczyźnie, który nie potrafi znaleźć sobie miejsca w świecie do którego nie pasuje. "Pokora" to również opowieść o zmieniającym się świecie i podziale na klasy społeczne. A dzięki głównemu bohaterowi możemy śledzić wiele zmian, które dokonywały się zarówno wśród niższych, jak i nieco wyższych sferach. W dodatku jest to też swego rodzaju studium przypadku człowieka, który właściwie stracił swoją tożsamość oraz poczucie przynależności do rodzimej społeczności.
Twardoch w swojej historii podejmuje wiele trudnych tematów, związanych nie tylko z historycznymi oraz społecznymi zmianami, które dokonywały się w pierwszej połowie XX wieku - to też opowieść o mentalności ludzi, którzy odczuwają frustrację i gniew na to w jakim świecie przyszło im żyć oraz z czym się zmagać. Wielu z nich uważa, że idee, w które wierzą są jedynymi, o które warto walczyć oraz, których warto bronić. W związku z tym nie ma tu miejsca dla ludzi takich jak Alois, którzy jedyne czego chcą to, to, żeby pozostawiono ich w spokoju.
Wśród całego chaosu związanego z upadkiem jednej rzeczywistości i narodzinami nowej znajdziecie wiele warstw, na których warto się skupić. Można by o nich sporo pisać, jednak ja czuję się za głupia, żeby zmierzyć się z analizą tego wszystkiego co oferuje czytelnikowi powyższa powieść. Poza tym myślę, że jeżeli zdecydujecie się na lekturę tej książki największą przyjemność sprawi Wam odkrywanie na własną rękę tego co autor ma nam do powiedzenia. A to co w niej znajdziecie jest fascynującą podróżą - fakt...trudną, ale to czyni ją jeszcze bardziej wartościową.
Reasumując; "Pokora" to ambitna, złożona i porywająca powieść o miłości, wojnie, poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi oraz rewolucji. Dzięki Aloisowi Pokorze poznajemy mentalność ludzi żyjących w pierwszej połowie XX wieku, a dzięki świetnie zarysowanemu tłu historycznemu mamy okazję przyjrzeć się bliżej czasom na chwilę sprzed I wojny światowej oraz chwilę po niej. Był to bardzo burzliwy i niespokojny czas w dziejach świata - a szczególnie rejonu, w którym żyjemy.
Powieść Szczepana Twardocha jest czymś, z czym niewątpliwie warto się zmierzyć nie tylko ze względu na treść, ale również na język, w którym "Pokora" została napisana. To właśnie dzięki takim książkom jak ta na nowo odkrywam literaturę piękną oraz taką, która ma mi zostawić coś po sobie. Na szczęście coraz częściej trafiam na takie powieści, co mnie bardzo cieszy. Jednakże jest to raczej dla tych z Was, którzy szukają czegoś ambitnego, co niekoniecznie jest przyjemne w odbiorze. Mimo to uważam, że to był całkiem dobry początek znajomości z twórczością Szczepana Twardocha i pewnie jeszcze nie raz wspomnę o jego powieściach.