"Starucha. Gołoborze" to ostatnia część z serii o historii Nawojki i Wojciecha. W tej niesamowitej przesiąkniętej słowiańszczyzną historii odnajdziemy zarówno elementy słowiańskiej historii i mitologii, ale także trzymającą w napięciu mroczną intrygę. Nie sądziłam, że w tej części losy pewnych bohaterów jeszcze się przeplotą i to w taki zajmujący sposób.
Tym razem poznajemy stateczne wcielenie Nawojki, która tym razem chciała żyć spokojnym życiem z dala od bogów i pełnienia roli arcykapłanki. Niemalże jej się to udało. Jednakże w wyniku pewnych wydarzeń Nawojka, która tym razem jest Dobrosławą ponownie angażuje się nie tylko w sprawy rodzimowierców, ale również w sprawy braci ze Świętego Krzyża.
Dobrusia, której mimo wszystko na sercu leżą sprawy nie tylko jej bliskich, ale również te dotyczące bogów nie umie, nie zaangażować się w bieżące wydarzenia, które swoją drogą wstrząsają całą okolicą.
W tej części zyskałam większą perspektywę na całą historię, którą ta powieść zyskała głównie dzięki zakończeniu. I powiem Wam szczerze, że zupełnie zapomniałam o postaci, która w tej części odegrała kluczową rolę. Zresztą myślę, że wielu czytelników tej serii nie brało pod uwagę, że ta osoba odegra główną rolę w wydarzeniach, które wstrząsnęły nie tylko całą okolicą, ale podobno również krajem.
Niemniej jednak moim zdaniem w tym tomie było dość sporo rzeczy, które można było zrobić nieco lepiej. Na przykład relacja Dobrusi z wnuczką. Niby wszystko fajnie, ale gdzieś podskórnie trochę mi to wszystko zgrzytało... Najgorsze jest to, że w sumie nie do końca jestem w stanie określić co to dokładnie było. Jednak mimo wszystko miałam poczucie, że jest to relacja pisana trochę na siłę. Miałam wrażenie, że mimo tego, że z pozoru było wszystko ok, to autorce sprawiło trudność rozpisanie tej relacji. Poza tym miałam wrażenie, że Dobromiła mimo braku złych intencji uważa się za osobę, która musi interweniować, bo inaczej dalej będą dziać się złe rzeczy. W tej części jest osobą na tyle skupioną na sobie i swojej roli, że przez to nie zauważa pewnych podstawowych czy oczywistych rzeczy. Jednak mimo to, ta historia nie jest zła. Ja bawiłam się przy niej bardzo dobrze i być może będę do niej wracać co jakiś czas.