"Najlepsze umysły" to książka, która swoim tytułem zwodzi czytelnika, że będzie to opowieść o Michaelu Laudorze. I jest, ale jest to także książka o autorze tejże historii, jak i o zmianach postrzegania psychiatrii, chorób psychicznych na przestrzeni lat w Ameryce.
Książka ta ukazuje całą historię oczami autora, Jonathana Rosena. Opowiada on o wspólnym dzieciństwie, przyjaźni z Laudorem. Autor przeplata to opowieściami ze swojego życia, dużo miejsca poświęca wspomnianej wyżej psychiatrii jako takiej. W jednej z recenzji spotkałam się z określeniem, że w książce tej "dygresja goni dygresję" i trudno nie zgodzić się z tym stwierdzeniem. Książka jest niezłym grubaskiem, ponad 700 stron lektury. Lektury, która przytłacza i męczy czytelnika. Zdaje się strasznie rozwlekła. Wiem, jaki był zamysł autora, by dokładnie ukazać tło i życie bohatera, by ta tragedia, która opisana jest w ostatniej części książki, miała jakieś rozwinięcie, umiejscowienie, nie tylko suche fakty z przebiegu śledztwa.
Co do bohatera, Michaela Laudora, to gdy autor opowiada o nim, od momentu ich poznania, daje się on poznać, jako "inny". Błyskotliwy umysł, zdolny, geniusz, trochę wynoszący się ponad innych, nawet ponad swojego przyjaciela, łatwo zjednujący do siebie ludzi. Czy to presja bycia najlepszym, presja osiągnięcia i spełnienia wytyczonych sobie marzeń i planów jak najszybciej, czy to przypadki takich chorób w dalszej rodzinie, czy to trudna historia rodziny, czy to przeciążenie umysłu i siebie, czy to zbytnia wiara w siebie i swoje zdolności, nie tylko Laudora, ale i innych osób? Co doprowadziło go do tej jakże starsznej i przerażającej choroby- schizofrenii? Nie wiemy tego, pozostaje to jedną z tajemnic umysłu.
Michael Laudor to bohater, który mimo diagnozy, chciał normalnie żyć z chorobą, która była z nim non stop. Leki ją trzymały w ryzach, ale jak ciężko żyć z takim brzemieniem, wiedzą tylko ci, którzy mieli styczność ze schizofrenią. Co nie podobało mi się w zachowaniu bohatera, to nie jego choroba, ale to, że gardził oferowaną mu pracą w supermarkecie na kasie, bo była niby poniżej jego umiejętności i błyskotliwości umysłu, zapominając, że teraz powinien myśleć także i o swojej chorobie i o tym czy inne "wysokie" plany studiowanie prawa, pisanie powieści, nie zaszkodzą mu bardziej. Ta pogarda dla pracowników kasy, jakby to było coś uwłaczającego, rzuca się w oczy najbardziej. Laudor nie był człowiekiem złym czy dobrym, przez chorobę stał się człowiekiem kontrowersyjnym, przerażającym, ukazującym mroki umysłu. Ale czy nie powinien bardziej odpowiedzieć za swój czyn? Za tak okrutną zbrodnię. To trudny temat, ale skoro wiedział, że jest chory, a mimo to nie dopuszczał do siebie tej myśli, mimo to zaprzestał przyjmowania leków, stając się zagrożeniem dla siebie i innych, to czy dobrą, słuszną decyzją było go uznać go za niepoczytalnego i umieszczenie w ośrodku zamkniętym? Bez wyroku? Nie wiem, to trudny temat.
"Najlepsze umysły" to trudna lektura nie tylko ze względu na tematykę, którą porusza, ale również ze względu na styl pisania autora, to jak rozwleka książkę w pewnych momentach, wręcz przynudza czasami. To książka trudna i kontrowersyjna, przerażająca, ukazująca jak mroczne ja skrywa nasz umysł.
Czy polecam? Jeśli nie przeraża Was objętość książki i temat w niej poruszany, to sięgajcie i czytajcie i dajcie znać o swoich odczuciach i wrażeniach.
A za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Filia na Faktach.