Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym recenzja

Mogło być lepiej

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @anatola ·3 minuty
2021-10-15
Skomentuj
10 Polubień
Stan wojenny, ze względu na swój wiek znam głównie z opowiadań. Niestety, ten okres naszej historii w szkole był zawsze traktowany po macoszemu, nigdy nie było czasu na dokładniejsze omówienie losów Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Myślę, że nie tylko ja mury szkolne opuściłam z podstawową wiedzą na temat tego, dlaczego stan wojenny został wprowadzony, jakie niósł ze sobą ograniczenia oraz jak ludzie się w nim (nie)odnajdywali. Dlatego od kilku lat staram się na własną rękę sięgać czasami po literaturę, która przybliża niełatwe, ale z pewnością ważne lata PRL-u. Próbuję zrozumieć realia tamtych lat, dlaczego niektóre wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej, przekonać się jak ówczesne działania mają odbicie w obecnych czasach. Z wielką ochotą i ciekawością sięgnęłam więc po książkę Anny Mieszczanek "Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym". Liczyłam na sporą dawkę wiedzy i wyjaśnienia wielu kwestii. Czy to się jednak udało?

Z pewnością od pierwszych stron zaskoczyło mnie to, że historię stanu wojennego poznajemy z perspektywy kilku osób — gońca z wydawnictwa, początkującej dziennikarki, kapitana z wydziału zabójstw, reżysera po filmówce i innych. Jednak dzięki temu zabiegowi mamy szansę przekonać się jak zwolennicy i przeciwnicy ówczesnej władzy reagowali na zmieniającą się rzeczywistość. Wraz z bohaterami przeżywamy dni, tygodnie, miesiące, a następnie lata stanu wojennego, widzimy jak początkowy szok i masowe internowanie niepokornych obywateli miesza się ze strachem o jutro, przy jednoczesnym poczuciu, że tak dłużej żyć się nie da. Pisarka z ogromną skrupulatnością przybliża meandry tamtych dni. Czasami wręcz od ilości nazwisk, dat, nazw organizacji, tytułów gazet kręciło mi się w głowie. Muszę docenić to, że "Dzień bez teleranka" jest źródłem ogromnej ilości informacji, niestety jednak sposób, w jaki Anna Mieszczanek zdecydowała się przekazać swoją naprawdę imponującą wiedzę, trochę mnie przytłoczył. Bardzo częste skakanie pomiędzy bohaterami w połączeniu z wieloma danymi, jakie przytaczała, sprawiło, że książę tę trudno uznać za lekką lekturę. Jak dla mnie "Dzień bez teleranka" został przeładowany zarówno postaciami, jak i szczegółowością opisów, myślę, że ograniczenie się do np. 4 bohaterów wyszłoby temu tytułowi na lepsze.

Odniosłam również wrażenie, że sposób opracowania książki chyba bardziej spodoba się osobom, które w tamtych latach żyły albo znają już dobrze temat stanu wojennego. Dla kogoś, kto chce zdobyć dopiero wiedzę o tym ciemnym okresie naszej historii, paradoksalnie ilość danych może okazać się zbyt duża. Tutaj każde zagadnienie poparte jest licznymi datami, nazwiskami więc nawet przy pozornie prostym wątku tworzy się cała obudowa i opowieść. Dla mnie dużym atutem tej książki jest język, w jakim została opisana. Jest prosty, zrozumiały co w połączeniu z uwagą jaką poświęcimy lekturze powoduje, że czytelnik może dowiedzieć się naprawdę wielu interesujących kwestii na temat tego czym poparte było wystąpienie Jaruzelskiego oraz jakie wywołało w całej Polsce skutki.

To nie jest lektura do tramwaju, między wyjściem do sklepu a spacerem. Jeżeli jednak damy sobie czas na jej przeczytanie to jestem pewna, że wyniesie się z niej naprawdę wiele oraz znacząco poszerzy swoją wiedzę nie tylko na temat samego stanu wojennego, ale również realiów życia w Polsce Ludowej. Atutem publikacji są również zdjęcia z tamtych lat, na których możemy obserwować zatrzymana w kadrze peerelowska rzeczywistość. Czy zatem warto sięgnąć po "Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym"? Moim zdaniem tak, ale z odpowiednim nastawieniem oraz świadomością, że jest to naprawdę szczegółowe źródło wiedzy.

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-10-09
× 10 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym
Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym
Anna Mieszczanek
6.1/10

13 grudnia 1981 roku zatrzymał na moment rozpędzoną polską rzeczywistość. Przerwał wielkie marzenie ludzi o wolnym kraju. Siłami wojska i służby bezpieczeństwa przywrócił dawny „porządek”. Internował...

Komentarze
Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym
Dzień bez teleranka. Jak się żyło w stanie wojennym
Anna Mieszczanek
6.1/10
13 grudnia 1981 roku zatrzymał na moment rozpędzoną polską rzeczywistość. Przerwał wielkie marzenie ludzi o wolnym kraju. Siłami wojska i służby bezpieczeństwa przywrócił dawny „porządek”. Internował...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Urodzona w 1992 o czasach stanu wojennego w Polsce wiem niewiele, tyle co z lekcji historii czy polskich filmów. Dlatego gdy zobaczyłam ten tytuł u wydawnictwa Muza chciałam go przeczytać, by dowiedz...

@karolina92 @karolina92

Jednego nie można odmówić pani Mieszczanek, a mianowicie ogromnej wiedzy. Ilość szczegółów, nazwisk, dat i wydarzeń jest porażająca. A równocześnie posiadając taką wiedzę brak autorce umiejętności pr...

@Anmar @Anmar

Pozostałe recenzje @anatola

Psy na ruskich
Rzucić wszystko dla obcego kraju

Kim są polscy ochotnicy, który postanowili porzucić swoje dotychczasowe, często ustabilizowane i wygodne życie, aby walczyć po ukraińskiej stronie przeciwko Rosjanom? Sz...

Recenzja książki Psy na ruskich
Rekin z parku Yoyogi
Japonia (nie)oczywista

Rekin z Parku Yoyogi to zbiór felietonów Joanny Bator na temat Japonii, książka w ostatnim czasie doczekała się wznowienia przez Wydawnictwo Znak. To moje pierwsze spotk...

Recenzja książki Rekin z parku Yoyogi

Nowe recenzje

Glennkill. Sprawiedliwość owiec
"Samotność ma swoje dobre strony"
@ksiazkiagi:

Na pewnym pastwisku w miejscowości Glennkill zostaje znaleziony martwy pasterz. Panna Maple (podobieństwo do nazwiska d...

Recenzja książki Glennkill. Sprawiedliwość owiec
Cienie pośród mroku
Cienie pośród mroku
@Logana:

Seria z Sewerynem Zaorskim jest moją ulubioną w dorobku autora. Stało się to głównie za sprawą niejednoznacznych, wielo...

Recenzja książki Cienie pośród mroku
Miasteczko Hibiskus
W komunizmie nie jest winien system, ale ludzie.
@jatymyoni:

Z ciekawością parę razy sięgnęłam po książki opowiadający o historii Chin pod rządami Mao Zedonga, czyli jak budowano t...

Recenzja książki Miasteczko Hibiskus
© 2007 - 2024 nakanapie.pl