Prawdopodobnie wielu może określić to zbrodnią, za którą powinna mnie spotkać kara, ale uważam „Młokosa” za książkę przeciętną. Nie odmawiam nikomu prawa do określania mianem genialnej całej twórczość Dostojewskiego, ani szczerości tym opiniom, które pełne są wyznań miłości wobec tej konkretnej powieści. Sam zaliczam się do miłośników rosyjskiej literatury z tego okresu. Uważam Fiodora Dostojewskiego za geniusza pióra i wymieniłbym w gronie moich ulubionych powieściopisarzy. Niewielu autorów tego formatu stąpało po ziemi i prawdopodobnie niewielu jeszcze będzie po niej stąpać przed końcem świata. Mimo to „Młokos” nie należy do książek, które chciałbym aby nigdy się nie skończyły. Wręcz odwrotnie – miałem wrażenie, że ta powieść nigdy się nie skończy, mimo, że już bardzo chciałem poznać finał opisywanej historii.
Wydany w 1875 roku „Młokos” albo „Młodzik” (bo i w takim tłumaczeniu można spotkać się z tą powieścią) jest jednym z ostatnich dzieł Fiodora Dostojewskiego. Później napisał jeszcze kilka opowiadań i monumentalnych „Braci Karamazow” (1879-1880). Był już zatem ukształtowanym i wielce cenionym pisarzem. „Zbrodnia i kara” (1866), „Idiota” (1868-1869) oraz „Biesy” (1871-1872) to najbardziej znane z jego powieści, które zyskały uznanie krytyków literackich i zapewniły mu nieśmiertelność na regałach z książkami. Zauważcie jednak, że mało kto wymienia „Młokosa” jako swoje ulubione dzieło, spośród wielu stworzonych przez Dostojewskiego. Odnoszę wrażenie, że część wysokich ocen tej książki wiąże się po prostu z nazwiskiem autora. Przyznajmy jednak szczerze, że i genialnym pisarzom zdarza się popełnić utwory nieco słabsze. Czy wszystkie kryminały Agathy Christie są równie genialne? Nawet zasady prawdopodobieństwa i logika podpowiadają nam, że nie może tak być. Dla mnie „Młokos” jest najsłabszą z książek Dostojewskiego jakie czytałem, choć podkreślam, że nie oznacza to, że jest to książka zła. Raczej przeciętna, choć z fragmentami wybitnymi i skłaniającymi do refleksji.
Sięgając po jakąkolwiek z powieści Dostojewskiego, powinniśmy pamiętać, że tworzył on z rozmachem. Trzeba być na to gotowym. Dlatego uważam, że na książki tego autora trzeba mieć nie tylko odpowiednią ilość czasu, ale również nastrój. Musimy chcieć poznać cały, odrębny świat z mnogością wątków i postaci. Świat, który często okaże się dość „dziwaczny”, żeby nie powiedzieć psychodeliczny. „Młokos” w tej kwestii niewiele różni się od innych dzieł Dostojewskiego. Wykreowany w nim świat jest odległy od naszej codzienności, nie tylko dlatego, że od wydania książki minęło blisko 150 lat. Oczywiście „czasy się zmieniły”, ale jestem przekonany, że Fiodor Dostojewski nawet gdyby pisał swoje książki obecnie, i tak znacznie różniłyby się one od tego co znamy. To co stanowi o jego wybitności, to niezwykłe wejrzenie w ludzką psychikę. Niewielu jest autorów, którzy tak potrafią odmalować obraz człowieka, nie tyle skupiając się na wyglądzie zewnętrznym (choć i to Dostojewskiemu dobrze wychodzi), co na opisie duszy i toczącej się w niej walce. Charakterystyka danej postaci jest niezwykle rozbudowana i rozsiana na przestrzeni niemalże całej powieści. Dziś nie pisze się już w ten sposób, być może dlatego, że w dobie VOD coraz trudniej znaleźć czytelnika gotowego zatapiać się w tak pogłębionej analizie (jeśli znacie współczesnych autorów, którzy mogą się tu mierzyć z Dostojewskim to proszę o informację). Dlatego też odważę się na opinię, że w kolejnych pokoleniach coraz trudniej będzie znaleźć ludzi rozmiłowanych w wielkich, rosyjskich powieściach. Rzeczą niemalże niemożliwą jest przeskoczyć z rzeczywistości sitcomów (z dogranym w tle śmiechem) do światów Dostojewskiego. Ta odległość jest tak niebotyczna, że towarzyszyć nam będzie poczucie zagubienia. Rzecz w tym, aby z tego powodu nie odłożyć Dostojewskiego zbyt szybko na półkę, z przeświadczeniem, że to zdezaktualizowana proza. Ta opinia byłaby tyle krzywdząca co i nieprawdziwa.
„Młokos” w tej sferze gdzie dotyka ludzkiej duszy, pozostaje książką jak najbardziej aktualną. Oczywiście to co zewnętrzne może wydawać się nam bardzo odległe. Opisywane zwyczaje, społeczne konwenanse, sposób odnoszenia się do siebie poszczególnych bohaterów i sprawy, którymi żyją – to w większości uległo zmianie i nie przystaje do rzeczywistości początku XXI wieku. Jednak proza Dostojewskiego wciąż pozostaje aktualna na płaszczyźnie pewnych prawd ponadczasowych. Choć na naszych oczach tak wiele się zmienia, są pewne kwestie absolutnie niezmienne. Technologia wpływa na plan naszego dnia, jednak nie zmienia naszych pragnień. Być może stałe pozostawanie „on-line” zabiera nam czas na pogłębioną autorefleksję, jednak czy nie jest tak, że rdzeń ludzkich marzeń i dążeń pozostaje niezmienny od zarania dziejów? Chcemy być szczęśliwi, niezależnie od tego w czym prawdziwe szczęście upatruje ten czy inny nurt filozofii. Marzymy o kochaniu i byciu kochanymi. Pragniemy żyć dla jakiegoś celu, czyli innymi słowy, mieć swoją ideę! Właśnie o tym opowiada „Młokos”. Poznajemy dziewiętnastoletniego Arkadiusza Wiersiłowa, który decyduje się żyć w zgodzie z ideą, która zrodziła się w jego duszy.
Ową ideę i rozterki młodego Wiersiłowa będącego narratorem całej powieści poznajemy na przestrzeni ponad 600 stron. Wydarzenia opisane w książce dotyczą zaledwie kilku miesięcy, które okazują się mieć kluczowe znaczenie dla jego dalszego życia. Jak to często bywa w powieściach Dostojewskiego (ale również w życiu) w duszy Arkadiusza toczy się walka dobra ze złem. Katalizatorem wewnętrznego rozdarcia tytułowego młokosa jest również jego skomplikowana sytuacja rodzinna. Zwłaszcza relacja z ojcem, którego kocha, choć tak naprawdę bije się z myślami czy nie jest on pospolitą szują. Rzecz w tym, że sam główny bohater nie wzbudził mojej sympatii, a to zdecydowanie obniża przyjemność płynącą z lektury tej niecienkiej książki.
Główny bohater irytuje momentami swoją niekonsekwencją oraz niedojrzałością myśli. Można powiedzieć, że to tylko pokazuje kunszt Dostojewskiego, bo czy gdybym opisał moją „ideę” gdy miałem dziewiętnaście lat, to nie byłaby ona właśnie pozbawiona dojrzałości i konsekwencji? To, że sam dla siebie byłbym bez wątpienia źródłem wielkiej irytacji, nie wpływa zbytnio na moją ocenę Arkadiusza Wiersiłowa. Trzeba mu oddać, że w sposób mistrzowski buduje napięcie, zanim decyduje się podzielić z nami swoją ideą. Rzecz w tym, że mniej cierpliwy czytelnik może w ogóle jej nie poznać, ponieważ prezentuje ją dopiero po kilku godzinach lektury. Nie będę zdradzał na czym ona polega. Jej ocenę pozostawiam Wam. Ja osobiście (pewnie za sprawą tak budowanego napięcia) spodziewałem się czegoś głębszego. Z drugiej strony czego można spodziewać się po rozdartym wewnętrznie dziewiętnastolatku?
Jak już wspominałem, Dostojewski pisał z rozmachem. W mnogości przedstawianych bohaterów, myśli i motywów można się pogubić. Czytanie Dostojewskiego wymaga pełnego zaangażowania umysłu. Nie jest to według mnie książka „do autobusu” albo do słuchania (dla miłośników audiobooków) podczas wykonywania innych czynności. Sięgając po „Młokosa” potrzebujemy odpowiedniego nastawienia i chęci poznania wielkiego świata. Jeśli poświęcimy mu odpowiednią ilość czasu, odpłaci nam cennymi refleksjami i ciekawą wędrówką nie tylko po XIX wiecznej Rosji, ale przede wszystkim po meandrach na co dzień skrytych, ludzkich myśli. Dla miłośników rosyjskich powieści jest to bez wątpienia dobra lektura na długie, zimowe wieczory. Jeżeli jednak nie znacie jeszcze twórczości Dostojewskiego, to nie polecam rozpoczynania tej przygody od „Młokosa”.
W duszy bohaterów Dostojewskiego zawsze toczy się walka pomiędzy dobrem a złem, ale zenit osiąga ona właśnie w duszy głównego bohatera tej powieści, dziewiętnastoletniego Arkadiusza Wiersiłowa. Znajdu...
W duszy bohaterów Dostojewskiego zawsze toczy się walka pomiędzy dobrem a złem, ale zenit osiąga ona właśnie w duszy głównego bohatera tej powieści, dziewiętnastoletniego Arkadiusza Wiersiłowa. Znajdu...
Klasyka broni się sama, co utwierdza mnie w przekonaniu z każdą przeczytaną książką coraz bardziej i bardziej. Klasyka powieści tych najlepszych to mistrzostwo pióra, stylu i intelektu. To pewniak, k...
Od czasów „Zbrodni i kary”, poznanej w liceum, życie i twórczość Fiodora Dostojewskiego niezmiennie mnie fascynowały. Tym niemniej przyznać muszę, że o „Młokosie” usłyszałam dość niedawno. To przedos...
@LiterAnka
Pozostałe recenzje @atypowy
Niezwykły świat sztuki, miłości i tajemnic
„Czuwając nad nią” Jean-Baptiste’a Andrei to powieść, która zachwyca nie tylko treścią, ale również pięknym stylem i wydaniem. Książka została opublikowana przez Znak Ko...
"Krótka historia ekonomii" autorstwa Nialla Kishtainy to fascynująca podróż przez historię jednej z najbardziej wpływowych nauk społecznych. Autor jest cenionym brytyjsk...