Pamiętam jak dziś, jak pod koniec października pisałam recenzję pierwszej części „Uwikłanej”. Moje zachwyty nie miały końca i z czystym sumieniem dałam jej wtedy 10, przez co książka „Diabeł tylko się uśmiechnął” trafiła od razu na moją półeczkę ulubionych książek. To co wtedy czułam pod sam koniec czytania, to szok, niedowierzanie i niesamowita irytacja, tym, że autorka w takim momencie zakończyła historię!! Z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji, a gdy tylko autorka zaproponowała mi patronat nad „Pułapką diabła”, nawet się nie zastanawiałam! Wręcz skakałam z radości! Za co oczywiście Sylwii bardzo dziękuje! Czy kontynuacja trzyma poziom jedynki? Jak myślicie?
W większości przypadków, każdy czytelnik ma jakieś swoje oczekiwania co do książki, w momencie gdy zaczyna ją czytać, prawda? „Diabeł tylko się uśmiechnął” postawił dość wysoko poprzeczkę, przez co już od samego początku moje wymagania co do „Pułapki diabła” były dość wysokie. I wiecie co? Autorką przeszła samą siebie! To co dostałam w tej części, przeszło wszystkie moje oczekiwania! Zostałam zmiażdżona! Cała ta historia jest tak zawiła i tak idealnie skonstruowana, że mój mózg momentami mocno się przegrzewał. Wydarzenia, które miały swój początek w jedynce, po części zostaną tu wyjaśnione, a to czego się dowiemy – wprawi Was w niemałe osłupienie ! Dlatego niemożliwym jest przeczytanie „Pułapki” bez znajomości jej poprzedniczki!!
Już od samego początku zostajemy wciągnięci w grę, w której nie wiadomo kto jest tym dobrym, a kto złym. Jeśli myślicie, że akcja w tej książce, będzie rozwijać się stopniowo i powoli, to nic bardziej mylnego. Tu co chwilę, autorka bombarduje nas takimi rewelacjami, że ja osobiście, musiałam czasem coś dwa razy przeczytać, bo nie dowierzałam! Czytałam to z otwartą buzią, nieraz na wdechu, po czym łapałam się na tym, że nie oddycham. Nieraz też zaklęłam i miałam ochotę coś rozwalić… więc jeśli o mnie chodzi, ta książka dostarczyła mi tylu wrażeń i emocji, że długo o niej nie zapomnę… co więcej, nie pamiętam kiedy miałam tak ostatnio, że zaraz po przeczytaniu, chciałam zacząć książkę od nowa! I ta chęć mnie nie opuszcza do dziś :D – Sylwia coś Ty ze mną zrobiła ;)
Na uznanie zasługuje tutaj również kreacja bohaterów. Jest ich tutaj od groma. Pamiętam, że w jedynce trochę się w nich gubiłam, ale tutaj już na samym początku mamy rozpiskę, kto jest kim, co jest niezwykle przydatne ( widać, że autorka wzięła sobie do serca nasze spostrzeżenia po poprzedniej części ). Każdy z bohaterów, czy to agent ROCA, czy ktoś z mafii, czy nawet sama Anna i Rick, są tak świetnie stworzeni, tacy charakterni, pewni siebie, że nie sposób ich nie polubić. I choć Rick doprowadzał mnie do szału – delikatnie mówiąc, to naprawdę nie wyobrażam go sobie w innej roli niż w tej co jest :P Najlepsze w tym wszystkim jest to, że każdy z nich skrywa tajemnice, ma swój określny cel do osiągniecia i jest takim cholernym manipulantem, że ja naprawdę nie wiedziała kto mówi prawdę, a kto udaje dla osiągnięcia zamierzonego celu. Autorka zdecydowanie osiągnęła mistrzostwo, jeśli chodzi o samo wymyślenie tak zawiłej historii i wykreowanie tak świetnych bohaterów.
I na sam koniec, jeśli zastanawiacie się czy „Pułapka diabła” trzyma poziom poprzedniczki, to powiem, że NIE. Jest jeszcze lepsza! Dlatego muszę złożyć gdzieś wniosek o stworzenie 11 gwiazdki na lubimy czytać ( choć może lepiej poproszę o 12cie, bo obawiam się, że finał tej serii, doprowadzi mnie do zawału… ;) ) Zakończenie tej historii pozostawiło w mojej głowie spustoszenie i oczywiście (czego się spodziewałam) kaca książkowego. Wypatruje już trzeciej części, choć nie wiem jak przeżyje moment oczekiwania na nią… Premiera „Pułapki Diabła” już jutro, a ja Wam gorąco ją polecam! To zdecydowanie pozycja, której nie może zabraknąć w Waszej biblioteczce! #musthave #mustread obowiązkowo! ;)