W 2018 r. Dom Wydawniczy REBIS opublikował książkę Piotra Zychowicza, pt. Skazy na pancerzach. Czarne karty epopei Żołnierzy Wyklętych.
Książka liczy niewiele ponad 400-ta stron. Powstała w wyniku kwerend np. w zasobie różnych oddziałów Instytutu Pamięci Narodowej i lektury książek/artykułów m.in., Aliny Całej, Michała Bołtryka i Dariusza Libionki.
Nie będę ukrywał, że mam wiele uwag do pisarstwa (a raczej bajkopisarstwa) Piotra Zychowicza. Wśród negatywnych cech w pisarstwie pana Zychowicza należy wskazać:
- obłędną niechęć do Rosji. W mojej ocenie Piotr Zychowicz bardziej nienawidzi Rosji niż kocha Polskę,
- aberracyjne „pomysły” sojuszu sanacyjnej Polski z faszystowską III Rzeszą,
- błędne oceny ideologicznych podstaw niemieckiej III Rzeszy:
Największą jednak trudnością, wręcz niebezpieczeństwem, jakie niesie ze sobą artykuł Zychowicza o „lewaku Hitlerze", jest całkowita banalizacja opisywanej postaci, która przecież powinna być dla wszystkich przestrogą i nigdy niekończącym się ostrzeżeniem. (…) Warto w tym miejscu przytoczyć bardzo dobre podsumowanie postmodernistycznych wyczynów naczelnego „Do Rzeczy. Historia" autorstwa prof. Anny Wolff-Powęskiej, autorki książki „Pamięć – Brzemię i uwolnienie. Niemcy wobec nazistowskiej przeszłości (1945–2010)": „Rzeczywiście, Hitler – mówi w udzielanym niedawno wywiadzie – w pewnym momencie fascynował się bolszewizmem. Tak, był antyliberalny. Ale też był antykomunistyczny i antydemokratyczny. Antysemityzm pasował mu najbardziej do »trzeciej drogi«, bo odrzucał zarówno żydowski kapitał, jak i żydowski komunizm. Przy czym nie należy zapominać, że cała kampania wyborcza nazistów i ich działania podczas II wojny światowej były wspierane przez wielki kapitał. Hitler łączył ze sobą mnóstwo sprzeczności, by gloryfikować naród. Zychowicz w swoim tekście pominął – nie wiem, czy świadomie czy z niewiedzy – to, co dla Hitlera było najważniejsze. Nie wspomniał mianowicie o ideologii volkizmu, pojęcia nieprzetłumaczalnego na żadne języki. Mieścił się w nim mistycyzm, wiara w międzypokoleniową więź Niemców oraz więź z naturą, krajobrazem, ziemią niemiecką, nawiązanie do germańskiej religii, konieczność poszerzenia przestrzeni życiowej, wyższości rasy aryjskiej, wreszcie odrzucenie tego, co obce duchowi germańskiemu – semickiej rasy. Cóż to ma wspólnego z lewicowością?". (
https://www.rp.pl/plus-minus/art10190731-adolf-hitler-byl-lewakiem-twierdzi-piotr-zychowicz-czyzby-stracil-kontakt-z-rzeczywistoscia?template=restricted)
Omawiana książka jest podzielona na 10-ć rozdziałów. Dzięki temu (skądinąd słusznemu) podziałowi czytelnik/czytelniczka poznaje zbrodnie polskich partyzantów popełniane na:
- Litwinach (Dubinki),
- Ukraińcach (Wierzchowiny, Piskorowice),
- Białorusinach (Puchały Stare, Zanie i Szpaki)
- Żydach, w powojennej Europie, to właśnie w Polsce po 1944 r., zginęło najwięcej Żydów.
Piotr Zychowicz opisując w miarę rzetelnie wyżej wspomniane zbrodnie nie zapomina o:
- konfliktach między Polakami a sąsiadującymi narodami,
- konfliktach między polską a ukraińską, białoruską czy litewską partyzantką podczas II wojny światowej,
- wielowątkowych relacjach polsko-żydowskich w XX w. W tym przypadku odnoszę wrażenie, że Piotr Zychowicz z swoistą „lubością” rozpisuje się o komunistach pochodzenia żydowskiego. W przypadku przedstawicieli innych nacji zaangażowanych w powstanie i rozwój komunizmu autor zachowuje sporą powściągliwość.
- Piotr Zychowicz bez obawy wchodzi też w polemikę z tymi pseudo-historykami (propagandzistami), którzy negują zbrodnie popełnione na przedstawicieli wyżej wspomnianych nacji.
Czego zabrakło w książce Piotra Zychowicza? Sądzę, że jednym z najważniejszych błędów/pominięć książki jest brak informacji odnoszących się do życiorysów tych, którzy mniej czy bardziej negują zbrodnie powojennego podziemia.
W przypadku pacyfikacji wsi zamieszkiwanych prze białoruskich obywateli Polski należy przybliżyć jeden z tekstów na portalu Onet pl:
W przypadku sprawy Burego problem polega na tym, że jego apologeci znaleźli sojuszników w kontrolowanym przez Prawo i Sprawiedliwość Instytucie Pamięci Narodowej. IPN w 2005 r. stwierdził, że zbrodnie oddziału Burego nosiły „znamiona ludobójstwa”. W początkach 2019 r. na stronie IPN zostało mimo to opublikowane kuriozalne, nie mające żadnej mocy prawnej i anonimowe oświadczenie, w którym pada stwierdzenie, że oddział miał możliwość "puścić z dymem nie pięć, ale znacznie więcej wiosek białoruskich". Już samo użycie wyrażenia „puścić z dymem” jest zdumiewające. Powyższe miało zapewne prowadzić do wniosku, że zamordowanie 79 cywilów nie powinno oburzać skoro można było ich zamordować więcej. Argumentacja o skomunizowaniu wiosek białoruskich, używana przez obrońców Burego, żywcem przypomina argumentację stosowaną przez byłego szefa ukraińskiego IPN, który usiłował usprawiedliwiać zbrodnie UPA popełnione podczas rzezi wołyńskiej względami politycznymi. Co istotne, IPN co prawda potwierdził wyniki śledztwa z 2005 r., ale zacytowane powyżej oświadczenie z 2019 r. niezmiennie znajduje się na stronie Instytutu. (…) Ciekawostką jest, że jednym z czołowych obrońców Burego w Instytucie Pamięci Narodowej jest wydawca dzieł belgijskiego oficera SS Leona Degrelle (ulubieńca Adolfa Hitlera) Mariusz Bechta. Mariusz Bechta zasłynął również promowaniem neonazistowskich zespołów rockowych oraz wychwalaniem Janusza Walusia za dokonane przez niego w RPA morderstwo. Nie przeszkodziło to prezydentowi Andrzejowi Dudzie odznaczyć doktora Bechtę Złotym Krzyżem Zasługi za "upamiętnianie prawdy o najnowszej historii Polski".
Z kolei w podobnym przypadku negowaniu antyżydowskich zbrodni należy zwrócić uwagę na artykuł zamieszczony na portalu Polityka pl:
Już w 2006 r. pisałem w „Polityce” o karierze Piotra Gontarczyka, zastępcy dyrektora Biura Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN. Była to jedna z pierwszych nominacji prezesa Janusza Kurtyki. Gontarczyk był wówczas czołowym lustratorem, zajmował się m.in. przeszłością prof. Zygmunta Baumana. Wcześniej zasłynął z zakwestionowania pogromowego charakteru wydarzeń w podradomskim Przytyku. W marcu 1936 r. doszło tam do starć narodowościowych, w wyniku których zginął jeden Polak i dwoje Żydów. Kilkadziesiąt osób, w większości Żydów, zostało rannych. Podobne podejście Gontarczyk zaprezentował w dyskusji o zbrodni w Jedwabnem. Należał do najzagorzalszych krytyków książki Jana Grossa „Sąsiedzi”. Pisał: „Tymi, którzy zorganizowali całą zbrodnię, pełnili w niej funkcję kierowniczą, posługując się Polakami, byli Niemcy”. Usprawiedliwiał rodaków, twierdząc, że zbrodni dokonali ludzie „przymuszani przez hitlerowców” i kilku „mętów”.
Mimo wszystko książka Piotra Zychowicza ma wyjątkowo więcej plusów niż minusów, można ją polecić do lektury z zachowaniem sporej dozy ostrożności.
Linki wykorzystane do napisania recenzji: