Choć tematyka wojenna nie należy do łatwych, wciąż z ochotą sięgam po podobne książki. Nie ważne, czy są to obyczajówki z wojną w tle, czy sam romans a nawet kryminał – wszystko co powiązane z tym tematem w pewien sposób mnie interesuje. Dlatego tak mocno zaintrygował mnie tytuł „Wojenna narzeczona” autorstwa Alyson Richman. Powiem szczerze, że być może fabuła nie należy do porywających historii, jednak ma w sobie coś magnetycznego. Nie pozwala się oderwać i wciąż ciągnie nas do kontynuowania losów bohaterów. Jeśli ktoś lubi podobne powieści, ten tytuł powinien z pewnością zaspokoić jego oczekiwania.
Między Lenką, studentką Akademii Sztuk Pięknych, a Josefem, studentem medycyny, tuż przed II wojną światową rodzi się uczucie. Postanawiają wziąć ślub, który wraz z wybuchem wojny traci na sile i znaczeniu dla młodych. Ich plany i marzenia kończą się, a świeżo upieczonych małżonków rozdziela wojna. Mijają lata. Josef wciąż myśli o żonie, która prawdopodobnie zginęła w latach wojennych. Jednak Lenka przeżywa obóz w Terezinie, co zawdzięcza swojemu wielkiemu talentowi. Małżonkowie spotykają się kilka lat później, co daje im nadzieję na kolejną szansę daną od losu…
Ten tytuł nie należy do błahych i szybkich czytadeł. Autorka bardzo dobrze poradziła sobie z połączeniem trudnego i obszernego tematu jakim jest wojna wraz z wątkiem romansu, jaki narodził się między bohaterami. Trochę obawiałam się, że będzie to szybki romans, gdzie ta miłość zostanie przeoczona, źle opisana, jednak to uczucie między Josefem i Lenką jest naprawdę bardzo ładnie opowiedziane. Nie powiem, dotarło do mnie, jako czytelnika, sens ich rozłąki, sens ich uczuć i sens ponownego spotkania. Cała historia, mówiąc tak podsumowująco, jest prosta, jednak tak zawiłe ścieżki, jakie spotykają postaci, dają wrażenie naprawdę wciągającej i porywającej lektury.
Duży plus należy się również za przedstawienie historii od podstaw, czyli nie od momentu jak rodzi się uczucie między bohaterami, jako że to główny motyw, jednak od chwili, kiedy jeszcze nie studiowali, nie wiedzieli o swoim istnieniu. Co prawda widzimy tylko młode lata Lenki, jednak krok po kroku wszystko dzieje się, aby poznać Josefa. I to lubię w takich książkach – powoli, do celu. Wtedy czuć wypełnioną i dobrze wykonaną robotę autora. Sam początek daje intrygujące spojrzenie na fabułę – wtedy jeszcze nie wiemy nic o bohaterach. A jednak pragniemy poznać cała historię, bo już wyczuwalny jest interesujący motyw.
Tak jak wspomniałam, „Wojenna narzeczona” nie należy do mocno porywających książek. Częste opisy, choć tak potrzebne ( w końcu nie każdy dobrze zna realia wojenne), zostały w pewien sposób źle przedstawione przez autorkę. Raz czyta je się z wielkim zainteresowaniem, a za chwilę czuć powiew niewielkiej, ale jednak nudy. Pojawiają się nużące fragmenty i tylko ta ciekawość, jak skończy się dany wątek, są w stanie utrzymać czytelnika przy książce. Nie powiem, w tej kwestii czuję nieco rozczarowania. Cenię sobie dobre i obszerne opisy, jednak często zdarza się, że są one po części po prostu chaotyczne i bezsensowne.
Pomijając jednak ten błąd, pragnę polecić ten tytuł. „Wojenna narzeczona” to książka, która intryguje, wciąga i niesamowicie ciekawi, a wątek główny, czyli romans wojenny, potrafi nie raz nawet wzruszyć. Bohaterowie nie są banalni, wątki również nie należą do prostych, jednak jakość stylu autorki jest na wysokim poziomie, dlatego tę historię czyta się z zapartym tchem. Czasem tylko może się dłużyć, ale to mało istotny szczegół. Tej powieści nie brakuje pozytywnych cech, dlatego jeśli wciąż się wahaliście, powinniście przestać. Książka Alyson Richman to powieść warta uwagi każdego czytelnika. Polecam!