Dwoje starszych ludzi spotyka się na weselu swoich wnuków w Nowym Jorku. Mężczyzna, dziadek pana młodego, przyglądając się babce panny młodej ma nieodparte wrażenie, że skądś ją zna. Kobieta nie przypomina go sobie, ale on nie rezygnuje, drżącym głosem pyta: "Nie pamiętasz mnie?" i dopowiada: "Lenka, to ja Josef. Twój mąż"*. Tak zaczyna się pełna ciepła i słów o miłości, ale i o cierpieniu opowieść dwojga ludzi, których zły los rozdzielił na samym początku wspólnego życia, by u progu śmierci pozwolić im znów się spotkać.
We wspomnieniach Lenki widzimy Pragę schyłku lat 30. To wspomnienia o szczęśliwym, zamożnym domu, studiach na akademii sztuk pięknych i Josefie, bracie koleżanki, z którym połączyło ją najpiękniejsze uczucie, jakim może obdarzyć się dwoje młodych ludzi. Ten czas jednak się kończy i zaczyna się opowieść o coraz trudniejszym bytowaniu Żydów, o prześladowaniu, zakazach i nakazach tylko ich dotyczących, które sprawiają, że życie staje się koszmarem. We wspomnieniach Lenki Josef, licząc na to, że jako żona wyemigruje z nim i jego rodziną do Ameryki, oświadcza się o jej rękę i następuje ten najszczęśliwszy dzień w ich życiu, stają się małżeństwem. Ale Lenka w obliczu coraz większego terroru ze strony niemieckiego okupanta, głucha na prośby męża, podejmuje decyzję o pozostaniu w Pradze z rodzicami i siostrą - a to kończy się dla niej obozem pracy w Terezinie, gdzie Niemcy przesiedlają wszystkich Żydów z Pragi. Stamtąd po dwóch latach trafia do Auschwitz.
Josef natomiast wspomina to, co zaszło w jego życiu od wyjazdu z Pragi. Do Ameryki trafia sam. Jego rodzina ginie wskutek storpedowania przez niemiecki U-boot statku, którym płynęli, i to już u wybrzeży Irlandii. Z Ameryki pisze do żony listy, ale one wracają do niego. Jakoś musi żyć, a więc pracując, stara się skończyć studia podjęte w Pradze i zostaje - jak jego ojciec - lekarzem, położnikiem. Poszukiwania Lenki, które długo i uporczywie kontynuuje przez Czerwony Krzyż, przynoszą tylko informację, że trafiła do Auschwitz, co każe mu podejrzewać, że jego ukochana nie żyje. Spotyka Amelię i po trzech miesiącach znajomości biorą ślub. Małżeństwo staje się ratunkiem dla nich obojga, gdyż znajdują się w identycznej sytuacji po stracie wszystkich bliskich. Pobierają się nie z miłości, bardziej z potrzeby, by nie czuć się zagubionymi w obcym świecie, wśród obcych ludzi i mieć kogoś przy sobie, gdy zdarzy się im "dzień duchów", jak określała Amelia dzień, w którym dopadały ją przerażające wspomnienia z przeszłości.
"Wojenna narzeczona" Alyson Richman to smutna, a jednocześnie poruszająca i wzruszająca opowieść o wielkiej, romantycznej, ale i zmysłowej miłości, o rozstaniu i tęsknocie, a także o holokauście i walce o ludzką godność w miejscach, gdzie ta godność była poniewierana. Opowieść ta, napisana pięknym językiem, zachwyciła mnie bardzo, wywołując w trakcie czytania silne emocje i pobudzając równocześnie do refleksji nad losem narodu żydowskiego w ubiegłym stuleciu.
Gros wspomnień Lenki dotyczy pobytu jej i jej rodziny w Terezinie, ogromnym obozie pracy dla Żydów, gdzie panowały głód i nędza, a wycieńczeni, przypominający żywe trupy ludzie zapędzani byli do morderczej pracy, zaś gdy nie mieli już siły, by pracować, wywożeni byli do Auschwitz i tam ginęli w komorach gazowych. W tych nieludzkich warunkach, jak wynika ze wspomnień Lenki, trwała nie tylko walka o przetrwanie, organizowano również życie kulturalne, odbywały się koncerty i wystawiane były sztuki dla dzieci i dorosłych. Stało się to możliwe za sprawą determinacji ludzi kultury, którzy tam trafili.
Można by dużo pisać na temat fabuły powieści i tego, co można z niej wynieść również dla siebie. Interesujące w "Wojennej narzeczonej" jest to, że jej treść to nie do końca fikcja, gdyż powstała na bazie wspomnień między innymi osób, które przeżyły pobyt w Terezinie, a ich nazwiska pojawiają się w książce. Lenka również została stworzona w oparciu o prawdziwą postać, jaką pisarka wspomina w powieści, a jest nią Dina Gottliebova, która przeżyła Auschwitz dzięki talentowi malarskiemu. Samo zaś spotkanie po latach, takie jak książkowych bohaterów, też miało miejsce w rzeczywistości. I właśnie fakt, że nie jest to tylko fikcja, dodatkowo pociąga w tej urokliwej powieści o miłości, życiu i sile determinacji pozwalającej mimo wszystko przetrwać czas zagłady.
---
* Alyson Richman,"Wojenna narzeczona", przeł. Anna Kłosiewicz, wyd. Prószyński i S-ka, 2011 r., str. 12.