Wielu z Was już zapewne zna dość dobrze twórczość Karoliny Zielińskiej. Dla mnie książka “Miłość ma twoje imię” to pierwsza książka jej autorstwa, którą przeczytałam. Jak myślicie ? Będę chciała więcej ? 🙂
Jeśli szukacie książki przesyconej namiętnością, pełnej erotyki, to szukajcie dalej. Tu autorka skupia się na uczuciach, emocjach, nie samej cielesności. Wg mnie to takie połączenie romansu biurowego z literaturą obyczajową, a nawet nutką dramatu. Bez wątpienia gdy czytelnik wczuje się w to co przeżywają bohaterowie, zaangażuje się w ich perypetie i dramaty, to czeka go wyjątkowa przygoda.
Piotr to właściciel firmy architektonicznej Q2Studio. Zespół pracowników o imponujących osiągnięciach, stopniowo się wykrusza przez co Piotr jest w niezwykle kryzysowej sytuacji, grozi mu upadłość, bankructwo. A wszystko przez byłego przyjaciela i współzałożyciela tej firmy - Jeremiasza Nadolnego, który uparcie kradnie mu pracowników. Dlaczego ? Czym Piotr mu się tak naraził, że Nadolny zawziął się żeby go zniszczyć ?
Eliza wiodła satysfakcjonujące życie w Paryżu dopóki podstępem rodzice nie ściągnęli jej do kraju, do Warszawy. I ku własnemu zaskoczeniu postanawia zostać z rodziną. Okazuje się, że stanie się dla Piotra zbawieniem. Jej doświadczenie i kreatywność to coś co może uratować jego firmę i choć warunki jakie jej oferuje może nie są jakieś niesamowite, kobieta postanawia podjąć pracę.
Z pozoru nic nie zapowiada romansu, ot dwie zupełnie inne osoby mają razem pracować. Jednak Eliza powoli zaczyna poznawać życie Piotra poza firmą i się w nie angażować w roli przyjaciółki.
Piotr to bohater złożony i skomplikowany, którego jeśli się nie pozna lepiej, można zbyt pochopnie ocenić negatywnie. Lecz gdy spojrzymy na niego i jego postać z szerszej perspektywy, okazuje się on przytłoczonym życiem, odpowiedzialnością za pozostałych członków rodziny mężczyzną, z traumą. Nieufny, nie umiejący dzielić odpowiedzialnością, której jest zdecydowanie za wiele dla jednej osoby. Zawiódł się na kobietach jakie pojawiały się w jego życiu, przez co trudno mu uwierzyć, że Eliza zareaguje inaczej niż one, na jego bagaż życiowy. Ale może jednak da jej szansę na to by rozgościła się w jego rodzinie, a nawet sercu ?
Eliza jest niby jedną z dwóch głównych postaci tej książki, jednak odniosłam wrażenie, że odegrała tu rolę przede wszystkim takiego koła ratunkowego dla Piotra. Dowiadujemy się, że ma problemy z relacjami damsko-męskimi, jednak są one pobieżnie opisane, czułam taki niedosyt. Brakowało mi jakiegoś powodu, uzasadnienia z czego to dokładnie wynikało. Wychowana we wręcz idealnej, pełnej rodzinie, przez kochających, wyrozumiałych rodziców, jednak sama panicznie boi się stworzenia podobnej relacji. Czemu ?
Angażuje się jednak w znajomość, przyjaźń z Piotrem. Wraz z rodzicami otacza go opiekuńczością, takim ciepłem domowego ogniska, którego niezmiernie mu brakowało. Wspiera go ale zarazem nie chce by to wykraczało poza relację przyjacielską, nie chce być nieprofesjonalna, w końcu to jej szef. On widzi to inaczej. Może znajdą kompromis ?
Ale nie tylko między nimi się dzieje. Istotne wątki znajdziemy też w Q2Studio. Reszta pracowników również coś wnosi do fabuły. I tak np mamy złośliwego Marka, który niezmiernie irytował i mnie i Elizę nazywając ją diwą i podważając jej kompetencje. Czy utrze mu nosa czy da sobie dokuczać bez końca ? Mamy też Lucynę - pracującą mamę i zastanawia mnie jaką ona rolę ma tu wg autorki. Ja osobiście odebrałam ją nieco negatywnie. Jest jakby takim symbolem matki, która nie potrafi po prostu być kobietą, zawsze jest matką i idąc do pracy uważa, że z powodu posiadania dzieci należy jej się taryfa ulgowa. Niestety życie nam - kobietom jej zwykle nie daje. Musimy pogodzić rolę pracownika i matki, umieć je oddzielić, bo niezmiernie rzadko pracodawcy dają jakieś przywileje z tego tytułu. A patrząc na jej zachowanie zaczynałam rozumieć pracodawców, którzy matek zatrudniać nie chcą. Z drugiej strony mamy już nie pracownicę ale również matkę - Martynę, która w moich oczach jest przeciwieństwem Lucyny. Nie lubi swojej pracy ale stara się za wszelką cenę pogodzić pracę i macierzyństwo nie mieszając jednego z drugim, ani niczego nie zaniedbując.
Książka porusza też tematykę osób z zespołem Downa. Pięknie to określiła Eliza - to tylko jeden chromosom więcej. Ale dla wielu to coś zupełnie innego. Niby mamy XXI wiek ale tolerancja i zrozumienie nadal u nas leży. Szczególnie poruszył mnie jeden tekst Kacpra:
“Przepraszam Piotruś, ja po prostu się bałem, że mnie zostawisz, ale teraz, jak o tym myślę, to nie ma sensu, nie ?Bo przecież nikt nie będzie cię chciał ze względu na mnie.”
Czy będąc ojcem, bratem, siostrą, matką, opiekunem osoby z zespołem Downa, jest się z marszu skazanym na samotność ?
“Miłość ma twoje imię” to z pozoru książka o powoli rodzącej się miłości głównych bohaterów, ale w rzeczywistości mamy tu wiele rodzajów miłości, wiele jej źródeł. Porusza też wiele problemów takich można powiedzieć, że z życia codziennego. Takich z którymi boryka się każde z nas, przez co łatwo można się zżyć z bohaterami, czy z nimi utożsamić.
Negatywne podejście mam do bohaterki, której tak na dobrą sprawę tu nie ma. Jest tylko poruszającym wspomnieniem Piotra , który zrzucił na niego te wszystkie przytłaczające obowiązki. Matka Piotra, osoba, która nie żyje. Jednak czemu uważam ją za postać negatywną nie powiem bo byłby to pewnego rodzaju spojler. Ale jak będziecie po lekturze, chętnie poznam Wasze zdanie na jej temat. Ciekawi mnie jak wiele osób uzna ją tu za taką postać po prostu dramatyczną, a ile jak ja za zwykłą egoistkę.
Tak jak mówiłam to moje pierwsze spotkanie z twórczością Karoliny i przyznam, że podoba mi się jej styl pisania. Przynajmniej w przypadku tej książki jest taki nostalgiczny, łatwo przyswajalny i nie można nie zauważyć jak umiejętnie gra na emocjach czytelnika. Żeby nie było, że tylko chwalę, zastrzeżenia może nie jakieś tam wielkie ale mam do tego, że nie zaznaczyła wyraźnie którego z bohaterów dotyczy dany rozdział. Można to po linijce czy dwóch zrozumieć, jednak osobiście wolę jak jest ten nagłówek z imieniem. I nie usatysfakcjonowało mnie uzasadnienie działań Nadolnego. Czekałam na jakieś wielkie “bum” taki szokujący powód jego wręcz ataków na Piotra, a wyjaśnienie jakie przedstawił wydaje mi się płytkie i nijakie.
Sam finał historii pozostawia z takim poczuciem, że to nie koniec. Jakby brakowało czegoś, jakby prosiło się to o ciąg dalszy choć z pozoru wątki są zamknięte . Czy autorka planuje kontynuację czy celowo zostawia z takim niedosytem ? No nie wiem, się okaże.
Ale uważam, że jeśli kochacie książki, z których emocje się wylewają, jeśli jak ja lubicie dramaty, bohaterów, których życie nie oszczędzało, tu znajdziecie historię, która Was usatysfakcjonuje.
Dziękuję autorce za egzemplarz do recenzji i z pewnością sięgnę po więcej historii, które stworzyła.