Romanse historyczne to gatunek literacki, który cieszy się powodzeniem u wielu czytelniczek. Z pewnością dlatego, że jest to, poza oczywistym wątkiem miłosnym, możliwość odbycia podróży w czasie i oderwania się od naszego, współczesnego świata. Książka „Mój książę” zabiera nas do świata londyńskiej arystokracji i pozwala poczuć atmosferę dawnych dni.
Wraz z jej bohaterami przenosimy się do roku 1813, a dokładnie do 26 kwietnia 1813 roku, o czym informuje gazetka „Kronice Towarzyskiej” redagowana przez tajemniczą lady Whistledown. To ciekawym element łączący wszystkie rozdziały powieści, który poprzedza wydarzenia danej części lub je komentuje. Nikt nie wie, kim jest autorka tekstów, ani skąd czerpie wiedzę o wydarzeniach londyńskiej socjety, ale czasami podaje takie szczegóły, które wprawiają czytających w zdumienie. Forma tych doniesień ma charakter plotkarski, ale informacje są zbliżone do prawdy i możemy to zweryfikować, poznając szczegóły danego wydarzenia.
Z tej plotkarskiej gazetki dowiadujemy się, że „Bridgertonowie są bez dwóch zdań najbardziej płodną rodziną wśród socjety.” Ośmioro rodzeństwa charakteryzuje się kasztanowymi włosami, co jest powodem do współczucia, że wicehrabina „nie powiła bodaj jednego dziecka o nieco modniejszej kolorystyce.” I to jest powodem, że tak trudno znaleźć korzystną partię dla jej potomstwa. Wśród tego potomstwa jest Daphne (ur. w 1792 roku), która jest już w odpowiednim wieku (21 lat), by wyjść za mąż, a taką możliwość na znalezienie chętnego kawalera dają bale. I jeżeli taki się nie znajdzie, grozi jej staropanieństwo.
Dziś, takie zasady brzmią dla młodych singielek śmiesznie i nie są do przyjęcia, jednak 200 lat temu dla kobiety najważniejsze było wyjść dobrze za mąż i to nie musiało wiązać się z miłością. Co najwyżej z przyjaźnią, o czym świadczy małżeństwo matki Daphne, Violetty Bridgerton. To wspaniała osoba, której zalety dostrzegamy w trakcie poznawania kolejnych epizodów. Nie raz byłam pełna podziwu dla jej punktu widzenia i reakcji na niektóre sytuacje.
Ta sama „Kronika Towarzyska” donosi, że „nowy książę Hastings to niezwykle interesujące postać” i dalej, że to „rozpustnik znany wcześniej, jako lord Clyvedon, uznał wreszcie za stosowne zaszczycić Londyn swoją obecnością” po sześciu latach nieobecności, przejmując tytuł księcia Hastings. Nikt jednak nie wie, dlaczego Simon Basset, książę Hastings, nie był nigdy ze swoim ojcem w dobrych relacjach, a do tego jest jego tajemnicą, dlaczego nie zamierza nigdy się ożenić. My dowiadujemy się o niektórych zdarzeniach z jego dzieciństwa w prologu, dzięki czemu możemy lepiej go zrozumieć.
Simon i Daphne spotykają się na przyjęciu zorganizowanym przez lady Danbury, w dość nietypowych i zabawnych okolicznościach, co jest początkiem ich wzajemnej fascynacji. Niestety, były to czasy, gdy niestosowne były zbyt śmiałe zachowania młodych kobiet, a już nie do pomyślenia było przebywać z mężczyzną sam na sam, nie mówiąc już o jakichkolwiek innych poufałościach. I to wyłania się z tej historii, gdy autorka pokazuje dawne konwenanse, ograniczenia, narzucane formy zachowania, które dziś byłoby trudno zaakceptować.
Fabuła została oparta na znanym schemacie udawania związku i wrzucona w realia angielskiej arystokracji XIX wieku, a to nadaje mu zupełnie innej jakości. Simon nie może odpędzić się od namolnych matek prezentujących mu swoje córki, natomiast Daphne nie jest adorowana w takiej ilości kandydatów, jak by chciała. Uzgadniają, że mogą sobie pomóc, gdy oficjalnie wszyscy dowiedzą się, że książę stara się o rękę Bridgertonówny.
Urocza to słowo, które kojarzy mi się z pierwszą częścią cyklu o Bridgertonach, ale mimo to pobrzmiewają w niej też klimaty dramatyczne, zwłaszcza jeżeli chodzi o Simona. Okazuje się też, że książę nosi w sobie demony, które wpływają na jego decyzje i życie. Jego dzieciństwo odcisnęło na nim mocne piętno do tego stopnia, że pozostawiło w nim nienawiść do własnego ojca, ale też spowodowało zadeklarowanie sobie pewnej obietnicy, której jak dotąd pozostawał wierny.
Poza wątkiem relacji między głównymi bohaterami, wyłaniają się też zwyczaje i obyczaje, ukazujące, jak ważna jest edukacja odpowiedniego zachowania, ale też uświadamiania seksualnego. Świetnie zostało to ujęte, gdy przyszedł moment, żeby Violetta uchyliła swojej córce rąbka sekretów małżeńskiej alkowy, co przychodzi jej z trudem, a to wzbudza u Daphne niepotrzebne obawy o stres, bo nie wie, czego ma się spodziewać.
Julia Quinn ujęła mnie swoim stylem, dzięki któremu nadała nieco barwnego charakteru znanym schematom. Wzrusza, bawi, zaciekawia, intryguje, czyli dostarcza nam mnóstwo emocjonalnych i ekspresyjnych sytuacji. To opowieść o miłości, która rodzi się wbrew wszelkim przeszkodom i niechęci, ale o odwadze w radzeniu sobie z własnymi demonami i trudnymi doświadczeniami z przeszłości. Wisienką na torcie są dwa epilogi, a w jednym z nich autorka ujawnia losy bohaterów po upływie dwudziestu lat.
Pisząc o książce nie sposób wspomnieć o serialu pod tym samym tytułem, który ukazywał się latach 2020 – 2024. Niestety, dosyć mocno twórcy zaingerowali w postacie i z tego powodu nie oglądałam go w ogóle, gdyż patrząc na obsadę aktorską, nie odpowiadały mi wizerunki postaci. Na przykład książę Simon Basset, który w książce jest niebieskooki, przystojny, o ciemnych włosach i jasnej cerze, w filmie przybrał postać ciemnookiego mężczyzny o ciemnej karnacji i ciemnymi oczami, więc kłóci się to wyraźnie z wizerunkiem stworzonym w powieści. Ogromnie nie lubię takich ingerencji, a do tego doczytałam się, że zmiany dotyczą nie tylko wyglądu postaci, ale też niektórych wątków, więc to już w ogóle jest nie do przyjęcia.
Książka „Mój książę” miała swoją angielską premierę w 2000 roku i doczekała się kilku wznowień. Ustaliłam, że: w Polsce po raz pierwszy ukazała się, dzięki wydawnictwu Pol-Nordica i Amber w 2000 roku, a następnie w 2010 roku i 2014 roku też wydawnictwo Amber, ale dopiero w 2021 roku cykl został wydany przez Zysk i S-ka i wznowiony w 2024 roku też przez Zysk i S-ka. I to ostatnie wydanie uzyskało świetną oprawę z piękną, elegancką grafiką na okładce zrobioną z twardego materiału. Do tego książka została wzmocniona przez zszywane brzegi, ozdobiona złoconymi detalami i kolorowymi, barwionymi brzegami. Gdy na półce zagoszczą wszystkie tomy cyklu Bridgertonowie, wówczas ich brzegi ułożą się w obrazek z urokliwą posiadłością.
Książkę przeczytałam w ramach współpracy z wydawnictwem Zysk i S-ka
Pośród pełnego blichtru, plotek i intryg świata elity Londynu jest tylko jedna stała rzecz: miłość, która łamie wszelkie reguły… Daphne Bridgerton jest urocza i inteligentna, jednak żaden z a...
Pośród pełnego blichtru, plotek i intryg świata elity Londynu jest tylko jedna stała rzecz: miłość, która łamie wszelkie reguły… Daphne Bridgerton jest urocza i inteligentna, jednak żaden z a...
Przy książce "Mój książę" można się uśmiać, można wzruszyć, a przede wszystkim można uczestniczyć w świecie pełnym spisków i wszelkich manipulacji. Ot taką, nie lada rozrywkę serwuje nam jej twórczyn...
Znacie Bridgertonów? I co równie istotne: z książek, czy z serialu? Już od jakiegoś czasu można obejrzeć na Netflix ekranizację. Najnowsze wydanie serii o Bridgertonach, z przepięknymi barwiony...
@WystukaneRecenzje
Pozostałe recenzje @Mirka
Niekryminalny kryminał
@Obrazek „coś, co tak łatwo może rozpaść się na kawałki, nigdy nie jest ani bezpieczną budową, ani taką, dla której warto trwonić życie” Święta, zimowa atmosfera,...
@Obrazek „Najlepsze rzeczy w życiu nie przychodzą łatwo, trzeba się o nie postarać.” Miłość. Jedni w nią wierzą i pragną jej doświadczyć w swoim życiu i to takiej n...