*współpraca reklamowa z Luną Velevitką i Wydawnictwem White Raven*
Debiutancka książka autorki, którą zdążyłam już dobrze poznać na wattpadzie. Tę opowieść też miałam już przyjemność poznać, jeszcze w trakcie jej publikowania. Powieść obyczajowa z romansem, dramatem i wieloma bardzo ciekawymi motywami.
Gdy Linda oświadcza, że jest w ciąży, małżeństwo jej i Olivera przestaje istnieć. Mężczyzna jasno przedstawił warunki o nie posiadaniu potomstwa, dlatego bardzo szybko para pomimo intensywnego uczucia, rozwodzi się. Mija kilka lat, Oliver poukładał swoje sprawy, żyje pełną piersią i planuje kolejne zmiany. Linda zaś zmaga się z szarą codziennością oraz bólem. Byli małżonkowie spotykają się jednak ponownie za sprawą dziadka mężczyzny, który w ostatnich chwilach swojego życia chce mieć tych dwoje przy sobie.
Jestem szczerze oczarowana tą powieścią. Nie jest to klasyczny i oklepany romans. Historia nietypowa i oryginalna, skupiająca się zdecydowanie bardziej na wątkach i motywach obyczajowych. Autorka wplata nam w fabułę ciekawe, trudne ale i kontrowersyjne tematy. Możemy się tutaj doszukać tematów straty, żałoby, depresji, ciąży, rozwodu, drugiej szansy, spotkania po latach, manipulacji ale także wynagrodzenia za krzywdy, do tego motyw age gap, trochę slow burn, czy różnic klasowych. Ja, która już jakiś czas temu poznałam tę historię wiedziałam, czego mogę się spodziewać, nie mniej czytając tą opowieść ponownie oddziaływała ona na mnie dokładnie tak samo jak za pierwszym razem, emocje naprawdę sięgały zenitu. Jednak z punktu widzenia osoby, która przystępuje do jej czytania po raz pierwszy, będzie ciężko przewidzieć co autorka przygotowała dla bohaterów, bo namieszała im w życiu dość mocno. Dlatego trzeba być przygotowanym na wszytko, a co wrażliwszym polecam zaopatrzyć się w chusteczki.
Historia przepełniona jest emocjami, czytając przeżywamy ich całą gamę, jest czas na śmiech i zabawę, czasami na nostalgię, innym razem wyciska z nas ból i łzy, żeby za chwilę irytować, szokować czy podnosić ciśnienie. W tej książce największym atutem, przynajmniej według mnie są bohaterowie. Linda zwykła kobieta, której miłość i marzenia zostały zdeptane, kobieta przeszła w swoim życiu naprawdę sporo traumatycznych zdarzeń, a los wciąż jej nie odpuszcza. Oliver to postać, którą nie każdy polubi, ja szczerze mówiąc sama nie wiem jaki mam do niego stosunek, bo głównie towarzyszyła mi przy nim chęć mordu. Jest on jednym z najbardziej skomplikowanych mężczyzn jakich poznałam w książkach. Tą dwójkę ciągnie do siebie, to czuć na każdym etapie powieści, równocześnie to co im się przydarzyło rzuca ogromny cień na ich relacji. Mam bardzo mieszane uczucia odnośnie zakończenia, tak było i przy czytaniu na wattpadzie, jak i teraz, jest mi je bardzo ciężko określić jednoznacznie. Jak przeczytacie będziecie wiedzieli o co chodzi.
Lektura ma spore gabaryty, jednak treść wciąga na tyle, że podczas czytania nie czuć mijającego czasu, a książka czyta się sama. Choć fabuła jest skomplikowana i zagmatwana, to styl pisania autorki jest lekki i przyjemny, wzbudza ciekawość i emocje, zmusza też do myślenia. Historia jest nietypowa, pełna zaskoczeń i zwrotów akcji. Postępowanie bohaterów nie raz doprowadza do szewskiej pasji i nie mieści się w głowie. Pełno tutaj manipulacji czy kłamstw, doszukamy się także gry pozorów, to nie jest kolejne słodkie romansidło, ale historia która łapie za serce i pokazuje ciemniejszą stronę człowieczeństwa, powieść o bólu i cierpieniu ale także o nadziei i prawdzie, która zawsze znajdzie sposób żeby wyjść na światło dzienne.
Debiut uważam za bardzo udany, choć dla mnie było to nie lada szokiem, że to dopiero pierwsza wydana przez autorkę książka, bo jak dla mnie wszystkie jej wattpadowe historie powinny pojawić się już dawno w takiej formie. Książka, która zarówno skradła moje serce jak i wzbudza mieszane uczucia co do swojego zakończenia. Lektura, którą będę polecać bo jest warta każdej poświęconej jej chwili.