"To przecież jasne: życie bez umiejętności kochania jest kalectwem".
Wampiry – temat eksploatowany na wszystkie sposoby, od poważnych, mrożących krew w żyłach powieści grozy po lekkie młodzieżówki o typowo romansowym posmaku. Jednak nadal istoty te inspirują pisarzy do tworzenia coraz to nowszych historii z ich udziałem, a czytelników zachęcają do zgłębiania ich mrocznych stron. To chyba nigdy się nie zmieni.
Sylvain Reynard to tajemnicza postać, o której nie wiadomo, czy jest kobietą czy może mężczyzną. Wiadomo jednak, że inspiruje się literaturą średniowieczną i renesansową, a także twórczością Tolkiena i Grahama Greene’a. Powieści autora(ki) pojawiają się na listach bestsellerów "New York Timesa" oraz "USA Today".
Raven Wood to Amerykanka, która mieszka i pracuje we Florencji, poświęcając się swojej pasji, czyli konserwacji arcydzieł sztuki w Galerii Uffizi. Bohaterka jest osobą niepełnosprawną, porusza się bowiem o lasce. Raven pewnego wieczoru wracając do domu, zostaje napadnięta przez bandytów, a gdy odzyskuje przytomność, jej kalectwo staje się przeszłością, podobnie jak mało atrakcyjna aparycja. Bohaterkę bowiem uratował niezwykły mężczyzna, Książę podziemnego księstwa Florencji.
Z uwielbienia historii o zakazanej miłości chyba się nie wyrasta. A im mroczniejsza istota, która pomimo wszelkich przeciwności losu, zaczyna kochać, tym bardziej nasze kobiece serca zaczynają odczuwać podniecenie i ekscytację. Tak, "Raven" to kolejna, jedna z wielu książek o rodzącym się uczuciu pomiędzy człowiekiem a nadprzyrodzoną istotą, jaką jest wampir. Nie, to nie tylko książka dla młodzieży, bowiem główna bohaterka nie jest nastolatką, a dojrzałą kobietą około trzydziestki. To powieść, która wciąga i w której można się zupełnie zaczytać, tracąc kontakt z szarą rzeczywistością. Książka, która z pewnością nie jest arcydziełem literatury światowej – to bowiem proza dająca odprężenie oraz relaks i do takiego celu została właśnie napisana. Zaspokaja najniższe instynkty czytelnicze, stając się doskonałą pożywką dla spragnionego świeżego tlenu, mózgu. Tak, Sylvain Reynard skradł(a) moje serce historią Raven i Williama.
W pierwszym tomie Florenckiej trylogii zaskoczyła mnie kreacja postaci głównej bohaterki, bowiem do tej pory nie spotkałam z tym, by w historiach o miłości oraz namiętności pomiędzy człowiekiem i wampirem, kobieta była niepełnosprawna, wybrakowana i zwyczajnie nieatrakcyjna. To w fabule tego typu dość swoisty powiew świeżości, który zaskakuje swoim nieszablonowym podejściem. Na palcach wielu rąk można bowiem wyliczyć bohaterki z podobnych powieści – pięknych, atrakcyjnych, mających naturalny wdzięk. Raven taka nie jest, dlatego jej postać wyróżnia się na tle innych.
Wampir i kobieta, miłość i śmierć – takie połączenie niczym już w literaturze nie zaskoczy? Sylvain Reynard skutecznie zaprzecza temu twierdzeniu. Odważ się zajrzeć w mroczne zakamarki Florencji, gdzie strach miesza się z pożądaniem, a życie ze śmiercią. Ta książka cię zahipnotyzuje, a wszechobecna sztuka – zdobędzie.