Okładkę tej książki zobaczyłam na profilu innego pisarza. Od razu wiedziałam, że muszę ją mieć. Bo jeśli Grzegorz Kopiec czyta Marka Zychlę, to absolutne must have i must read.
Spodziewałam się krwawego horroru. Właśnie takie wyobrażenie miałam, po zobaczeniu okładki (zresztą genialnej :) no i te brzegi!!). Potem musiałam kilkakrotnie zweryfikować swoje myślenie i do tej chwili nie mam pojęcia, jak ją zakwalifikować.
Dla kogo jest Strychnica? Dla osób uwielbiających pogmatwany klimat Miasteczka Twin Peaks, dla tych, którzy zaczytywali się w książkach Jonathana Carrolla, no i w końcu dla tych, którzy uwielbiają też Mastertona, Kinga i Bułhakowa.
Wymagająca pozycja, która wywraca nasz świat do góry nogami kilkakrotnie i potrafimy się zgubić w pokrętnych intrygach i kłamstwach.
Poznajemy trzech głównych bohaterów. Każdy z innego kraju, a połączyła ich praktyka w jednej z placówek opiekuńczych w Irlandii.
Bartek, pochodzący z wioski, gdzieś niedaleko Poznania, jest bardzo dobrym chłopcem, którego życie doświadczyło okrutnie, który nienawidzi swojego miejsca pochodzenia i pragnie się stamtąd wyrwać, za wszelką cenę. Pomimo wielu przeciwności, Bartek jest przede wszystkim bardzo dobrym człowiekiem, nawiązujący wspaniały kontakt z rezydentami ośrodka, a przede wszystkim z Johnem, który potrafi być niezmiernie agresywny, ale chłopak w cudowny sposób potrafi go wyciszyć. Do tego wszystkiego, młody chłopiec już pierwszego tygodnia ma do przepracowania 62 godziny, co robi z pokorą i właściwie z chęcią.
Summy, pochodząca z Niemiec, twardo stąpająca po ziemi i mająca szczególne zainteresowania. Już one same mogą wzbudzić skrajne emocje i niepochlebne opinie. Summy uwielbia swoje zwierzęta. Wszystkie umarłe, przechowuje w wielkich słojach, zakonserwowanych w formalinie. Ma nawet swoje konto na Instagramie, które śledzi tysiące osób. Do czasu, kiedy ktoś bezcześci jej twórczość i tym samym, dziewczyna nie chce już więcej mieć z nią do czynienia.
Nino, pochodzący z Francji, zapatrzony w siebie egoista, który pragnie jedynie poznać odpowiedzi na wszystkie dręczące go pytania, a w szczególności te egzystencjonalne (kto by nie chciał?). Pytanie nasuwa się jedno. Jak wielką trzeba ponieść ofiarę, aby je poznać. Jak daleko możemy się posunąć, aby wiedzieć to, co dla na śmiertelnych jest zasnute grubą kotarą.
Wszystkich troje łączy jedna osoba, a właściwie postać. Akka. Ona to sprawiła, że młodzi ludzie przybyli do Irlandii, gdyż jako wybrańcy są w stanie odwrócić klątwę, ciążącą nad tym miejscem od tysięcy lat. Pojawia się w ich snach i pokazuje im takie rzeczy, że tych o słabszych nerwach, może wprawić w dosyć duży dyskomfort. Kiedy przechodzą test, Akka wie, iż są gotowi.
W placówce poznamy również Amy, dyrektorkę, sprawującą swoją funkcję z dziada pradziada oraz kotkę Śnieżkę, puchatą kuleczkę o wiecznym apetycie i mającą pazury sięgające piekła. Niech Was ta pulchniutka kuleczka nie zmyli, jak każdy kot ma kilka osobowości, a w tym przypadku nabiera to szczególnego znaczenia.
Czytamy o odwadze, poświęceniu i weryfikowaniu swoich poglądów. Musimy wsłuchać się w siebie i nie baczyć na złe podszepty. W prostych czynnościach dnia codziennego przemkną nam zdarzenia, mogące się wydawać snem, a nie jawą. Nie możemy zapomnieć, iż nie wolno nam mieć przy sobie nic czerwonego, bo to może przynieść ogromne nieszczęście, a "Oni wrócą", stanie się zdaniem wyrytym na ścianie. Czytając, przekonujemy się, że osoby o czystych sercach, zbawią nasz świat i jakkolwiek brzmi to pompatycznie, to tak jest i nie należy z tym dyskutować.
Co do samej książki, to należałoby ją przeczytać drugi raz, aby ponownie wniknąć w ciężkie mury ośrodka i zobaczyć wszystko ponownie, aby wyłapać niuanse, przegapione podczas pierwszego czytania. Książka nie jest łatwa. I bardzo dobrze. W dobie zalewu słabych i nic niewnoszących gatunkach takie pozycje są, jak powiew świeżego wiatru, który burzy nie tylko nasze fryzury, ale i nasze postrzeganie świata.
Polecam z całego serducha.