Die Geschichte der Liebe von Tristan und Isolde recenzja

Miłość dworska jak biurowy romans w korporacji

WYBÓR REDAKCJI TYLKO U NAS
Autor: @tsantsara ·5 minut
2020-05-31
Skomentuj
5 Polubień
Nun ward die Festlichkeit geplant,
angekündigt, anberaumt
für den Monat in der Blüte,
und zwar: sobald der süße Mai
beginnt, bis hin zu seinem Ende,
und dies so nah bei Burg Tintagel,
daß man sich gegenseitig sah
auf derart schöner Aue,
wie sie zuvor und wie sie später
kein Augenlicht je überstrahlte.
(...)

Tak Gotfryd ze Sztrasburga rozpoczyna swoją wierszowaną opowieść, co przypomina mi nieoczekiwanie inny początek poematu - najbardziej znanego czeskiego romantyka Máchy: Byl pozdní večer, první máj, večerní máj, byl lásky čas... Czyżby Mácha inspirował się nie tylko romantykami, ale i średniowiecznym romansem dworskim? Ale Vilém i Jarmila, których miłość jest równie nieszczęśliwa, na pewno nie mieli nic wspólnego ze sztywną etykietą i miłością dworską... I dobrze, bo opisane dworskie stosunki i obyczaje przypominają dziś atmosferą jakąś koszmarną korporację.

Poemat Gotfryda nie dotrwał do naszych czasów kompletny. Nie zachował się zwłaszcza jego koniec. Być może nie dane mu było dokończyć pieśni, jak podejrzewa redaktor książki i tłumacz ze średnio-górno-niemieckiego na współczesny niemiecki, Dieter Kühn. Autor utworu umarł prawdopodobnie około 1210 roku, nie dokończywszy dzieła. Jego historię podjął w przerwanym miejscu Ulryk z Türheim. Ciąg dalszy - podobnie jak brakujące w tekście fragmenty - tłumacz przekazuje w skrócie i prozą. Zachowane części natomiast przełożył wierszem, starając się pozostać jak najbardziej wiernym oryginałowi. Skarży się trochę, że styl Gotfryda jest dość zawiły. Tekst nawet w przekładzie zawiera sporo słów francuskich, które pewnie w oryginale nie musiały być jeszcze makaronizmami. Ten przekład ożywił w Niemczech zainteresowanie epoką i czyta się bardzo dobrze.

Historię Tristana i Izoldy poprzedza w tekście historia rodziców bohatera, która jak gdyby zapowiada los tej od 800 lat chyba najbardziej znanej, nieszczęśliwej - więc romantycznej - miłości. Opowieść otwiera, jako się rzekło, scena majowego święta, zorganizowanego przez króla Marka (Marke) na pięknej łące, "jakiej ani przedtem, ani potem oko ludzkie nie widziało", opodal królewskiego zamku Tintagel w Kornwalii. Gościem na spotkaniu jest Riwalon, młody władca Parmenii (Bretanii), który tam, podczas turnieju rycerskiego, poznaje siostrę gospodarza, piękną Blanchefleur - "biały kwiat". Połączy ich wzajemna miłość (coup de foudre!), lecz wojny nie pozwolą parze na wspólne życie: rannego Riwalona pielęgnuje Blanchefleur, co kończy się ciążą. Urodzenie dziecka bez ślubu zagraża jej utratą czci, dlatego potajemnie ucieka do Riwalona, ten bierze z nią ślub, lecz wkrótce ginie w pojedynku ze swym wrogiem, królem Morganem. Matka umiera podczas porodu, zaś Tristana – imię wzięte od jego smutnego (triste) losu – wychowują w Kanoël (Rennes?) marszałek Riwalona wraz z żoną Florait. Zachowują w tajemnicy przed Morganem fakt, że to potomek Riwalona. Chłopiec w wieku 7 lat zostaje wysłany na nauki wszystkiego, czego potrzebuje młody człowiek jego stanu: fechtunku, manier, polowania, języków i gry na instrumentach. W ciągu 7 lat dokonuje zadziwiających postępów we wszystkich tych sztukach (gra mistrzowsko na wielu instrumentach, obcymi językami operuje płynnie niemal jak Trzaskowski - ach, gdzież są niegdysiejsze szkoły?!) i wraca do domu. Zamek jego przybranych rodziców odwiedza normandzki statek handlowy a kupcy podczas zakupów uprowadzają chłopca. Ponieważ jednak burza nie daje im płynąć dalej, przesądni marynarze wysadzają go w Kornwalii, gdzie trafia na dwór Marka. Wszyscy są olśnieni talentami młodzieńca: król mianuje go swym łowczym, a wkrótce w jego imieniu Tristan (jeszcze dzieciuch: jak królowi nie wstyd?!) staje do pojedynku z potężnym rycerzem Moroldem, wysłannikiem irlandzkiego króla Gurmuna, który żąda od Marka trybutu....

Historia obfituje w zakręty, ale Gotfryd z największą lubością i najchętniej opisuje rozterki miłosne - czyli dosłownie Herzeleid -
i to niemal w werterowskim stylu - w tym jest naprawdę bliski romantycznym powieściom) oraz stroje i zabawy dworskie. Czytelnika może ująć bogaty język i drobiazgowość opisu porywów serca, ale razi nieco powierzchowność dworskiego towarzystwa: Blanchefleur zakochuje się w młodzieńcu, ponieważ WSZYSCY się nim zachwycają (s.22). Zasada mimikry. To samo przy Tristanie: zachwyt wzbudzają wygląd, maniery i ogłada. A ten, jak małpka, popisuje się wszystkim, co umie. A jak pięknie potrafi kłamać! Gotfryd tak się koncentruje na zachwytach nad powierzchownością i "dworskością" swych bohaterów, że można doprawdy pomyśleć, iż portale w rodzaju pomponika czy pudelka miały jednak swych poprzedników już we wczesnym średniowieczu. Przy tym Gotfryd plotkuje z większym polotem, a powiadają, że to jego epoka to "ciemne wieki"... Nie wierzę. Oczywiście w opowieść wplecione są niezwykłe czyny, które krążą w europejskich miologiach, baśniach i eddach: walka Tristana ze smokiem (motyw przejęty chyba z sagi o Nibelungach) i z olbrzymem, ale najbardziej zaskakuje swoisty realizm w stosunku do miłości, która tutaj jest prawdziwą Panią – decyduje o wszystkim, co się dzieje, nie zważając na pochodzenie bohaterów z wrogich obozów, czy więzy małżeńskie. Romans dworski nie jest moralitetem! Przeciwnie: pokazuje wielokrotne zdrady, skomplikowane podchody kochanków, jak uniknąć wpadki, wspierane zresztą ofiarnie przez dwórki (jak w Dekameronie, tylko bez satyry). W przypadku Tristana i Izoldy („la belle” - pięknej) elementem „rozgrzeszającym” nielojalność i niewierność obojga wobec króla jest magiczny napój, jakiego oboje nieszczęśliwe skosztowali przez nieopatrzność Brangaine, której był powierzony. Na czary nie ma po prostu siły... I to Izolda – kolejna Ewa – podaje mężczyźnie zatruty kielich, który ich oboje wypędzi z raju uczciwości i prostoduszności... Ciekawe zresztą, że kiedy później, wygnani z dworu, trafiają do autentycznej „jaskini miłości” w lesie, gdzie żyją szczęśliwie, natychmiast wracają na wygodny dwór królewski, gdy tylko król, małżonek Izoldy, cofnie decyzję o ich banicji. A tam ich miłość nie może się przecież realizować, musieli o tym wiedzieć, a mimo to postawili raczej na wygody dworskiego życia? Bo na dworze Marka oboje są śledzeni przez dworaków, a Izolda stara się wbrew sobie wypełniać obowiązki małżeńskie wobec zaślepionego nią Marka. Zdaje się, że średniowieczna etykieta pozwalała na więcej, niż możemy przypuszczać, ponieważ kochankowie nawet nakryci przez króla in flagranti uchodzą kary. Tristan ucieka z kraju, trudniąc się rzemiosłem rycerskim na kontynencie od Francji po Niemcy, Izolda zaś wraca do królewskiego łoża. Dopiero rozłąka każe cierpieć Tristanowi: mimo, iż ślubował ukochanej przy rozstaniu, że nie będzie w jego sercu miejsca dla innej kobiety, gdy poznaje inną Izoldę („aux mains blanches” – o białych rękach), przekonuje się, że może kochać obie... Czuje się pokrzywdzony, bo pierwsza Izolda może zaspokoić przecież swe żądze w łożu Marka (!), a on nie... Kiedy więc zakochuje się w nim druga Izolda, robi dobrą minę do złej gry, zwodząc kolejną dziewczynę. Tristan ("le loyal" czyli lojalny...wobec kogo?!) dzięki swej ogładzie i dworskiemu wyrobieniu - musi być świetnym kłamcą, co autor wręcz podkreśla: co i rusz kolejne "wielkie kłamstwo Tristana" ratuje mu życie... Koniec jest jednak tragiczny: zapożyczony z greckiej mitologii, z historii powrotu Tezeusza do ojczyzny. Najwyraźniej kłamstwo jednak nie popłaca.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2020-05-30
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Die Geschichte der Liebe von Tristan und Isolde
Die Geschichte der Liebe von Tristan und Isolde
Gottfried von Straßburg
7/10
Seria: Universal-Bibliothek

Słynna wierszowana powieść średniowieczna z pocz. XIII w., opisująca historię romansu Tristana i Izoldy. Napisana w języku górnoniemieckim, przetłumaczona została na niemiecki współczesny.

Komentarze
Die Geschichte der Liebe von Tristan und Isolde
Die Geschichte der Liebe von Tristan und Isolde
Gottfried von Straßburg
7/10
Seria: Universal-Bibliothek
Słynna wierszowana powieść średniowieczna z pocz. XIII w., opisująca historię romansu Tristana i Izoldy. Napisana w języku górnoniemieckim, przetłumaczona została na niemiecki współczesny.

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @tsantsara

Juno
bo męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie dźwigać...

Nim na dobre rozpocznie się ta historia, spisana na potrzeby dokumentacji wycinka polskiej rzeczywistości, historia, którą można by uznać za zupełnie zwyczajną, choć jak...

Recenzja książki Juno
Mgła
Plebs i średniowieczne legendy

Jeśli tylko podniesiecie głowę, zobaczycie go w załomie muru przy Duomo, zupełnie jakby siedział tam od samego początku, wrośnięty w ścianę katedry od chwili, kiedy wszy...

Recenzja książki Mgła

Nowe recenzje

BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
Kiedy sen staje się rzeczywistością
@Zaczytanabl...:

Bobek. Poważny królik o niepoważnym imieniu - Zuzanna Samsel Billi to chłopiec, który jest bardzo wrażliwy i empa...

Recenzja książki BOBEK. Poważny królik o niepoważnym imieniu
Wielka Księga Opowieści Kryminalnych
Kryminalna uczta w doborowym towarzystwie.
@Mirka:

@Obrazek „Jeśli umysł diabolicznego geniusza potrafi wymyślić metodę kradzieży lub morderstwa, która wydaje się niem...

Recenzja książki Wielka Księga Opowieści Kryminalnych
Bez skazy
Bez skazy
@historie_bu...:

„Jest coś pociągającego w człowieku, który jest cholernie dobry w tym, co robi. Każdy krok jest pewny. Wytrenowany. Peł...

Recenzja książki Bez skazy
© 2007 - 2024 nakanapie.pl