"(…) zauroczenie pozornie przypomina prawdziwą miłość. Jest z nim tak jak z solą : odpowiednia ilość dodaje mięsu smaku , a jej nadmiar może je zepsuć. Podobnie z miłością i zauroczeniem „
JP Denaley wzbudza w czytelnikach skrajne emocje, opinie na temat jego książek są mocno podzielone. Od zachwytów, aż po bardzo słone słowa krytyki, ale jest w nich coś, co powoduje, że mimo wszystko czytelnicy nieodmiennie sięgają po jego kolejne książki.
Przyznam szczerze, że do książek Denaleya podchodzę z rezerwą, ale mimo tej rezerwy,jednak mnie do nich ciągnie. „ Lokatorka” podobała mi się średnio, „ W żywe oczy „ pokonało mnie nadmiarem absurdu, natomiast w przypadku „ Perfekcyjnej żony”, udało się autorowi mnie zaskoczyć. Lakoniczny opis wydawcy pozwalał mi sądzić, że to kolejny thriller, jakich w tej chwili na rynku setki i autorom coraz trudniej wymyślić coś nowatorskiego, co będzie miało powiew świeżości, a Denaleowi się to udało. Przede wszystkim co zdobyło moje uznanie, to dobry pomysł na fabułę. Początkowo wydawało mi się, że powieść nie przypadnie mi go gustu i przyznaję, że nie od razu wciągnęłam się w historię, ale w ogólnym rozrachunku wywarła na mnie pozytywne wrażenie. Zapewne stało się tak za przyczyną nietypowego pomysłu autora, który do thrillera psychologicznego wprowadził wątek scine-fiction, który okazał się świetnym zagraniem nadającym książce oryginalności.
Może nie każdemu przypadnie on do gustu, ale mnie akurat taki wątek bardzo się podobał. Abbie budzi się w szpitalu nie wie, kim jest, a siedzący obok mężczyzna twierdzi, że jest jej mężem. Tajemnice się mnożą, bo prawdziwa Abbie zaginęła pięć lat temu i nigdy jej nie odnaleziono, kim zatem jest kobieta, która przebywa w szpitalu? Nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, bo prawdziwą historię Abbie każdy czytelnik musi odkryć sam wraz z bohaterką w miarę jak wraca jej pamięć i okazuje się, że nie jest człowiekiem. Rodzi się wiele pytań, że chwilami trudno nadążyć, a historię Abbie poznawałam z perspektywy kogoś trzeciego, który cały czas przygląda się jej poczynaniom, ale do samego końca nie wiedziałam, kto to jest.
„ Perfekcyjną żonę „ należy czytać uważnie, bo historia jest nieźle zagmatwana i niejednokrotnie potrafi namieszać w głowie. Nie brakuje tutaj tajemnic, dziwnych zbiegów okoliczności, zwrotów akcji, czyli jednym słowem wszystkiego, co cechuje dobry thriller psychologiczny. Ogólnie akcja ma niezłe tempo, chociaż chwilami bardzo mocno zwalnia, żeby w następnym momencie gwałtownie przyspieszyć.
Fabuła powieści jest mocno rozbudowana, bo oprócz motywu sztucznej inteligencji, autor dodatkowo wplótł wątki chorującego na autyzm synka głównych bohaterów, Abebie i Tima. Fakt ten tym bardziej mnie poruszył, gdy okazało się, że autor czerpał informacje z własnych doświadczeń. W posłowiu wspomina, że jego syn choruje na autyzm.
„ Perfekcyjna żona „ może nie jest doskonałą książką, ale zwraca uwagę i skłania do przemyśleń. Wizja autora przeraża i pokazuje jak cienka jest granica moralności. Czy wolno stworzyć robota na wzór człowieka, który myśli i czuje, by zastąpił nam kogoś bliskiego?
Każda kolejna książka JP Denaleya intryguje mnie coraz bardziej, więc jeżeli napisze coś nowego na pewno, to przeczytam.
Polecam nie tylko fanom fantastyki.