Przedstawiam dwa opowiadania Wasilija Aksjonowa, rosyjskiego pisarza nowego pokolenia, urodzonego w 1932 roku. Oba opowiadania połączono w wydaniu tomiku z serii "Koliber".
„Szkoda, że was tam nie było” to tytuł pierwszego opowiadania. Misza, główny bohater, zostaje wyrzucony z domu. Sonia, żona Miszy, ma już dość jego hulaszczego trybu życia. Misza jest aktorem i potrzebuje od czasu do czasu „rozrywki” przy kieliszku. Sonia nie potrafi tego dłużej znieść. Sponiewierany Misza spotyka na ulicy kolegę z dawnych lat, Jacka, artystę-rzeźbiarza. Jest wódka, są kobiety. Jak w znanej reklamie z przed lat. Reklama jednak nie pokazuje jutra, jutra na kacu i miękkich nogach. Aksjonow pokazuje w tym obrazku świat artystyczny Moskwy końca dwudziestego wieku. Trochę groteski, trochę dramatu, trochę życzliwości. Słyszę w tle piosenki Okudżawy, Wysockiego.
Nie potrafię tego inaczej wyrazić: rosyjską duszę najlepiej widać właśnie w piosenkach i filmach. Chodzi mi o gesty, słowa, spojrzenia, a nawet sposób… wzdychania. To jest moje odczucie: Rosjanie jakoś tak na swój sposób wzdychają. W prozie Aksjonowa widać ten rosyjski „mir”, ten rosyjski „nastrój”. Wszystko mi się uda, ech, tylko pozwólcie, towarzysze, że odpocznę. To nie cytat, to moje zdanie, utworzone na wzór zdań przeczytanych w „Szkoda, że was tam nie było”. Jest prawdziwe: charakteryzuje Miszę, bohatera opowiadania.
Kirpiczenko, bohater „W pół drogi do księżyca”, przemierza setki kilometrów w pogoni za dziewczyną–marzeniem, spotkaną w samolocie stewardesą. Życie Kirpiczenki nie wyróżniało się niczym szczególnym. Praca, dom, wódka, pokątne znajomości. Gdy jednak poznał stewardessę - oczywiście na pokładzie samolotu, dotychczasowe życie obróciło się w niwecz. Pamiętacie serial "Jan Serce"? Tytułowy i zarazem główny bohater szuka "Mgiełki". Tak nazwał dziewczynę spotkaną na balu samotnych serc. Nie wie jak ma na imię, gdzie mieszka. Wie jedynie że wsiadła do pociągu na linii otwockiej. Jan Serce "odwiedza" każdą stację na tej linii, myśląc czy nie spotka dziewczyny. To samo robi Kirpiczenko, tyle że nie pociąg jest towarzyszem jego poszukiwań, tylko samolot. Obaj panowie przestali o siebie dbać, wychudli, zarost zestywniał z braku mydła. Wpółtowarzysze podróży patrzyli dziwnym zwrokiem, jakby wyczuwając dramat. Polski serial kończy happy end, los Kirpiczenki jest ... Nie, nie powiem. Pointa się zbliża. Bohater Aksjonowa pogubił się między portami lotniczymi. Znalazł się w pół drogi do księżyca, a przecież przy kasie przylotów/odlotów. Taki jest sens tytułu prozy Aksjonowa, ale czy sens życia? Życia Kirpiczenki.
Zwraca uwagę potoczny język, którym opowiadania są napisane. To się może podobać, można odrzucić. Szczerze mówiąc, nie przepadam za takimi rozwiązaniami stylistycznymi. Aksjonow broni się tym, że przedstawił krótkie opowiadania, gdyby Autor przedstawił dłuższą formę, musiałbym zarzucić czytanie. Albo zacisnąć zęby. Broni się Autor jeszcze jednym: humorem, groteską. Rzeczywiście jest mistrzem paradoksów. Aksjonow bawi się obrazami, jego aluzje są niebywale śmiałe. Jest to z pewnością ciekawa przygoda, odgadywać sugestię Autora.
Czyta się utwory Wasilija Aksjonowa dość szybko, sprawnie. Czy szybko o nich zapomnę? Myślę, że nie: nie pozwoli na to ciekawe, inteligentne podejście Autora do życia. I nawet potoczny język, jedyny mój zarzut wobec tej prozy, nie jest w stanie odciągnąć mnie od tych dwóch przepysznie skonstruowanych opowiadań. Powtórzę: gdyby to była powieść, być może bym zaniechał czytania. Na szczęście Wasilij Aksjonow zna mój gust. Gust krótkich opowiadań, jeżeli można tak to ująć. Jak się Czytelnik domyślił, na koniec postarałem się o mały żarcik. W guście Miszy, bohatera „Szkoda, że was tam nie było”, ale również w guście Kirpiczenko, bohatera „W pół drogi do księżyca”. Lubię to. Dokazywać.