Ja mam trochę mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony uwielbiam brutalne thrillery, a tu przemocy nie brakuje. Różnego rodzaju dewiacje seksualne tylko podkręcają atmosferę. Z drugiej strony lubię kiedy taka książka jest napisana trochę ładniejszym językiem (tak, da się ładnie pisać o rozlewie krwi 😜), a tu jest aż nazbyt prosto i łatwo. Nie lubię też książkowych bohaterów na miarę superbohaterów, którzy wszystko mogą i wszystko im wolno i nigdy nie ponoszą konsekwencji swoich działań, a taki jest właśnie główny bohater w tej książce. No, ale po kolei...
Stéphane Corso, dowódca jednej z drużyn Brygady Kryminalnej w Paryżu został porzucony przez swoją matkę tuż po urodzeniu. Całe dzieciństwo błąkał się po domach dziecka i rodzinach zastępczych, ostatecznie wychowała go ulica. W wieku szesnastu lat zamordował swojego dealera i przy trupie odnalazła go Catherine Bompart, obecna dowodząca całą Brygadą Kryminalną. Kobieta zamiast go pojmać, zaopiekowała się chłopakiem, zadbała o jego wykształcenie. Obecnie została jego przełożoną i tu już mamy pierwszy zgrzyt. Catherine pomaga Corso na każdym kroku. Komendant jest w swojej pracy jak mały chłopczyk, któremu wszystko wolno, który wie, że jak narozrabia to dobra wróżka Bompart zamiecie wszystkie brudy pod dywan, dlatego nie raz nie przestrzega procedur, jest takim nierealnym niegrzecznym policjantem...
Corso ze swoją grupą otrzymują sprawę zamordowanej striptizerki, która została związana własną bielizną. Usta kobiety zostały rozcięte od zewnętrznych kącików po uszy, a do jej gardła wepchnięto kamień, aby usta nie mogły się zamknąć i trwały w makabrycznym uśmiechu. Sprawa związana jest z shibari- japońską sztuką wiązania, znaną tylko nielicznym. Kiedy Corso bada przeszłość kobiety trafia do wytwórni filmów pornograficznych, gdzie dowiaduje się o jej masochistycznych skłonnościach i trafia na ślad jej partnera, starszego mężczyzny, malarza. Kiedy Corso bada artystyczny wątek zamordowana zostaje druga striptizerka- w dokładnie taki sam sposób. Ta kobieta też miała dziwne skłonności seksualne i również związała się że starszym malarzem. Gdy Corso odnajduje w końcu tego człowieka stwierdza, że jest on idealnym podejrzanym. W młodości odbył wyrok za brutalne pozbawienie życia młodej kobiety, obecnie zresocjalizowany, rzekomo dzięki malarstwu. Jest to przebiegły manipulator, umiejący rozkochać w sobie zarówno kobiety jak i mężczyzn. Corso jest przekonany o jego winie, jednak ciężko mu ją udowodnić. Podejmuje śledztwo na własną rękę, jeździ za podejrzanym po Europie, bezprawnie wdziera się do jego pracowni. Niczym się nie martwi, bo związane z tym problemy rozwiąże Bompart.
Tak wygląda mniej więcej pierwsza i druga część książki, dużo się dzieje, jest dynamicznie, ale nie jakoś pasjonująco. Na mnie wrażenie zrobiła część ostatnia, kiedy jednak malarz trafia na ławę oskarżonych, a na scenę wkracza Claudia- piękna, seksowna prawniczka mająca go bronić. Tu autorowi nareszcie udało się tak zakręcić akcję, tak niesamowicie pomieszać wątki, że przestałam się zastanawiać, czy warto to w ogóle czytać. Dalej po prostu musiałam czytać, żeby zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi i kim dokładnie są bohaterowie tej powieści, bo jednak wcale nie są tymi, którymi nam się wydają.
Dodatkowym wątkiem powieści jest walka Corso o opiekę nad dziesięcioletnim synkiem, którą chce mu odebrać była żona- kolejna w tej powieści zboczona, zdeprawowana kobieta. Nie do końca rozumiem po co autor dołożył ten wątek, chyba tylko jako dopełniacz...
Po raz kolejny powtórzę, że razi mnie jak nieograniczone pole do popisu ma Corso. Za prywatne pieniądze krąży po całej Europie ścigając mordercę. Stać go też na miesięczne wakacje z synkiem nad morzem. Zostaje ważną osobą w wydziale antynarkotykowym, ale ma czas na prowadzenie prywatnie drugiej sprawy. Napadają go bandyci, ale wychodzi bez szwanku. Na każdym kroku łamie procedury, ale nie ponosi konsekwencji... Gdyby Grangé bardziej się postarał i zrobił z niego postać bardziej realną (i tym samym nadał więcej realizmu całej powieści) byłaby to dla mnie książka na 8 gwiazdek. Daję 6 dlatego, że samo zakończenie jest niebanalne, przemyślane, zaskakujące i ratuje całą powieść.