Zaświaty.
Piąta strona świata.
Ta, której nie ma, a jest.
Ta, którą przeczuwamy, w którą czasem nie wierzymy, a czasem boimy się wierzyć, bo jej nie rozumiemy. Którą wyczuwamy w mrowieniu w tyle głowy, w dreszczu, we wrażeniu obecności czegoś, czego nie potrafimy ująć w słowa.
Ma swoje furtki, bramy i tajemne przejścia. Swoich przewodników, którzy pomogą te furtki dostrzec i przez nie przejść, i swoich stróżów, którzy będą strzec bram, by nie przekroczyli ich ci nie będący na to gotowi. Jest tuż obok, na wyciągnięcie ręki, o krok, o oddech, o sen - a nie można jej dotknąć. Jest daleko, daleko, za dziewięcioma górami, dziewięcioma lasami, dziewięcioma rzekami - a wystarczy jeden krok, by przekroczyć jej próg.Stamtąd właśnie - zwłaszcza w takie dni, jak dzisiejszy, gdy granica między światami staje się cienka, cieniuteńka, jak mgła, jak dym, jak pajęcza nić - przychodzą do nas umarli.
Przez miedze i drzewa, przez ogień i wodę, po promieniu świecy, w szumie strumienia, na rozstaju dróg, przez lustra i progi, na skrzydłach pszczół i kruków, na krótką chwilę, na jeden dzień, jeden wieczór, wracają dusze do naszego świata, a my czekamy na nie, stęsknieni, zostawiamy im uchyloną furtkę i jedzenie, by je ugościć, i zapaloną świecę, by je ogrzać przed podróżą, którą za chwilę przyjdzie im odbyć, przed udaniem się znów
"W drogę, o której nikt nie wie,
Która się dwa razy otwiera dla ciebie,
Raz - gdy przychodzisz
I raz - gdy powracasz"...
Albo nie.
Albo nie czekamy na nie, bo przecież nie ma żadnego zaświata.
Dawny człowiek widział i przeczuwał zaświat wszędzie. Wierzył (wiedział), że są miejsca, w których spotykają się światy, i istoty, które potrafią ludzi przez te miejsca przeprowadzić. I wiedział, że te miejsca są wszędzie. Niepozorna dróżka, próg domu, ptak, za którym pobiegniesz... wszystko mogło być bramą. Wszystko mogło być przewodnikiem. Wszystko mogło takiego przejścia strzec.
Dzisiejszy człowiek nie widzi zaświata, nie czuje go i w niego nie wierzy. Jest mądry, racjonalny, pobłażliwie uśmiechający się, gdy słyszy o starych zabobonach i dawnych, jakże niemądrych wierzeniach. Otoczony technologią, dysponujący licznymi źródłami sprawdzonej wiedzy na wyciągnięcie ręki.
Chyba, że czasem zdarzy mu się ciemność. Szare, krótkie dni, długie noce bez światła. Jakieś strzępy opowieści. Łzy pod powiekami. Milczenie. Rosnące cienie w kątach pokoju, chwile pełne niepewności i niewiedzy. Tęsknoty za kimś, kogo utracił. Za czymś, co utracił. Chwila próby, w której - niczym wielcy bohaterowie ze starych opowieści - będzie musiał stawić czoło. Czemuś. Komuś. Czasem temu Niezmierzonemu i Nienazwanemu, które czeka nas wszystkich, chociaż jesteśmy tacy nowocześni, i racjonalni, i chronieni za sprawą najnowszych technologii i medycznych osiągnięć.
Być może w takiej chwili krótkim dreszczem, przeczuciem, snem - zaświat przemówi do niego.
A może nie.
Bywa i tak.
Ta książka jest opowieścią o opowieściach, które plotą się od tysiącleci. Od pierwszej chwili, w której człowiek nauczył się mówić i snuć historie. O tym, co jest, ale tego nie ma, co czasem prześwituje w starych piosenkach, jeszcze starszych baśniach, legendach i mitach. O szeptach i przeczuciach, dawnych wierzeniach, szczątkach religii dawno minionych, z których coś ocalało, coś dodano, coś ujęto, coś zmieniono. I w które się wierzy, chociaż czasem się nie wierzy już w nic innego.
I o tym, że ludzie - wszędzie i zawsze - byli i są tacy sami. Tego samego szukają, tego samego się boją, za tym samym tęsknią i to samo daje im szczęście.
Warto ją przeczytać choćby tylko ze względu na piękne, pełne tajemnicy i mocy historie, rewelacyjne rozdziały "Dla dociekliwych", po jednym na każdą opowieść, w przystępny sposób podające przeróżne, związane z opowiedzianymi baśniami ciekawostki, interesujące, jak sądzę, nie tylko dla dzieci, i przejmujące do głębi serca ilustracje, wspaniale uzupełniające tekst.
Ale najbardziej warto przeczytać ją w mrocznej godzinie, gdy ciemność kładzie się długim cieniem, rozpacz podchodzi do gardła i człowiek chciałby po prostu odetchnąć głęboko. Chwycić się nadziei. Zrozumieć. Doznać ukojenia.
Ostatecznie całkiem często to właśnie książki dla dzieci najlepiej udzielają odpowiedzi na bardzo dorosłe, bardzo poważne i leżące kamieniem na sercu pytania.