Kto z nas nie miał złamanego serca i nie wiedział co z sobą zrobić po odejściu osoby, z którą planowało się całe życie? No dobra, są tacy, którym od razu się udało,ale z własnego doświadczenia oraz z doświadczenia moich znajomych,wiem że są to wyjątki. Między prawdą a grzechem jest powieścią właśnie o takim bolesnym rozstaniu, które powoli doprowadza do upadku człowieka i tego co jest w nim najlepsze. W przypadku tej książki ten upadek dotyczy Michała i tego co go spotkało. Zranienie, porzucenie i ból, to wszystko jest bardzo realne i od razu w trakcie czytania przypominały mi się pewne historie z mojego życia czy też losy osób, które po części przechodziły to co Król Upadku. Mało tu czułych słówek, za to alkohol leje się strumieniami, a dym z papierosów czułam na sobie w trakcie czytania.
Bardzo ważne są osoby, które znajdują się w otoczeniu zranionego człowieka. Ma to znaczenie nie tylko w tej książce, ale także w życiu każdego z nas. Ważne jest wsparcie, zaufani ludzie, z którymi można porozmawiać o wszystkim, którzy potrafią słuchać i jak trzeba potrafią postawić człowieka na nogi i na nowo otworzyć się na świat. Dobrze ukazany męski, prosty i mało skomplikowany świat. Mogłoby się wydawać, że mężczyźni tacy twardzi, ze wszystkim potrafią sobie poradzić, a jak się okazuje nawet najwięksi twardziele szukają jednego – miłości.
Dużym plusem jak dla mnie jest klimat, w jakim dzieje się cała historia. Jazz, stare dobre kawałki rockowe czy też rozmowy z kumplami w knajpie. Takie zwykłe, proste i szczere. Od razu obudziły się na nowo we mnie wspomnienia z czasów studenckich.
Pomimo ukazanego cierpienia, dostrzec można radość. Jest to radość z wspomnień, które z pewnością ma każdy z nas. Czasami są one lepsze czasami gorsze, ale zostają na zawsze. Między ukazanymi losami pokazane jest też, jak ważna jest radość i cieszenie się z drobnych, małych rzeczy. Natura, przyroda, jakieś proste czynności, dzięki którym pojawia się uśmiech na twarzy.
Jest tu też pewna tajemniczość i co najważniejsze, ukazany obraz zdrady – zdrady tej najbardziej bolesnej, a mianowicie zadanej przez zaufaną osobę. Takie właśnie bolą najbardziej i jest tu wspaniałe porównanie do prawdziwego życia, bo takie rzeczy mają miejsce dookoła nas.
Czytając tą książkę nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Po pierwsze dlatego, że jest to debiut, jak dla mnie bardzo dobry i udany, a po drugie, sam tytuł czy krótki opis niewiele mówił, mało zdradzał, ale przecież o to właśnie chodzi. Nie znajdziemy tu zwykłego romansu, ale historię mężczyzny, który dostał porządnego kopa od losu, nie widzi sensu istnienia i tym samym zadaje ból sobie i innym.
Na uwagę zasługuje też forma, w jakiej książka została napisana. Podzielona na trzy części i każda z nich jest bardzo prawdziwa i życiowa. Pisząc życiowa mam na myśli to, że taki los może spotkać każdego z nas, być może mijamy nie raz na ulicy osoby z takimi problemami, nie zdając sobie sprawy z tego co przechodzą i jak bardzo wewnątrz cierpią.
Książka zdecydowanie dla dorosłych czytelników, których nie odrażają męskie, często wulgarne rozmowy, czasami ukazana brutalność oraz głębia ludzkiej duszy – ile człowiek jest w stanie znieść i na ile sobie może pozwolić.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.