Książki Magdaleny Kordel zawładnęły moim sercem odkąd sięgnęłam po Uroczysko i kolejne jego części, a potem Malownicze, któremu z każdym kolejnym tomem po prostu nie mogę się oprzeć. A teraz jest jeszcze Miasteczko. Właśnie skończyłam czytać „Serce w obłokach”, które pochłonęłam podobnie jak wszystkie pozostałe powieści autorki. Tak się zastanawiałam, który z tych cykli bardziej przypadł mi do gustu. I przyznaję, że mam z tym spory kłopot. Malownicze zawładnęło moim sercem i mam do niego szczególny stosunek, ale Miasteczko, choć młodsze, w niczym mu nie ustępuje.
„Serce w obłokach” opowiada dalsze losy Pogubionej Agaty, jej wnuczki Klementyny oraz słodkiej i nad wyraz elokwentnej prawnuczki Dobrochny – kobiet, które w Miasteczku na trwałe zapuściły swoje korzenie. Obok nich w odwodzie czuwają przyjaciele – Julka, Imka, Ruda Fela, doktor Piotr. Do różowej kamieniczki często zaglądają też sąsiedzi, mieszkańcy tej klimatycznej miejscowości. Bo trzeba Wam wiedzieć, że drzwi do mieszkania na piętrze stoją otworem przed przyjaciółmi i znajomymi. U Klementyny zawsze jest gwarno i wesoło, a nad wszystkimi czuwa święty Antoni. Bohaterka prowadzi swoją cukiernię, gdzie sprzedaje przepyszne wypieki. Jej życie jak zwykle obfituje w wiele zwrotów i niespodziewanych zdarzeń. Przyjazd Adeli – przyjaciółki z dawnych lat, która myśli o zakupie wiekowego dworu w okolicy uruchamia przeszłość i budzi demony. Niespodziewane pojawienie się niemowlęcia sprawia, że w życie bohaterów wkradają się coraz to nowe emocje. Ruda Fela dostaje swoją szansę od losu i wydaje się, że wreszcie zaczyna wierzyć w siebie i własne możliwości. A tajemniczy klient cukierni i jego związki z mieszkańcami Miasteczka zapowiadają arcyciekawą kontynuację tej sympatycznej historii.
Lektura tej powieści to dla mnie prawdziwa przyjemność. Uwielbiam Klementynę, jej pogodne usposobienie i chęć niesienia pomocy wszystkim potrzebującym. Mam wiele sympatii dla babki Agaty, która pod twardym pancerzem pozorów skrywa wrażliwą duszę. Ośmioletnia Dobrosia jest moją ulubienicą. Jej ciekawość i osobliwe postrzeganie rzeczywistości dostarcza mi zawsze wiele radości. Powieść obfituje w całą gamę różnorodnych postaci o ciekawych i oryginalnych charakterach. Proza życia w Miasteczku to nie tylko miłe i szczęśliwe chwile, ale również troski i zmartwienia. O smutkach i smuteczkach pani Magdalena potrafi pisać z dystansem. Jej opowieści są ciepłe i optymistyczne, a nieszczęśliwe chwile w życiu bohaterów jakby na osłodę przeplatane są elementami humorystycznymi. Po lekturze tej opowieści na pewno nie będziecie przygnębieni. Już nie mogę się doczekać, co też wydarzy się w kolejnej części „Miasteczka” tym bardziej, że zakończenie zapowiada naprawdę intrygujące wydarzenia.
Nie wiem, czy są jeszcze czytelnicy, a może raczej czytelniczki, które nie zetknęły się z powieściami pani Magdaleny Kordel. Takim osobom w pierwszej kolejności polecam książki autorki. Pięknie wydane, interesująco napisane, podnoszące na duchu i niepozwalające na nudę. A jak sięgnięcie po jedną z nich, to z pewnością zatęsknicie i za jakiś czas wrócicie ponownie do tych miejsc i postaci, które staną się Waszymi przyjaciółmi.