Z radością oczekiwałam kolejnego spotkania z twórczością Henninga Mankella, a właściwie jednym z moich ulubionych bohaterów, Kurtem Wallanderem. Tym razem spotkanie było nietypowe. Nie książka, lecz audiobook był moim towarzyszem w kolejnej sprawie szwedzkiego policjanta. Jeśli chodzi o te „nowe książki” czyli audiobooki i ebooki to nie mogłam się do nich przekonać. Aż do chwili, gdy otrzymałam propozycję wysłuchania kryminału Mankella. Muszę także przyznać, że duże znaczenie w tej sprawie miało dla mnie wysłuchanie fragmentu książki na stronie Biblioteki Akustycznej. Głos pana Adama oczarował mnie po raz kolejny i właściwie nie potrafiłam już sobie wyobrazić, że mogę nie poznać tej historii z jego pomocą.
Dla tych, którzy pierwszy raz słyszą o twórczości Henninga Mankella spróbuję przybliżyć jego postać. Autor jest szwedzkim pisarzem kryminałów, obecniej jednym z najbardziej znanych. Bohaterem większości jego powieści jest Kurt Wallander (w 9 książkach wydanych po polsku), policjant pracujący na posterunku w Ystad. „Mężczyzna, który się uśmiechał” to czwarta z kolei powieść pisarza.
Tym razem Wallandera spotykamy na życiowym zakręcie. Ma depresję po zabiciu człowieka, prawie od roku jest na urlopie z tego powodu. Widmo odejścia z pracy jest coraz bliższe. Jednak pewnego dnia pojawia się w odwiedzinach u Kurta Sten Torstensson, jego znajomy prawnik. Sten jest przekonany, że jego ojciec, który niedawno zginął w wypadku, tak naprawdę padł ofiarą morderstwa. Prosi Wallandera o pomoc w rozwikłaniu zagadki. Ten jednak pewny swojej decyzji o odejściu z policji odmawia i odsyła go do policjantów prowadzących sprawę. Kiedy jednak Torstensson zostaje zastrzelony, Wallander decyduje się poprowadzić śledztwo. Za śmiercią adwokata, idą następne, a odkrywanie tajemnicy staje się coraz bardziej niebezpieczne dla wszystkich uczestników śledztwa. Kim jest tajemniczy właściciel zamku w Farnholmie? Co łączy go ze śmiercią adwokatów? Czy Wallanderowi po raz kolejny uda się rozwikłać zagadkowe morderstwa? Tego wam nie powiem, ale jednego można być pewnym, Mankell podobnie jak w poprzednich książkach świetnie stopniuje napięcie, a zawiłość sytuacji po raz kolejny potrafi zaskoczyć. Akcja powieści rozwija się bardzo szybko, wciąga i nie pozwala się oderwać.
W przypadku audiobooka warto zwrócić uwagę na lektora, którym jest Adam Ferency. Tego pana nie trzeba chyba nikomu przedstawiać, świetny aktor bardzo dobrze poradził sobie z kryminałem Mankella. W odpowiedni sposób stopniował napięcie, a głos dostosowywał do akcji powieści. Muszę przyznać, że naprawdę przyjemnie mi się go słuchało. Książka umiliła mi podróże busem, a także zastępowała nocną ochotę na czytanie, gdy nie wypadało już zaświecić lampki. Z przykrością się rozstaje z tą pozycją, ale mam nadzieje, że już niedługo znów będzie mi dane wysłuchać jakiejś książki. Podejrzewam, że audiobook znajdzie uznanie głównie wśród fanów kryminałów oraz młodzieży. Tym, którzy po raz pierwszy zabiorą się za powieść Mankella, jednak zalecam by czytali w odpowiedniej kolejności rozpoczynając od „Mordercy bez twarzy”.
Warto zwrócić także uwagę na okładkę audiobooka. Jest na niej uśmiechnięty mężczyzna. Ten obrazek świetnie pasuje do tytułu, ale też bardzo dobrze łączy się z treścią książki. Tam też występuje mężczyzna, któremu uśmiech nie schodzi z warg. Uśmiech ten, nie jest jednak radosny, jest niepokojący i niebezpieczny jednocześnie, jak uśmiech kogoś kto wie wszystko, jest zawsze krok przed Tobą.
Audiobook otrzymałam do recenzji od portalu nakanapie.pl