"Bo zemsta smakuje najlepiej, gdy się jej dotyka, widzi, słyszy i czuje".
Najczęściej bywa słodka i soczysta o intensywnym kolorze. Najczęściej kojarzy się nam ze słońcem, witalnością i świeżością, a także z zabawą. Jednak z pewnością nie z taką zabawą, jaką zapewnia tytułowa maszyna losu, która wprawiona w ruch, decyduje o życiu i śmierci. Zabawą, po której smak pomarańczy już nigdy nie będzie taki sam, bez względu na jej ostateczny wynik.
Andrzej Mathiasz to aktor, animator kultury, scenarzysta, reżyser i filmowiec, a z wykształcenia prawnik. Autor był członkiem Teatru Provisorium w latach 1977 - 1992, a także współzałożycielem Niezależnego Zrzeszenia Studentów na UMCS. Zadebiutował prozatorsko w 2017 r. książką pt. "Druga rzeczywistość". Swoją twórczość prezentuje na stronie mathiasz.pl
Prokurator Adam Szmyt odbiera telefon od dawnego współpracownika, który pyta go o przesyłkę z pomarańczami. Rozmowa ta staje się początkiem prawdziwego koszmaru trwającego pięć dni. Z więzienia wyszedł bowiem Czesław Grinwald, który za pomocą swojej maszyny losu, wymierza zemstę osobom mającym wpływ na jego skazanie. Każdy dzień to kolejna ofiara, a ostatni, piąty przeznaczony jest dla Szmyta.
Maszyna losu raz wprawiona w ruch, nie zatrzymuje się aż do samego finału. Wy również nie zatrzymacie się nawet na chwilę, zanurzając się w tę nieco mroczną historię, będącą widowiskowym kryminalnym dramatem w pięciu aktach. Andrzej Mathiasz funduje bowiem czytelnikowi intrygę dopracowaną w każdym szczególe, fabułę zbudowaną w oparciu o suspens i mocno zarysowaną psychologizację postaci, jaka wymusza głębszą refleksję w temacie winy i kary oraz odwiecznego prawa człowieka do sprawiedliwości. A wszystko to spowija mrok piętrzący się w ludzkiej duszy, który wyzwala brutalność i zło w najczystszej postaci.
Pomarańcza będąca łącznikiem przeszłości z teraźniejszością, staje się symbolem zemsty. "Maszyna losu" jest bowiem także, oprócz wtłoczenia jej kryminalną konwencję, opowieścią o zemście, która jak dowodzą losy Grinwalda, Szmyta, Ramockiego i innych postaci, nakręca świat. Nie sposób więc przy tej lekturze nie zastanowić się nad pojęciem sprawiedliwości, nad patologią systemu sądowego, a w końcu nad istotą zła, które nie bierze się z niczego. Warto także podkreślić, że nietuzinkowy pomysł z narzędziem zbrodni, jakim jest skomplikowana maszyna losu potrafi wzbudzić u czytelnika zarówno podziw, jak i przerażenie.
Podczas lektury "Maszyny losu" napięcie rośnie z każdym rozdziałem, a początkowa retrospekcja sprzed dwudziestu lat, budzi dreszcze przerażenia. W tej powieści wszystko zostało bowiem dopracowane – od pomysłu na przerażające zbrodnie po motyw i suspens w finale, wywołujący szok i niedowierzanie. Ta fabularna maestria nie pozwala oderwać się od lektury tej książki nawet na chwilę, bo przecież "Maszyna losu ruszyła i już nic jej nie zatrzyma. Żadna chwila słabości. Żadne zawahanie".
Andrzej Mathiasz serwuje czytelnikowi misternie napisany, pełen tajemnic kryminał, w którym imponujący bieg zdarzeń kreuje fabułę o zawrotnym tempie akcji. To znakomita, intensywna lektura, która potrafi zaskoczyć nawet kogoś, komu się wydaje, że czytał już o wszystkim. "Maszyna losu" hipnotyzuje i przeraża jednocześnie.