„Dziwny jest ten świat” - śpiewał Czesław Niemen. Dziwny był wtedy –kiedyś i dziwny jest teraz. A w całej tej ‘dziwności’ żyją ludzie. Różni. Dobrzy, źli, urodziwi, brzydcy, ufni, nieufni, bogaci, biedni… Niby inni, a jednak podobni… Bowiem wszyscy pragną jednego – ciepła drugiego człowieka. Z tym jednak bywa niejednakowo i o tym między innymi jest „Brak złudzeń”.
Książka Marcina Pietraszka, z pewnością nie trafi do osób lubujących się w historiach o Kopciuszkach, przeszczęśliwej miłości, idealnych bohaterach, którzy wiodą idealne życie. Książka ta jest gorzką prawdą o samotności we współczesnym świecie. Pokazuje, jak czasami ciężko jest żyć samemu, z poczuciem odtrącenia, wyalienowania, z poczuciem, że twój los jest ludziom całkowicie obojętny.
Sytuację, kiedy to płeć przeciwna na twój widok wzdycha z rozczarowaniem, bądź omija cię szerokim łukiem, przetestował na sobie Walenty –jeden z bohaterów książki. Walenty to młody kawaler, wykształcony, pracujący, zadbany…, można by zapytać, czego mu brak? Urody, a co za tym idzie i partnerki. Wszelkie kontakty damsko-męskie w jego przypadku, albo w ogóle się nie zaczynają, albo kończą się bardzo szybko. Mężczyzna z dnia na dzień, z roku na rok, ma coraz mniejszą nadzieję, że ktoś go zechce, że znajdzie się kobieta, która pokocha go takiego, jakim jest. W odzyskaniu wiary pomaga Walentemu psychoterapeuta –Zygmunt. Obaj panowie spotykają się po pewnym czasie od zakończenia terapii. Były pacjent ochoczo opowiada o swoim obecnym życiu, terapeuta także próbuje coś opowiedzieć, jednak nie ma szans… Okazuje się, że współtowarzysz nie potrafi go wysłuchać, bo słuchać powinien tylko on. Żaden z nich, nawet nie przypuszcza, jak bardzo wkrótce będzie potrzebował czyjejś pomocy. Życie samo zweryfikuje, z jaką szybkością nadzieje obu panów zostaną rozwiane…
Walenty – samotny –nie z wyboru, samotny z powodu brzydoty…? Kochający, a niekochany. Dobry, ciepły, a ciepła i dobroci niedoświadczający. Niepotrzebny nikomu…?
Zygmunt – psychoterapeuta, wskazujący innym właściwą drogę, wyrozumiały, odpowiedzialny, leczący problemy innych, a we własnych osamotniony. Chciałby coś powiedzieć, ale ciągle mówią inni. A naprawdę miałby o czym opowiadać…
„Brak złudzeń” to nie historyjka z happy endem. Nie jest to także pozycja przepełniona słodyczą czy szczęściem. Momentami odnosiłam wrażenie, iż jest to na wskroś prawdziwa opowieść –taka z życia wzięta. Nie wszystkim bowiem w życiu pisane jest spełnienie, radość dzielenia się dniem z drugą osobą. Pomyślałeś kiedyś czytelniku, ilu samotnych żyje dookoła…? Jeżeli jesteś szczęśliwy – szanuj to, jeżeli kropla w krople przypominasz Walentego i jesteś sam – masz jeszcze złudzenia, że los się do ciebie uśmiechnie…?
--------> BRAK ZŁUDZEŃ!
Polecam gorąco - lektura bardzo wciągająca, przesiąknięta autentyzmem, napisana dobrym językiem, niestroniąca od trafnych nawiązań, momentami ironiczna i zabawna, momentami smutna i refleksyjna. Czytając, myślisz sobie „dziwny ten świat, świat ludzkich spraw”, gdzie w gruncie rzeczy mało ważny jest drugi człowiek… Zwłaszcza człowiek samotny.