"Trzeba nauczyć się trzymać życie na dystans. Nie pozwolić mu się zbliżyć, bo jak dobierze się już człowiekowi do skóry, to wszystko stracone. Marzenia idą wprost na dno jeziora z kamieniem uwiązanym na szyi."
Marzenia są nieodzowną częścią naszego życia. To dzięki nim mamy cele, do których nieustannie dążymy. Książka, o której dzisiaj wam opowiem dotyka głęboko istoty naszych marzeń. Teza jaką autor zawarł w swoim utworze, jest bowiem dyskusyjna i zmusza do chwilowej refleksji.
Mieszkaniec Śląska, Wojciech Szlęzak jak pisze na swoim blogu, jest autorem kilku powieści, które nie zagościły jeszcze w księgarniach. "Wietrzne marzenia" to jego debiut. Autor interesuje się historią, literaturą, filmem oraz sportem, uwielbia podróże autostopem.
Bohaterem debiutanckiej książki młodego pisarza jest dwudziestoletni Przemek Sikora, zamieszkujący wraz z trójką przyjaciół wynajmowane mieszkanie w kamienicy. Przemek nie poszedł na studia, ma bowiem jeden cel w życiu, chce latać na szybowcach. Aby to marzenie się spełniło, bohater podejmuje się różnych zajęć zarobkowych, celem uzbierania niezbędnej kwoty na kurs latania. Przyjaciel z pokoju - Marcin, co chwilę wpada na coraz nowsze pomysły udanego biznesu, co powoduje w konsekwencji wiele nieprzewidzianych zdarzeń. Przemek żadnej pracy się nie boi, jednego dnia paraduje po ulicy w stroju Gucia tańcząc na deszczu i rozdając gadżety reklamowe, a następnego wciela się w rolę inkasenta. Jak się domyślacie w życiu bohatera nie zabraknie wrażeń z niecodziennych przygód.
Proza obyczajowa jaką niewątpliwie jest powieść Wojciecha Szlęzaka wywołuje szereg różnych uczuć. Bawi, trochę smuci, trochę uczy. Autor w dość zabawny sposób, ukazując perypetie młodego człowieka, zadaje pytanie o naturę człowieka. Chodzi tutaj oczywiście o nasze marzenia. Wydźwięk powieści wskazuje na jedną, główną refleksję: W drodze do spełniania naszych marzeń nie jest najważniejszym osiągnięcie upragnionego celu, lecz droga jaką ku niemu przemierzamy. To właśnie ta droga staje się celem samym w sobie. Można oczywiście polemizować z taką tezą, nie zgadzać się z nią, jednak przy głębszym zastanowieniu znajdzie się w tym stwierdzeniu ziarnko prawdy. W mojej opinii autor zgrabnie zaplanował fabułę, by w końcowej fazie dojść do głównego przesłania historii Przemka.
"Wietrzne marzenia" to powieść lekka i przyjemna. W przypadku niektórych przygód bohatera jak chociażby wyprawa do Stalowej Woli czy nieudany biznes z wieczorkiem zapoznawczym dla samotnych osób, przymrużyłam oko na pewne niedociągnięcia. Niektóre wydarzenia były po prostu mało wiarygodne, chociaż zdawałam sobie sprawę, że debiutujący pisarz chciał zawrzeć w swojej powieści elementy humorystyczne. Zabrakło mi również szerszego sportretowania postaci Przemka. W zasadzie oprócz jego marzenia o lataniu, czytelnik nic o nim nie wie. Czy ma rodziców? Dlaczego mieszka w wynajmowanym mieszkaniu? Postać ta w mojej opinii nie do końca została dopracowana.
Jak na debiut uważam, że Wojciech Szlęzak wykonał kawał dobrej roboty. Pomimo pewnych niedociągnięć, jego powieść czytało się bardzo szybko i płynnie. Wielokrotnie podczas lektury na mojej twarzy pojawiał się uśmiech, co przemawia za jej poleceniem. To utwór wielopokoleniowy, zarówno dla osób starszych i młodszych. W końcu marzenia posiada każdy z nas, niezależnie od posiadanego wieku w dowodzie osobistym.
"Dopiero błądząc, człowiek odkrywa siebie. A im dłużej nie odnajduje wyjścia, tym większa nadzieja, że odnajdzie siebie."