Po "Wszystkie moje domy" Grażyny Jagielskiej sięgnęłam pod wpływem impulsu. Nie znałam dotąd pióra autorki, jednak mając świadomość, że jest żoną reportera i dziennikarza Wojciecha Jagielskiego wiedziałam, że w jej książkach odnaleźć można sporo elementów autobiograficznych, co mnie bardzo ciekawiło. Zdecydowałam się poznać którąś z jej opowieści i wybór padł na audiobook w ciekawej interpretacji Olgi Sawickiej.
Grażyna Jagielska postawiła swoich bohaterów w trudnym momencie życia, na rozdrożu, kiedy trzeba zastanowić się, co dalej i podjąć odpowiednie decyzje. Główna bohaterka, kobieta koło 60-tki przez ponad dwadzieścia lat zajmowała się domem i dziećmi. Jej mąż Witek pracował jako pilot - oblatywacz i często był poza domem. Jednak przyszedł czas, że jego kariera dobiega końca i mężczyzna przechodzi na emeryturę. Dwójka dzieci jest już samodzielna, starszy syn przebywa za granicą, a młodszy właśnie opuścił rodzinny dom i również postanawia iść w ślady brata. Rodzice, a przede wszystkim matka, muszą się zmierzyć z syndromem pustego gniazda. Bohaterkę nachodzą przeróżne refleksje natury życiowej i w efekcie decyduje się na radykalne posunięcia. Bez konsultacji z mężem sprzedaje dom i spienięża wszystko, czego się dorobili przez lata, ponieważ chce rozpocząć nowe życie w zupełnie innym miejscu, bez ograniczeń, bez przeszłości i bez zobowiązań. Witek zostaje postawiony pod ścianą i ostatecznie godzi się na pomysły żony.
Muszę przyznać, że mam duży problem z oceną tej historii. Gdybym miała podsumować "Wszystkie moje domy" jednym zdaniem to powiedziałabym, że tą opowieścią rządzi chaos. Jednak jeśli głębiej wnikniemy w treści, to okazuje się, że podjęty temat jest bardzo interesujący i został przedstawiony w niekonwencjonalny sposób, co zdecydowanie zapisuję na plus. Autorka podjęła w swojej książce wiele ważkich tematów jak ekologia, konsumpcjonizm, alkoholizm, depresja czy zabobony. Starała się pokazać polską wieś, taką rzeczywistą, bez lukru i upiększania, za to z domieszką delikatnego przejaskrawienia. Szkoda tylko, że zostało to wszystko przekazane w tak chaotyczny i mało spójny sposób. Jak dla mnie książka jest przegadana. Nagromadzenie tak wielu wątków i tematów na trochę ponad dwustu stronach musiało poskutkować tym, że pewne sprawy zostały jedynie zasygnalizowane, a inne w ogóle pominięte. Najbardziej brakowało mi wątku dzieci, które zniknęły wraz z opuszczeniem domu przez młodszego syna i niemalże słuch po nich zaginął.
Powieść momentami jest bardzo zabawna, oswajanie dzikiego kota wywołało u mnie salwę śmiechu. Dobrze pokazane kontrasty, sporo dystansu i wiele realizmu. Ciekawy styl, potoczny, ale elegancki język ubarwiony dużą ilością ozdobników oraz elementy groteskowego humoru dają się zauważyć od pierwszej strony. Nie wiem, czy to była dobra decyzja, aby sięgnąć po audiobook. Mam wrażenie, że znacznie lepiej czytało by mi się tę książkę samodzielnie, gdyż odsłuchanie jej wymagało maksymalnego skupienia, co w podróży nie zawsze jest możliwe.
Nie ukrywam, że miałam większe oczekiwania co do tej opowieści, ale nie wykluczam, że pewnego dnia sięgnę po którąś z autobiograficznych historii napisanych przez Grażynę Jagielską. Książka mnie nie zachwyciła, ale... autorka na tyle zaintrygowała, by chcieć poznać ją nieco lepiej.