Piekielna miłość recenzja

Kurcze, to było naprawdę fajne!
"Anioły ciemności. Piekielna miłość", to pierwsza część serii z motocyklistami w roli głównej.

Gena była malutka, kiedy jej ojca zamknęli za morderstwo. Teraz, już jako młoda kobieta rozumie to, o czym dziecko nie miało pojęcia i szczerze nie znosi siedzącego w więzieniu mężczyzny. Mimo tego, w dniu urodzin ojca, razem z bratem idzie go odwiedzić. Od samego początku ma jednak złe przeczucia i szybko okazuje się, że były one trafne.
W jednej chwili jej życie zamienia się w koszmar.
Na dzień dobry autorka serwuje nam niezbyt przyjemne rzeczy. No dobra, obrzydliwe wręcz.
rzeź.
gwałt.
nóż.
imię na plecach.
pierdolony sukinsyn!
Wyraz obrzydzenia i wkurwu na mojej twarzy. Ale tak, to dobrze, słowa zapisane nie są po prostu słowami, oddziałują na mnie.

Po takim piekle nic już nie jest takie samo. Gena wciąż jest, istnieje, ale nie żyje, jest w niej wszechobecny strach. Przed bratem i jego przyjacielem stara się zakładać maskę. W środku jest jednak totalnie
rozwalona,
roztrzaskana,
zniszczona.

Czy wyjazd i w pewnym sensie nowy początek pomogą dziewczynie?
Nowe miejsce, spokój...
Ups! Okazuje się, że to miasto, w którym króluje klub motocyklowy. Wielcy mężczyźni, budzący postrach samym wyglądem.
Demony wracają.
Ale czy każdy motocyklista jest zły? i dlaczego ten cholerny blondyn Mo, nie chce wyjść z jej głowy?
Czy Gena jest w stanie zwyciężyć swoje demony? Czy prawdziwa, odważna, pyskata i pełna życia Gena jest w stanie wrócić?

Autorka ma naprawdę przyjemny styl pisania! Książka wciąga od samego początku i praktycznie ciągle się coś dzieje. Nutka tajemnicy, zwroty akcji, romans. Po prostu ma coś w sobie!
Podobało mi się również to, że nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Widzimy, że Gena przeżyła koszmar również później, dni, tygodnie, miesiące po tym zdarzeniu?
Wszystko małymi kroczkami.
W książce mamy dość sporo postaci, ale nie ma żadnego problemu, żeby to ogarnąć, każdy ma tu swoje miejsce. No i cóż... Ja czekam na historię Oza