Mikronawyki. Niewielkie zmiany, które wiele zmieniają recenzja

Od czasu do czasu sięgam po poradnik, zdarza się tak, że moje zainteresowanie takowym pryska jak bańka mydlana już na etapie pierwszych rozdziałów i bardzo ciężko jest mi doczytać zawarte w nim "mądrości" do końca.

Po ten sięgnęłam, ponieważ to, o czym tutaj pisze Autor Dr BJ Fogg oparte jest na nauce i badaniu ludzkich zachowań, które potwierdziły, że składamy się z nawyków i mikronawyków. Niestety wśród nich są te złe, które spędzają nam sen z powiek i wpędzają w złe samopoczucie. A my czasem chcąc coś zmienić rzucamy się, jak z motyką na słońce, od razu ogromnymi krokami chcemy osiągnąć równie ogromne rezultaty i zmiany. Ale tak się niestety nie da.
Ćwiczymy swoją silną wolę często przy tym ponosząc porażkę, jedna po drugiej, co zniechęca, dołuje i wpędza w frustrację.

Autor dowodzi, że niepotrzebnie winimy siebie, że taka już jest ta nasza natura i że do wszystkiego można dojść małymi kroczkami i ćwiczeniami.
Dotyczy to naszego zachowania jak i tego, jaka jest nasza codzienna rutyna. Na nasze życie i zachowania codziennie działa setki bodźców, do których jesteśmy już tak przyzwyczajeni, że ich nie zauważamy. Są i już, a my się im poddajemy i co robimy? Działamy natychmiastowo, bez zastanowienia, jak zaprogramowani. Tyle, że wśród tych setek bodźców ogromna większość jest takich, których tak naprawdę nie chcemy.

Prosty przykład z naszej bookstagramowej codzienności. Co robicie, jak wasz telefon daje znać, że na Instagramie pojawił się kolejny komentarz lub lajk?
Ja do niedawna od razu łapałam za telefon i sprawdzałam, a co to, a kto to. Teraz stopniowo wprowadzam ograniczenia, małymi kroczkami, bo nie da się pewnych zachowań zredukować natychmiastowo, łapka sięga po telefon i trzeba czasem dać sobie po tych łapkach. Podobnie jest z wieloma innymi rzeczami.

Nie jest to lektura do poduszki, nie jest dla relaksu, nie chłonie się treści jak w powieści :) Niełatwo się ją czyta, przynajmniej mnie było trudno, choć język jest przystępny, i tutaj właśnie zastosowałam taki mikronawyk, by czytać ją etapami, I choć trwało to bardzo długo, to z ołówkiem w ręku, zaznaczając te fragmenty, do których wrócę za czas jakiś, by opisaną tu metodę coraz bardziej umiejętnie wcielać w swoją codzienność posługując się ćwiczeniami, które są tu bardzo fajnie opisane udało mi się w końcu ją przeczytać w całości.

Może coś z tego wyjdzie.