Jest taki polski, współczesny, powieściowy cykl, który zachwyca dzieci, młodzież i dorosłych. Cykl, który zyskał sobie już miano kultowego i który sprawia, że raz po raz zaśmiewamy się do łez i wzruszamy, także do łez. Autorką tego cyklu jest Marta Kisiel, zaś jego tytuł brzmi: „Małe Licho”. I oto dziś mam przyjemność opowiedzieć wam o najnowszej i zarazem finalnej jego odsłonie - powieści „Małe Licho i krok w nieznane”, która ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Mięta.
Wszystko się zmienia - ku niezadowoleniu Bożydara Antoniego Jekkiełka. Zmieniają się jego koledzy z klasy, którzy nagle nie mają dla niego czasu, zajmują się rozmowami z dziewczętami, czy też obrażają się o byle co. Zmieniają się również mieszkańcy jego domu, którzy z dnia na dzień popadają w swoisty marazm i dziwne zachowanie. Wkrótce okazuje się, że za cześć tych zmian odpowiada pewna mroczna siła, z którą przyjdzie zmierzyć się Bożkowi wraz ze wsparciem zawsze zrzędzącego Tsadkiela, jak i drużyny odważnych krasnali... Stawka jest wysoka - bezpieczeństwo najbliższych Bożydara...
Opowieść ta stanowi sobą finalną odsłonę tej serii, co niewątpliwie może nas zasmucić..., i zasmuca. Jednakże na osłodę mamy absolutnie piękną, dogłębnie poruszającą, w jakiejś mierze nieco inną, gdyż dojrzalszą względem poprzednich części, historię o naszych ukochanych bohaterach i wypełnianiu się ich przeznaczenia. Jednocześnie jest tu wciąż ten sam niepowtarzalny klimat, przezabawny humor i magia emocji, które w tak piękny sposób ukazują moc przyjaźni, miłości, przywiązania do domu. I jak pisałam na wstępie, nie raz zaśmiejecie i uronicie łzę podczas tej lektury, co jest rzeczą absolutnie naturalną i potrzebną w tym przypadku...
Tym razem główna oś wydarzeń skupia się losach Bożydara, gdy ten najpierw musi skonfrontować się z przedziwnym zachowaniem kolegów i bliskich, a następnie udaje w niebezpieczną wyprawę, która ma naprawić owe zmiany i tym samym uratować tych, których on kocha. I tak zaczyna się czas wielkich przygód, niezwykłych zdarzeń i magicznej baśni, która nie powiem, tym razem przybiera nieco mroczniejszą postać, aniżeli w przypadku poprzednich odsłon cyklu. Na koniec mamy zaś finał, który ma w sobie coś z niezwykle nostalgicznego pożegnania, wobec którego po prostu nie da się przejść zupełnie na chłodno, obojętnym...
Bohaterowie się zmieniają - na czele z samym Bożkiem, Małym Lichem, Witkiem i całą resztą, co nie oznacza tego, że nie są to wciąż wspaniałe, intrygujące i znakomicie wykreowane postacie. Oczywiście zachwycają nas one swoimi osobowościami, poczuciem humoru i niezwykłością rodem nie z tego świata, ale jednocześnie i niezwykle poruszają tą oto prawdą, że są po prostu nieco starsi. I oczywiście prym tu wiedzie Bożydar, ale nie da się ukryć, że tym razem nasze serca skrada przeodważny i zarazem przezabawny herszt bandy Krasnoludków, który ma za swój oręż - uwaga: wielowkładowy długopis!
O świecie tej opowieści można opowiadać długo, a i tak nie odda się jego piękna i niezwykłości. To połączenie naszej realnej codzienności z baśnią, która nieustannie ją przeniku i zarazem łączy się w fascynującą całość. I wszystko jest tu wspaniałe - począwszy od szkolnej codzienności, poprzez zwykłe domowe sprawy, a skończywszy na wyprawach do mrocznej krainy gdzieś poza naszą rzeczywistością. Do tego dodajmy klimatyczny, zimowy czas, który dopełnia sobą pełni tego dzieła...
Akcja, przygoda, piękne emocje, ale też i humor odgrywa tu bardzo wielką rolę. Humor iście wybitny, gdyż z jednej strony w pełni przystępny dla dziecięcego odbiorcy, z drugiej zaś również i chwilami bardzo charakterny, co docenią w jego niuansach dorośli czytelnicy. Co więcej, humor ten ma na celu nie tylko rozbawianie nas, ale też i łagodzenie tej bardziej mrocznej, gorzkiej i smutnej części niniejszej relacji, gdyż takiej również tu nie brakuje. I w mej ocenie zdaje on tu zadanie na szóstkę z plusem!
Pięknie, przyjemnie i z wielką ciekawością upływa nam spotkanie z tą opowieścią, która oczarowuje nas nie tylko swoją fabularną i emocjonalną wymową, ale też i znakomitymi ilustracjami Marcina Minora, które z kolei zachwycają nas swoją kreską, kolorami i niezwykle baśniowym klimatem. I tylko smutne jest to, że tak szybko upływa nam ta lektura, przybliżając tym samym nieubłaganie do finału tego wyjątkowego i wybitnego cyklu. Oczywiście kto wie, może kiedyś Marta Kisiel powróci do tych bohaterów…
Rzecz całą reasumując – powieść „Małe Licho i krok w nieznane”, to rzecz wspaniała pod każdym względem, której po prostu nie można nie pokochać. To piękne emocje, barwna przygoda, moc dobrego humoru i klimat, któremu nie sposób się oprzeć. Dlatego też gorąco polecam i zachęcam was do sięgnięcia po ten tytuł, jak i też po cały niniejszy cykl.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.