Samia Shariff to pseudonim Algierki urodzonej w 1959 roku we Francji w bardzo zamożnej algierskiej rodzinie. W wieku siedmiu lat opuściła Francję, aby wraz z rodziną zamieszkać w Algierii. Jako jedna z córek nie cieszyła się miłością rodziców, którzy utrzymywali jej narodzenie za przekleństwo, uważając jedynie synów, jako prawowite dzieci. Chcąc się jej jak najszybciej pozbyć z domu, ojciec postanowił opłacić jednego ze swoich pracowników, aby zgodził się pojąć szesnastoletnią wówczas Samię za żonę. To, co dziewczyna przeżyła w ciągu swojego małżeństwa z sadystycznym mężem, nie wzruszało ani rodziców ani braci.
Po wielu latach udręki i urodzeniu sześciorga dzieci, wreszcie udało jej się uciec z Algierii, mimo krótkotrwałego szczęścia u boku pewnego algierskiego oficera.
"Za zasłoną strachu", to autobiograficzna książka, napisana przez około trzydziestoletnią kobietę, która przez większą część swojego życia doświadczyła z większości ludzkich doznań, tylko bólu fizycznego, psychicznego, strachu o siebie i dzieci, upokorzenia i nienawiści.
Mimo tego, iż przyszła na świat w rodzinie bardzo bogatej, opływającej w największe luksusy, nie zaznała prawdziwego szczęścia. Już jako dziecko poznała muzułmańskie prawo, w którym osoby płci żeńskiej znaczyły mniej niż padlina. Początkowo Samia w rodzinie utrzymywała kontakty tylko z braćmi, niestety z biegiem lat i jej rodzeni bracia stali się jej wrogami. Matka, która powinna była otoczyć ją kobiecą, macierzyńską miłością, nienawidziła jej za to, że urodziła się dziewczynką, czyli przyniosła swemu ojcu upokorzenie. W domu rodzinnym nie czuła ani miłości ani spokoju, szykanowana na każdym kroku przez niezadowolonych z jej płci rodziców. Aby pozbyć się niechcianego dziecka z domu, rodzice zadecydowali o jej życiu, oddając ją w ręce mężczyzny, dla którego ważne były tylko pieniądze teściów. Mąż, uważany przez rodziców dziewczyny za wzór pokornego i dobrego muzułmanina, nie miał w sobie nic z cech dobrego człowieka. Od pierwszego dnia małżeństwa, traktował swoją młodą żonę jak worek treningowy, bijąc bez przyczyny i kilkanaście razy w ciągu doby brutalnie zaspokajając swój popęd seksualny. Kiedy rodzice Sami nie zgodzili się, aby dom, który otrzymała od ojca przepisać prawnie na jej męża, mężczyzna postanowił opuścić swoją rodzinę, czyli żonę i dwie córki, urodzone w trakcie ich związku, na które Samia przelała całą swoją miłość. Nie oznaczało to jednak wolności dla tej algierskiej kobiety, wręcz przeciwnie, rodzina czując się upokorzona tym, że Samia została sama z córkami wszelkimi sposobami starała się ją zmusić do powrotu do męża. Kto wie, jak potoczyły by się jej losy gdyby nie spotkała pewnego oficera, który zobaczył w niej nie tylko algierską muzułmankę, ale przede wszystkim piękną kobietę. Po wielu latach cierpienia wydawałoby się, że dziewczyna nareszcie zaczyna żyć pełną życia ale nienawiść rodziny i terroryzm panujący w jej kraju zmusiły ją do podjęcia jednego z najbardziej ryzykownych posunięć, czyli ucieczki ze znienawidzonego kraju. Droga do wolności okazała się jednak długa i wyboista, samotna kobieta z piątką dzieci nigdzie nie potrafiła zaznać szczęścia, do momentu gdy…
I tu chyba zakończę streszczanie tej książki, bo z rozpędu wyjawiłabym wszystko co najciekawsze.
Jest to opowieść dramatyczna, ale z pozytywnym zakończeniem. Napisana w formie wspomnień, albo może pamiętnika. Trochę zaskakuje dialogami, które nie są przedstawione tak jak we wszystkich innych książkach, tylko ograniczone cudzysłowami. Czytelnikowi początkowo może to sprawić dyskomfort czytania, bo przyzwyczajony jest do dialogów od akapitu i myślnika.
Polecam tę książkę wszystkim kobietom, bez względu na wiek i kolor skóry, a szczególnie tym, dla których „rasizm” wciąż jest pozytywnym słowem, aby przekonały się co musi znosić kobieta urodzona w kraju muzułmańskim.
Nie jest to lekka lektura na lato, ale warta przeczytania.