„Stella. Narodziny psychopatki” autorstwa Adriana Bednarka to kolejny w dorobku tego autora thriller z dość ciekawą charakterystyką pierwszoplanowego bohatera. Nie będę ukrywać, że nie spodziewałam się tej premiery - pomimo upływu kilku miesięcy od premiery 7 tomu przygód Rzeźnika Niewiniątek nadal buzowały we mnie wszelkie emocje, które spowodowała lektura „Pokusy diabła”. Nie sądziłam, że Bednarek jest w stanie stworzyć bardziej „psychicznego” bohatera od Kuby Sobańskiego - jak możecie się domyślić, byłam w błędzie, ponieważ historia Stelli również „wryła się” w mój umysł.
Stella Skalska już jako nastolatka zostaje zmuszona przez wychowującego ją wujka do zarabiania własnym ciałem. Mężczyzna traktuje ją jak inwestycję i uważa, że taka jest cena za zabranie jej z bidula, utrzymanie i dach nad głową. Nie mając wyjścia, dziewczyna szybko przystosowuje się do okoliczności, a jednocześnie próbuje uwolnić się od opiekuna i zacząć żyć na własnych zasadach. Gdy jeden z klientów przypadkowo budzi jej ciemną stronę, dochodzi do dramatu. Przerażona własnymi czynami, Stella postanawia wrócić do rodzinnego miasta i rozliczyć się z przeszłością. Jednak w poszukiwaniu swojego największego wroga będzie potrzebowała pomocy kogoś bliskiego, kogo również obwinia o swoje krzywdy.
Jak niektórzy z Was wiedzą, moja przygoda z twórczością Adriana Bednarka rozpoczęła się w momencie wznowienia serii z Rzeźnikiem Niewiniątek - nie mam pojęcia, o czym są jego wcześniejsze książki, jednak w trakcie lektury „Stelli” po raz pierwszy miałam do czynienia z kobiecą wersją mordercy, co było dla mnie sporym zaskoczeniem. Czy Stella wypadła lepiej od mojego ukochanego Kuby? Przyznam, że Sklaska, tak samo jak Sobański, jest postacią bezwzględną, która nie cofnie się przed niczym. Bednarek po raz kolejny przedstawia nam postać głównego bohatera od a do z - zaczynając od jego najmłodszych lat, a kończąc na czasach, w których działa się bieżąca akcja. Był to bardzo dobry „manewr” z jego strony, ponieważ pozwolił mi w pełni zrozumieć kierujące nią żądze.
Stella jest pierwszą bohaterką, której przez większość lektury współczułam. To młoda kobieta, która w bardzo młodym wieku przeżyła piekło. Skalska trafiła z deszczu pod rynnę - po tragicznym wydarzeniu z udziałem jej rodziców, trafiła pod pieczę swojego wujka, który bezprawnie wykorzystał jej ciało i pokazał jej, jak złe bywa życie.
„Stella. Narodziny psychopatki” to kolejna historia z niewinnym początkiem, której finał wbije Was w fotel. Akcja tej książki wręcz przyspiesza z każdym kolejnym rozdziałem, brutalność panuje przez większość historii, a ilość zwrotów akcji jest godna podziwu. Bednarek bardzo dobrze zbudował napięcie w tej pozycji - przez większość tej przygody czułam ciarki, (i to nie tylko ze względu na fakt, że przeczytałam ten tytuł o późnych godzinach wieczornych).
W swojej najnowszej książce Bednarek porusza temat prostytucji, dlatego nie powinna Was zadziwić ilość scen erotycznych występująca w tej książce. Przyznam, że niektóre z nich były odrobinę niesmaczne, jednak do tej pory nie mogę wyprzeć z pamięci jego z klientów Stelli, którego upodobania co do jego córki bardzo mnie poruszyły.
Jeśli chodzi o zakończenie, to przyznam, że jest ono zaskakujące oraz pobudziło mój apetyt na więcej - mam cichą nadzieję, że już niedługo na światło dzienne wyjdzie kolejny tom przygód Stelli... Nie sądziłam, że przez cały czas Bednarek trzymał w swoim rękawie takiego asa, który sprawił, że zbierałam szczękę z podłogi. Nie chcę Wam za dużo zdradzić, dlatego powiem tylko tyle: czytajcie!
Czy książkę polecam? Zdecydowanie tak! „Stella. Narodziny psychopatki” to kolejna pełna mroku historia, która poza wielką gamą emocji oraz zwrotów akcji, zawiera w sobie postać szokującej bohaterki, przez której poczynania nie będziesz w stanie zmrużyć oka. Stella to kolejna postać, którą mógł stworzyć nie kto inny, jak właśnie Adrian Bednarek!