Niewiele osób miało szczęście poznać swoją drugą połówkę już w dzieciństwie. Ale może któreś z Was należy do tego grona ? Kiedy poznaliście tego jedynego? Czy może wciąż szukacie ?
"Jeśli kiedykolwiek moje dzieci albo wnuki spytaja mnie o pierwszą miłość, o to, kim był ten szczęśliwiec, to chciałabym nie tylko im o tobie opowiadać, ale pokazać, że moja jedyna i pierwsza miłość siedzi właśnie obok mnie."
Piękny cytat z finałowego tomu dylogii Aleksandry Nil. Tom pierwszy mnie po prostu zachwycił. Obraz nieodwzajemnionego uczucia jakim darzył latami Rihan Leilę, jego walka o przetrwanie wręcz wśród wyśmiewających go w dzieciństwie rówieśników, okrutne traktowanie przez rodziców i plan zemsty, który pokrzyżowały uczucia, to jak nie wierzył, że ze kiedykolwiek mówiąc jej, że kocha, usłyszy " ja ciebie też " - to wszystko mnie oczarowało. Tym bardziej, że autorka napisała taki wręcz mroczny romans młodzieżowy, a ja bardzo lubię takie książki.
Finał pierwszej części był niezwykle dramatyczny. Bałam się co przyniesie drugi tom. Autorka wykorzystała wątek choroby jaką jest podstępna i często bagatelizowana cukrzyca. I podobało mi się to, że poruszony został tu ten temat ale jednak w drugim tomie nie został on specjalnie rozwinięty, autorka sprowadziła go do kilku wzmianek, a szkoda.
Zrobiło się tu słodko. Rihan, którego w części pierwszej poznałam jako takiego buntownika, który chce rekompensaty za krzywdy jakich doświadczył przed wyjazdem do Londynu, po tym jak spełniło się jego marzenie i zdobył serce Leili, stał się taki ... Uroczy 🙄 Dean otwarcie wytykał mu, że zrobił się z niego wręcz pantoflarz i z mojej perspektywy historia z tej przyczyny, straciła niestety na jakości. Ale ja mam uczulenie na słodkie historie.
Jednak nie znaczy to, że mnie zupełnie rozczarowała. Były wątki i momenty tak przepełnione emocjami, że nawet taka niedająca się wzruszyć czytelniczka jak ja, miała chwile gdy łzy się w oku zakręciły.
Były też chwile grozy czy niepewności, bo nasi bohaterowie walczą tu z konsekwencjami złych decyzji rodziców Rihana, które narażają ich na niebezpieczeństwo. Chwilami już nie miałam pojęcia co myśleć, w co wierzyć, czego się spodziewać.
Pewne reakcje Leili mnie irytowały ale biorąc pod uwagę wiek bohaterki, to jak impulsywni bywają nastolatkowie, jak potrafią dramatyzować i dość głupio odreagowywać swoje życiowe niepowodzenia, uznałam, że dam radę przymknąć na to oko i zrozumieć.
W efekcie książka ma tym razem pewne wady i w sumie nie ma ich wiele aczkolwiek nie jest tak idealna jak był dla mnie pierwszy tom. Zarazem wciąż ma też zalety. Relacje zarówno Leili jak i Rihana z rodzicami, pozostawiają wiele do życzenia. Szczególnie w jego przypadku jest to wręcz dramatyczne i autorka pokazuje jaki to ma wpływ na psychikę młodych ludzi, czy po prostu - dzieci. Zwykłe pytanie "jak było w szkole", które wydaje się tak głupie i bagatelne, nabiera nowego wymiaru. Ta historia otwiera oczy na tę kwestię.
Też ważne jest podejście Leili do siebie. Aleksandra Nil stworzyła tu bohaterkę nie wyidealizowaną. Nie jest to typ przekonany, że może wszystko i mieć każdego. Rządzą nią wręcz kompleksy i brak pewności siebie. Rihan czyli takie brzydkie kaczątko, które wyrosło na pewnego siebie łabędzia, budzi w niej wątpliwości. Dziewczyna boi się, że nie pasuje do niego. I nie sugeruję tu, że tylko bohaterki które mają kompleksy są realistyczne, ale czytając książki, w którym każdy jest piękny, pewny siebie i idealny, można stracić poczucie własnej wartości.
A Rihan mimo, że zaszły w jego wyglądzie duże zmiany, to też wg mnie taki bohater, który daje nadzieję, że "brzydki" dzieciak może być kiedyś tym, do którego będą wzdychały tabuny dziewczyn. Ale zarazem pokazuje, że wygląd to nie wszystko. Jak? Nie tylko kocha tę nieidealną dziewczynę. Ale mimo poprawy wyglądu wciąż marzy jedynie o tym by w końcu ktoś go pokochał. I wygląd nie zmienił jego sytuacji w domu, tam piekło trwa nadal. Do jakiego dramatu musi dojść by jego rodzice zmienili swoje życie i zachowanie?
Tak więc "Look at me Princess 2" to książka nie tylko o nienawiści, która zmieniła się w miłość, jak sugeruje napis na okładce. Ma w sobie znacznie więcej. I mimo, że niby był tu wątek hate-love, sądzę, że tak naprawdę tych dwoje nigdy nie żywiło do siebie tego uczucia. Musieli po prostu dorosnąć, zrozumieć i siebie, i to co czują. Miłość potrzebuje czasu.
Z pewnością jest to imponujący start autorki, fajnie zaczęła i będę wyczekiwać kolejnej jej książki. Widać w niej potencjał, z przyjemnością będę patrzeć jak go rozwija 🩷
Dziękuję za egzemplarz do recenzji 💜