Tak jakoś wyszło w genach, że nie jestem najcierpliwszą osobą. Ale właśnie dlatego uważam, że cierpliwość popłaca i jeszcze bardziej ją za to cenię. Czekasz, czekasz, czekasz. Nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się właśnie taka książka, która zwali cię z nóg, o której śmiało będziesz mógł/mogła powiedzieć, że to na tą książkę czekałeś/aś cały 2013 rok, że to jest to coś, czemu zawdzięczać będziesz nieprzespane noce. Tak, nadeszła bowiem wiekopomna chwila… a tak w ogóle to wszystkiego najlepszego w nowym roku… ekhm!, nadeszła wiekopomna chwila, gdyż, albowiem, azaliż, powiadam Wam: przekazuję Wam pierwszą MEGA recenzję w tym roku, a ponoć jaka pierwsza recenzja,jaki poziom pierwszej książki (co z tego, że pozmieniałam trochę przysłowie…), takie wszystkie w całym roku, a tego szczerze Wam i sobie życzę!
Samantha od zawsze wiedziała, że będzie pisarką, od małego dzieciucha. Zaczęła pisać w wieku piętnastu lat (patrzcie, tyle samo co ja! przypadeg? nie sondze). W 2013 roku ukończyła studia literaturoznawcze na uniwersytecie w Oksfordzie, a rok wcześniej otrzymała nominację do The Young Star. Pomimo młodego wieku (rocznik 1991), świat niezwykle ciepło przyjął jej debiutancką powieść: prawa do wydania zostały sprzedany do 21 krajów, a The Imaginarium Studios zakupiło prawa do zekranizowania „CZASU ŻNIW”, uwaga, jeszcze przed wydaniem powieści. Robi wrażenie co?
„CZAS ŻNIW” to pierwsza część siedmiotomowego cyklu. Przestraszeni tą ilością? Pozwólcie, że się wypowiem na ten temat. Po przeczytaniu ostatniej strony, mój mózg wręcz wrzeszczał, że 7 części to zdecydowanie za mało! Mam nadzieję, że pozostałe części również będą napisane na, co najmniej, takim samym poziomie jak pierwszy tom. Jeśli tak, to whoah!, żyć nie umierać.
Dziewiętnastoletnia Paige Mahoney pracuje w podziemiach Sajonu Londyn. Należy do grupy zwanej „Siedem Pieczęci”. Do osób obdarzonych niezwykłymi zdolnościami. Choć dla nich są one przekleństwem. Przynajmniej w pewnym stopniu. A kim są? Otóż swego rodzaju jasnowidzami. Nie myślcie sobie, że to jakieś nudy, co to to nie! Przykładowo: śniący wędrowiec (tak, Paige jest właśnie śniącą) to najwyższa i rzadko spotykana kategoria jasnowidza. Śniący wędrowiec ma możliwość aktywnego wpływania na zaświaty i opuszczania własnego ciała. Pewnego dnia, po niefortunnych wydarzeniach, Paige zostaje przetransportowana do Oksfordu, tajemniczej kolonii karnej, której istnienie owiane jest woalem tajemnicy i zgrozy. Bowiem władze Sajonu nie tolerują żadnego odmieńca [czyt. jasnowidza]. W Szeolu I (tejże kolonii) rządzą Refaici – mniej więcej dwumetrowe potworki, z wyglądu przypominające ludzi, jednak z zachowania będący całkowitą przeciwnością rasy ludzkiej. Żywią się aurą wytwarzaną przez jasnowidzów – jakim jasnowidzem się „karmią”, taki mają kolor oczu [przyp. aut. istnieje 7 grup jasnowidzów, każda posiada aurę w innym kolorze]. Tak się składa, że Paige trafia pod protektorat Naczelnika (ang. Warden), męża krwi, który jest jedną z większych „szych” w Szeolu I.
I choć imię Naczelnika (Arturus) jakimś dziwnym trafem kojarzy mi się z Arktosem z Tabalugi (później dowiedziałam się, że jest gwiazda o takiej nazwie), a za każdym razem, kiedy próbuje wyobrazić sobie Nashirę, wychodzi mniej więcej takie coś:
http://zarzadzanie.blog.pl/mybooksmylife.blog.pl/wp-content/blogs.dir/1485822/files/bohaterowie/nash.png(choć w sumie charakterem się nie różnią), to nic nie zmieni mojej opinii o tej książce.
Z czystym sercem ogłaszam „CZAS ŻNIW” jedną z najlepszych książek 2013 roku. Od samego początku mnie zafascynowała. Autorka ma niesamowitą wyobraźnię, to muszę jej przyznać! W dodatku na końcu książki znajduje się „eteryczna playlista” i słowniczek, który nie został umieszczony w niej bez potrzeby, książka aż pęcznieje od neologizmów. Akcja wciąga, bohaterowie? Cóż, w końcu mogę powiedzieć, że uwielbiam główną bohaterkę (co nie zdarza się zbyt często). A jej przyszła miłość? Wiedziałam, wiedziałam od samego początku, że to on :D .
Kocham tych bohaterów, kocham S.S., kocham tą historię. „CZAS ŻNIW” został napisany z taką uwagą, świat przedstawiony wykreowany jest w najmniejszych szczegółach. Jeśli to jest pierwsza część, dodaję, że debiut Samanthy, to boję się, że mogę nie wytrzymać psychicznie kolejnej części. Z zachwytu oczywiście!
” – Jeżeli umysły jasnowidzów są jak olej – uważnie wypowiadałam każde słowo – w takim razie jakie są wasze umysły? [...]
– Ogień.”
W takim razie gorrrąco polecam! :D
6/6
A za książkę z calutkiego mojego serducha dziękuję Wydawnictwu SQN
→ by C.C.Clouds