Powróciłem po latach do książki Moniki Milewskiej przedstawiającej analizę antropologiczną i historyczną mitu boskości władcy. Autorka snuje swoją opowieść analizując przypadki dziesięciu postaci historycznych. Wymieńmy owe postacie: Aleksander Wielki, Juliusz Cezar, Kaligula, Napoleon, Lenin, Mussolini, Hitler, Stalin, Ceauşescu i Kim Ir Sen. Mnie oczywiście zainteresowały najbardziej dwudziestowieczne potwory: Lenin, Hitler, Stalin i Kim Ir Sen.
Świetny jest rozdział o Leninie, jego kult został właściwie stworzony przez Stalina, który jak mało kto rozumiał religijne potrzeby ludu rosyjskiego. I tak zabalsamowane zwłoki Lenina traktowane były w Sowietach jak najświętsza relikwia. Pisał Majakowski: „Lenin jest bardziej żywy niż wszyscy żyjący”. Bardziej popularne hasło `Lenin wiecznie żywy’ przez wielu traktowane było poważnie: ludzie rozmawiali z Leninem, pisali do niego listy i myśleli, że kiedyś wstanie z mauzoleum.
Hitler uważał się i był uważany za nowego Chrystusa (ciekawe jest to, że naziści, nie mogąc znieść myśli, że Jezus był Żydem, twierdzili, iż był synem rzymskiego legionisty i nierządnicy). Uważano go za zbawcę i mesjasza narodu niemieckiego, wznoszono do niego modły przypominające `Ojcze nasz’.
Portrety Stalina z kolei traktowane były jak ikona, otaczano je wieńcem z kwiatów, palono przy nich świeczki. Wierzono, że patrzy na ludzi z portretów, pisał sowiecki poeta Wasilij Lebiediew-Kumacz:
„W warsztatach, w kopalniach,
w przedszkolach, w Czerwonej Armii
On patrzy.
Spoglądasz na jego portret.
A on – jakby znał twą pracę
i ważył.
Źle pracowałeś – między brwiami krecha.
Dobrze – pod wąsem Stalin się uśmiecha.”
Wokół sposobów przedstawiania wizerunku dyktatora powstał prawdziwy przemysł świetnie opisany w książce 'Kult Stalina' Plampera.
Z kolei północnokoreański dyktator Kim Ir Sen porównywany był do słońca. I tak typowy tytuł broszury propagandowej publikowanej przez Północną Korę we wszystkich językach głosi: 'Kim Ir Sen – słońce ludzkości'. A piętnasty kwietnia, dzień urodzin dyktatora proklamowano największym świętem narodu, świętem słońca. Wygląda to jak rojenia wariata, ale w tym kraju wielu ludzi wciąż w to wierzy, a może udają?
Równie ciekawe są opisy kultu pozostałych dyktatorów, zainteresowanych odsyłam do lektury. Książka jest pięknie wydana, skrzy się erudycją, sporo tam ciekawych zdjęć i interesujących cytatów, widać, że autorka dogłębnie przestudiowała temat. Dostaliśmy świetny przyczynek do historii komunizmu, a szerzej do historii wszelkich dyktatur.