Dziki Zachód recenzja

"Podług ichnich ustaleń to tu tera nie Polska jest, a Ukraina, więc jado tu całe tabuny i osiadajo we wsiach, gdzie wysiepali ludność...Każo podpisywać, że my teraz Ukraince czy też inne Ruskie."

I tom powieści Sylwii Kubik „Osadnicy na Żuławach” wprowadza nas w realia powojennej Polski. W sposób niezwykle przejmujący i wiarygodny przedstawia tło historyczne, elementy kulturowe i językowe wybranych regionów oraz mentalność ich mieszkańców. Autorka umiejętnie podsyca dramaturgię, kreując postacie fikcyjne, lecz bardzo prawdopodobne.

Zmuszeni do opuszczenia swoich domów na Wołyniu, mieszkańcy decydują się wyruszyć na zachód, na nieznane tereny poniemieckie. Chodzą słuchy, że to istna ziemia obiecana, raj na ziemi… Wśród przesiedleńców znajdują się rodziny głównych bohaterów: Kaczaniuków i Dańczuków. Po ponad 3 tygodniowej podróży pociągiem docierają do Malborga. Na miejscu wita ich jednak ogromny chaos. Urząd repatriacyjny, który miał się nimi zaopiekować, nie zdążył jeszcze powstać. Życie na Żuławach to istny Dziki Zachód, choć tam porządku pilnował przynajmniej szeryf. Tutaj nie ma nikogo... Rozpoczyna się walka o przetrwanie. Najlepiej mają ci, którzy przyjechali pierwsi. To oni zajęli najlepsze domy, zebrali najlepsze sprzęty, zapasy, a nawet kosztowności. Z każdym kolejnym transportem robi się jednak ciaśniej. W końcu zaczyna dochodzić do nieporozumień, kradzieży, rozbojów... Dodatkowo zarówno rosyjscy żołnierze, jak i szajki polskich szabrowników znacznie uprzykrzają mieszkańcom życie. Przesiedleńcy nie mają wielkiego wyboru. Wrócić do siebie już nie mogą, więc pozostaje im walczyć o przetrwanie na nowej ziemi.

Rewelacyjnym zabiegiem jest personifikacja XVIII-wiecznego domu. Niczym stare drzewa w lesie, dom Loewena opowiada historię regionu. Wiele widział i przeżył. Widział wielką powódź w 1829 roku, wspomina swoich mieszkańców, krytycznym okiem spogląda na nowych przybyszy ze wschodniej Polski. Zauważa ich przywary i zalety. Dzięki niemu dowiadujemy się również sporo informacji na temat architektury, materiałów i procesu powstawania domów podcieniowych.

Powieść „Osadnicy na Żuławach” to bardzo ciekawa i wartościowa książka, którą czyta się z ogromną przyjemnością i lekkością, chłonąc przy tym mimowolnie dużą dawkę wiedzy. Z niecierpliwością czekam więc na kolejny tom, aby poznać dalsze losy bohaterów.

I jeszcze słówko o stronie technicznej. Książka jest pięknie wydana. Ma barwione brzegi i coś, co osobiście uwielbiam, lekko pożółkłe szorstkie kartki.