"Spowiedź legionisty" to przede wszystkim duża niespodzianka w kwestii pojmowania Legii Cudzoziemskiej, porównując dla przykładu książkę "Psy wojny" Krzysztofa Wójcika. Tam czytelnik miał okazję zapoznać się z motywem ucieczki przed systemem i brutalny sposób traktowania dyktowanym przez panujący wówczas ustrój. Tutaj, mimo różnic czasowych, obraz ten wygląda nieco podobnie ale autor będący jednocześnie bohaterem tej opowieści przedstawia ten „ból” w zdecydowanie odmienny sposób.
Jak już wspomniałem ucieczka, to główny powód dla którego Polacy jak i przedstawiciele pozostałych stu dwudziestu dziewięciu światowych narodowości swoje kroki kierują ku pierwszej rejestracji by wcielić się do jednostki stanowiącej wolność, oderwanie względem poprzedniego etapu a jednocześnie szansę na nowe życie. Sebastian Cybulski zaczynał w ten właśnie sposób. Autor nie informuje przed czym ucieka i co przeskrobał. Z drugiej strony, nikt go o to przecież nie pyta, bo skoro spotykamy się podczas próby dołączenia do Legii Cudzoziemskiej, to niech ta opowieść zacznie się w tym właśnie miejscu. Tak właśnie zaczyna się historia podróży jednego człowieka. Z każdej strony niesamowita, bo i bogata w relacje z poszczególnych szkoleń czy nawet karnych momentów, a i gęsta od wewnętrznych niepewności i zawahań względem wybranego kierunku rozwoju.
Kiedy zacząłem szukać tej pozycji, główną myślą jaką się kierowałem to chęć poznania kolejnych opisów jak to bestialsko są traktowani polscy żołnierze w Legii Cudzoziemskiej. Oczywiście dostałem to wszystko w postaci morderczych treningów, szkoleń, codziennych musztr i o dziwo mnóstwo, ale to na prawdę niesamowitej ilości imprez, które zwykle kończyły się karnymi aresztami, a za nimi od nowa - treningi, szkolenia itd.
Sebastian Cybulski opisuje swój każdy krok na drodze od pierwszego zgłoszenia i jakże brutalnego zetknięcia z systemem, poprzez kurs na kaprala, aż do momentu zakończenia kontraktu. To szereg różnych misji na wielu kontynentach świata. To codzienna walka z własnym ciałem i upór, który pomagał dążyć tam, gdzie rezygnowali inni. W pewnym momencie czułem się jakbym czytał kolejne zapiski z selekcji podczas zajęć takich elitarnych jednostek jak amerykański Navy SEALS czy polskiego GROM-u lub Formozy. Ciągle wprost nieludzkie zmęczenie, brak snu i krzyki dowodzących. Zabrakło tylko symbolicznego dzwonka z amerykańskiego etapu „Hell Week” do dyspozycji rezygnujących a mielibyśmy komplet.
"Spowiedź legionisty" to podróż w czasie bo przywoływane wspomnienia dotyczą końcówki lat dziewięćdziesiątych i mamy świadomość, że to też zupełnie inne czasy. Ilość wówczas wspomnianych przez autora polskich żołnierzy działających na różnych szczeblach Legii Cudzoziemskiej może szokować bo przecież obrany przez kandydatów kierunek narażał ich na konflikt z polskim prawem.
Sebastian Cybulski otworzył się przed czytelnikiem ukazując swoją drogę „legionisty”. Z początku zagubionego adepta względem różnic językowych, z biegiem czasu przeradzającego się w wojownika na militarnej arenie międzynarodowej. To połączenie porażek w kwestii życia osobistego i sukcesów w drodze po kolejnych szczeblach francuskiej kariery. Niestety wszystko ma swój koniec i chciałoby się powiedzieć, że to miniony czas, ale po tej książce mam wrażenie, baa, jestem przekonany, że legionistą zostaje się przez całe życie.